Rozdział 24

461 39 36
                                    

— Madeleine, nie jestem w stanie wyrazić wdzięczności za twoją pomoc. Stanęłaś na wysokości zadania, uczniowie wypowiadają się o tobie w samych superlatywach, choć w ogóle im nie pobłażasz. Nie oczekiwałam, że aż tak dobrze sprawdzisz się w roli nauczycielki.

Słowa profesor McGonagall rozgrzewały jej serce, jednak Maddie wciąż nie mogła powstrzymać uczucia goryczy. Wiedziała, co prawda, że ten moment nadejdzie – chwila, gdy jej pobyt w Hogwarcie ponownie dobiegnie końca — ale i tak nie była na niego przygotowana. W obliczu wydarzeń z ostatnich tygodni powrót do prawdziwej pracy wydawał się wprost nierealny, może nawet niemożliwy. Przyzwyczaiła się już do nowych obowiązków, do ślęczenia nad esejami do późnych godzin wieczornych, do nadzorowania szlabanów i przekazywania wiedzy nowemu pokoleniu czarodziejów. Najbardziej przyzwyczaiła się jednak do Neville'a; lubiła jego obecność, lubiła budzić się obok niego każdego poranka, lubiła... cóż, wszystko.

Nigdy nie wątpiła w siłę swojego uczucia do profesora, ale dopiero teraz zdawała sobie sprawę, jak uzależniająca potrafiła być miłość. Miała wrażenie, że cały świat zaczął kręcić się dookoła ich związku, co było dość niedorzeczne. Utrzymywali swoją relację w możliwie jak największej tajemnicy, nie chcąc stać się źródłem plotek wśród uczniów. Pozostali nauczyciele, rzecz jasna, zdawali sobie sprawę z ich zażyłości, a niektórzy — jak na przykład Horacy — jawnie im kibicowali. To tylko umacniało przekonanie Madeleine, że nic nie mogło stanąć na przeszkodzie szczęściu.

Widocznie nawet mijające lata nie sprawiły, że przestała być naiwna, o czym teraz boleśnie się przekonywała. Nadszedł czas, by opuścić piękną bańkę i powrócić do rzeczywistości, a to przerażało ją bardziej niż cokolwiek innego.

— Starałam się najlepiej, jak umiałam — powiedziała spokojnie, ignorując wielką gulę w gardle. — Cieszę się, że jesteś zadowolona z mojej pracy, Minerwo.

— Zdecydowanie. Gdyby nie fakt, że Potter suszy mi głowę o twój powrót, zapewne nalegałabym, żebyś została na stałe — odparła dyrektorka, wywracając oczami.

Maddie uśmiechnęła się, chociaż doskonale wiedziała, że nie zgodziłaby się na podobną propozycję. Z całą pewnością wkładała w nauczanie całe swoje serce, ale Neville miał rację, gdy sugerował, że kilka lat nauczania zamieniłoby ją w wiecznie znerwicowaną, przepracowaną marudę. Zdecydowanie wolała uganiać się za większymi lub mniejszymi przestępcami, w międzyczasie obijając się w biurze.

— Potter wie, że moje miejsce jest w terenie — stwierdziła beztrosko, a Minerwa westchnęła. — Nie zmienia to faktu, że jeśli kiedykolwiek będziesz potrzebowała krótkoterminowego zastępstwa, służę pomocą.

— Cóż, będzie mi to musiało wystarczyć — rzekła McGonagall i wstała z krzesła, wyciągając dłoń w stronę Madeleine. — Raz jeszcze dziękuję.

Maddie uścisnęła dłoń profesorki i rozejrzała się po gabinecie po raz ostatni. Zalała ją dziwna nostalgia; spędziła tu wiele pięknych chwil, nie tylko w roli nauczycielskiej. Hogwart zawsze był jej domem, ale dotychczas kojarzyła go głównie z niechlubnym ostatnim rokiem, rozczarowaniem miłosnym oraz tęsknotą. Teraz...

Poczuła łzy, mimowolnie napływające do oczu. Zamrugała, chcąc się ich pozbyć, jednak profesor McGonagall zauważyła jej wzruszenie bez trudu. Położyła dłoń na ramieniu byłej uczennicy.

— Zawsze będziesz tu mile widziana, tym bardziej w obliczu twojej relacji z Neville'em.

Madeleine spojrzała na nią zaskoczona; choć większość grona pedagogicznego wiedziała o ich związku, starali się nie rzucać w oczy dyrektorce. Nie chcieli, by myślała, że ich romans zaczął się jeszcze w czasach szkolnych. Longbottom od początku wolał powiedzieć prawdę dyrektorce, ale Mads była zbyt przerażona perspektywą przeprowadzenia tej rozmowy, by się zgodzić. Jednak w tamtym momencie, gdy nie widziała w oczach Minerwy nawet cienia potępienia, zdała sobie sprawę, jak głupie były jej obawy.

Moralność Panny Johnson ✔ [Neville Longbottom x OC]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz