25.

3.3K 195 125
                                    

Przepraszam, że musieliście czekać, postaram się żeby kolejny rozdział był już gotowy na czas.

Pov. Izuku

Dobrze pamiętam co zrobiłem wczoraj wieczorem i mi się to szczerze spodobało i oczywiście że Kacchanowi także. Obudził się dziś zadowolony, co mnie cieszyło i na szczęście Akio lepiej się czuł niż wczoraj, ale oboje zostaliśmy z synem w domu, dla pewności, bo kto wie czy nagle nie pogorszy mu się i będzie trzeba jechać na pogotowie.

Siedziałem w kuchni i patrzałem na mojego chłopaka jak robi na śniadanie naleśniki (dawno nie było). Akio siedział na kocu, który ode mnie dostał na święta i bawił się pluszowym psem i lalką.

Włączyłem wcześniej ogrzewanie podłogowe, by mały nie dostał wilka (wilk dostał wilka 😂) i co jakiś czas patrzałem na niego, bo bawił się w ciszy, nie mówił nic, nie śmiał się, kompletnie nic.

Było to trochę dziwne i niepokojące, bo zazwyczaj słychać go w całym domu, ale to może być też dlatego że nie wyzdrowiał w stu procentach i to było po nim widać, że nie do końca mu przeszło.

Po kilku minutach przede mną został postawiony talerz z trzema już zdobionymi naleśnikami, uśmiechnąłem się i podziękowałem. Wziąłem dziecko z podłogi i posadziłem sobie na kolanach, pokroiłem naleśnika na mniejsze kawałki i jadłem razem z nim.

Akio po kilku kęsach już nie chciał jeść, więc odłożyłem go na podłogę, wziął koc i zabawki po czym zniknął na kanapie w salonie, nie będę go zmuszał do jedzenia jak nie chce.

Westchnąłem cicho i dokończyłem jedzenie tak samo jak Katsuki, po czym umyłem po nas naczynia, wytarłem i schowałem od razu do szafki, by nie leżały tak na wierzchu.

Poszedłem do salonu i położyłem się obok dziecka na kanapie i odkryłem go bardziej kocem, którym sam się wcześniej przykrył, zacząłem bawić się jego włosami i już mały spał, uśpiony przez to (u mnie wystraszy, że ktoś delikatnie szarpnie mnie za włosy i już śpię, dziwne).

Kiedy byłem pewien, że chłopiec śpi to powoli wstałem, tak by go nie obudzić i poszedłem do kuchni gdzie Kacchan pracował. Usiadłem obok niego i położyłem mu głowę na ramieniu, potrzebowałem jego bliskości i zapachu.

- Chciałbyś coś?

- Nie, tylko chciałem chwilę się poprzytulać i poczuć twój zapach.

Od razu po tych słowach Kacchan wypuścił dużo swoich feromonów, a ja czułem to samo dziwne uczucie co ostatnio, czyli miałem rację, ruja nadchodzi wielkimi krokami, trochę się boje jak to będzie razem z Katsukim ją przejść, ale mam nadzieję, że będzie nam obu dobrze.

Mruknąłem zadowolony i wcisnąłem nos w jego obojczyk, nawet nie wiem jak ani kiedy znalazłem się na jego kolanach, siedząc okrakiem na nim. Ale teraz bardziej mnie interesowało to jedno miejsce, skąd wychodził ten piękny zapach.

Siedziałem tak coś koło godziny na jego kolanach, ale musiałem zejść kiedy alfa skończył pracować i musiał pochować wszystkie ważne dokumenty z pracy. Postanowiłem sprawdzić co u dziecka i jak na zawołanie Akio zaczął wymiotować na podłogę, więc od razu się przy nim znalazłem i masowałem go po plecach.

Kiedy skończył to zabrałem go do łazienki, na szybko go obmyłem, bo się cały pobrudził i ubrałem w czyste ubrania. Niestety musiałem wymusić w niego chleb z masłem, żeby podać mu leki.

Kiedy ja zajmowałem się dzieckiem to Katsuki wszystko zdążył posprzątać i patrzał za nami, było widać po nim że on też się strasznie martwi o tego naszego szczeniaczka.

Opiekunka do dziecka/Bakudeku/omegaverse Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz