Rozdział 7

788 61 89
                                    

To było kolejne upalne, paryskie popołudnie. Tae-hyung chorował już równy tydzień i przez calutki JK starał się codziennie do niego zajrzeć. Tak było i dziś.

— Kochanie! Wróciłem! — zawołał kpiąco od progu.

— Znowu? — zażartował Tae-hyung, zatrzaskując książkę. Leżał w sypialni i odpoczywał po obiedzie. — Sądziłem, że już ci się znudziło — zakpił, podnosząc się do siadu.

— Dlaczego nie zamykasz drzwi? Jeszcze ktoś tu wlezie — skarcił go JK.

Tae-hyung parsknął śmiechem.

— Musiałby być naprawdę psychopatą, żeby się wdrapać na to poddasze tylko po to, żeby ukraść to wielkie nic, które tu trzymam lub zgwałcić geja.

Śmiech JK'a rozbrzmiał w całym mieszkaniu.

— Kupiłem ci truskawki! — zawołał znowu.

— W takim razie dorobię ci klucze — powiedział z udawanym przekonaniem Tae-hyung i wstał z łóżka. — Okazałeś się nie być mordercą, zaręczyliśmy się niespełna siedem dni temu, a do tego te truskawki... — zaczął prześmiewnie wyliczać. — Już chyba najwyższy czas, nie sądzisz? — zapytał i wyszedł z sypialni się wprzywitać.

JK zdejmował właśnie buty.

— Już mnie palce od nich swędzą — żartował z truskawek, potrząsając opakowaniem.

— Jadłeś obiad? Masz ochotę na kurczaka? — zapytał Tae-hyung.

— Jadłem, dzięki.

Tae-hyung nadstawił policzek, a JK uśmiechnął się na ten gest i cmoknął go w niego.

— Widzę, że szybko się uczymy — pochwalił ten nadstawiony policzek i wręczył mu koszyczek z truskawkami. — I uważaj, bo wezmę to o kluczach na serio. Lecisz mi kolejne dwa euro — zakpił i popukał palcem w foliowe opakowanie na koszyczku z truskawkami.

Tae-hyung zmierzył go osądzającym wzrokiem.

— To już nie chcę — zaoponował urażony i wetknął mu truskawki z powrotem do ręki. — Pewnie są z Auchan. W Carrefourze kosztują dwa osiemdziesiąt i są LEPSZEJ JAKOŚCI.

JK parsknął znów śmiechem.

— Skoro jesteśmy w temacie mieszkań, lepiej się czujesz? — zapytał i nie czekając na zaproszenie, poszedł do aneksu kuchennego.

Od kiedy Tae-hyung chorował, czuł się tu jak u siebie w domu.

— Niby tak, jutro wracam do pracy, a dlaczego? — odpowiedział mu Tae-hyung, idąc w ślad za nim.

Tyłek JK'a opięty był dziś jasnym jeansem, a szeroka klatka piersiowa, którą Tae-hyung miał ostatnio okazję zobaczyć w całej jej nagiej okazałości, gdy JK rozciągnął się na jego materacu niczym pantera, okryty był czarną, zwykłą bawełnianą koszulką. Stopy miał bose. Nie umiał oderwać od niego wzroku.

JK tymczasem nie wiedząc, że jest pod baczną obserwacją, rozerwał folię, wyciągnął z niej plastikowy koszyczek i wstawił truskawki pod wodę. Zaczął je płukać i obrywać szypułki.

— Ekipa już prawie jest na finiszu remontu u mnie w mieszkaniu. Może chciałbyś zobaczyć? — zapytał, gdy Tae-hyung oparł się tyłkiem o blat i wsparł o niego dłońmi.

JK odsączył dokładnie truskawki i podał mu, a Tae-hyung się zaśmiał.

— Uważaj, bo jeszcze mi się spodoba i to ja zażądam kluczy — powiedział żartobliwie, wyciągając rękę po truskawki.

Rentboy || TaekookWhere stories live. Discover now