R O Z D Z I A Ł 10

4.4K 168 39
                                    

w tym rozdziale występuje scena tortur i zabójstwa. Jeśli nie chcesz jej czytać, to polecam przewinąć, gdy zaczynają się gwiazdki.

Samael

Zawsze się zastanawiałem jak to jest, kiedy dziewczyna odmówi ci seksu. Sam dootąd nie dostałem odmowy i gdybym wczoraj nie przerwał, myślę, że moja lista zgód by się powiększyła. To nie tak, że nie chciałem jej mieć, bo kurewsko tego pragnąłem. Pragnąłem jej całej odkąd ją ujrzałem, usłyszałem, ale po prostu nie mogłem tego zrobić. Czułbym, że ją wykorzystałem. Może i nie była bardzo pijana tylko podpita, ale nawet jeśli byłaby trzeźwa, miałbym wyrzuty sumienia.

Obeszła mnie tylko prawda na temat mojego zachwowania wobec niej. Nie chciałem wypowiedzieć tych słów. Miałem powiedzieć kompletnie co innego, ale jej widok w tej sukni mnie zachwycił. Specjalnie powiedziałem wtedy u Chanel, aby ją wzięła. Wiedziałem jaki jest jej ulubiony kolor. Z początku ja miałem mieć tylko garnitur w odcieniu ciemnej zieleni, ale kiedy przymierzała kreację, odpłynąłem.

Mój plan miał polegać na byciu obojętnym wobec niej, chociaż tego nie chciałem. Przyszła wczoraj na kanapę w samym szlafroku z doskonale odsłoniętym ramieniem, przez co kurwa widziałem ramiączko od góry bielizny w jej i tylko jej kolorze. Każdy odcień jebanego zielonego był przeznaczony tylko dla niej. Przypadkiem złożyło się, że to był również i mój ulubiony kolor. I za każdym pieprzonym razem, kiedy zobaczę ją w nim, już nie będę taki pobłażliwy, co dam jej dziś do zrozumienia. Nie będzie mnie interesowało czy tego chce, czy nie. Jej pieprzonym obowiązkiem będzie stosowanie się do tego.

Patrzyłem na dziewczynę, która spała jak zabita. Wczorajsze odgłosy z jej pokoju były dla mnie czymś cudownym. Wiem, że mogłem wyciszyć mój, jak i jej pokój, ale cholerny mózg nie pozwolił mi tego zrobić. Zasypiałem z myślą, że to ja byłem wtedy u niej i robiłem z nią co tylko chciałem, a ona mi na to wszystko pozwalała.

Nie mogąc dłużej patrzeć na jej niewinną twarz, ruszyłem do siebie, aby zażyć krótki prysznic, który miał orzeźwić mój umysł. Rozmyślałem nad wieloma kwestiami związanymi z dzisiejszym dniem. W notesie miałem zapisaną każdą możliwą godzinę mojego czasu, ale musiałem coś z niego wyrzucić i zapisać dzisiejszą kolację z szatynką. Z ręcznikiem na ramieniu wróciłem do swojego biura, które znajdowało się na samym końcu korytarza. Przekartkowałem terminarz na dzisiejszą datę i zwróciłem uwagę na transakcję wartą dziesięć milionów. Wykreśliłem ją, zapisując na dole równo o dwudziestej pierwszej spotkanie z szatynką. Napisałem jeszcze do Isaaca, żeby powiadomił klientów i umówił nas na inny termin.

Przebrałem się w garnitur i zeszłem na dół. W kuchni czekała już na mnie May ubrana w szlafrok. Stopy miała położone na drążku od stołka, a nogi jej drżały. Było jej zimno. Zgarnąłem z kanapy komplet ubrań i rzuciłem je na blat. Zostałem obłożony zaskoczonym spojrzeniem.

- Rano Tomás podrzucił mi twoje ubrania. - wytłumaczyłem.

Zielonooka piękność spojrzała na mnie i pokiwała głową, kierując się z ciuchami do łazienki. Zdążyłem zaparzyć sobie kawę, a ona już wróciła ubrana w czarne legginsy i szarą bluzę. Przyjaciel mówił, że wziął też jej bieliznę, więc zapewne zmieniła wczorajszą na właśnie tę czystą.

Unikała mojego spojrzenia, wpatrując się w kubek z wodą. Nie lubiła rano pić kawy ani herbaty. Zawsze piła szklankę zimnej wody. Nieważne gdzie była, zamawiała wodę z lodem.

Desiderio | Pragnienie uczuć Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz