Rozdział 8

703 56 69
                                    

— Tae? — głos Mili w słuchawce telefonu był słaby i ochrypły.

Brzmiała niepokojąco.

— Mila? Co się dzieje?

Tae-hyung usiadł na łóżku zdenerwowany. Spojrzał na zegarek, bo trochę mu się przysnęło po obiedzie. Była dziewiętnasta wieczorem.

— Tae, strasznie źle się czuję — powiedziała Mila. — Przepraszam, że do ciebie dzwonię, ale...

— Mila, błagam, nie gadaj głupot — przerwał jej zirytowany Tae-hyung. — Mów, co ci jest? — zapytał nieco przerażony.

Bał się, że może zaczęła rodzić! Nic w całej tej sprawie z dzieckiem go tak nie paraliżowało strachem, jak właśnie poród.

— Nie wiem. Mam gorączkę i wszystko mnie boli — wyjaśniła Mila. — Dzwoniłam na pogotowie, ale powiedzieli, że nie przyjadą, bo to jeszcze nie dyżur nocny, ale ja chyba nie powinnam czekać. A mój lekarz nie odbiera telefonu.

Tae-hyung podrapał się nerwowo po głowie, usiłując ujarzmić sterczące od poduszki włosy.

— Jestem w drodze do ciebie. Nie wstawaj — nakazał i ruszył w stronę szafy. — Tylko się ubiorę. Muszę się rozłączyć, żeby zamówić taksówkę. Czekaj na mnie.

Pół godziny później był już na Rue Dante 7 w mieszkaniu Mili. Wdrapał się na czwarte piętro ogromnej, piaskowej kamienicy i otworzył drzwi kluczami, które miał od chwili, gdy Mila kupiła to mieszkanie. Przeszedł przez szeroki, gustownie urządzony przedpokój i wszedł do przestronnej, jasnej sypialni z wysokim sufitem. Mila leżała na łóżku w kremowej koszulce i wyglądała jak duch. Faktycznie miała wysoką gorączkę i była blada.

— Jedziemy do szpitala, taksówka czeka na dole — oznajmił jej, gdy tylko ją zobaczył. — Daj, pomogę ci się ubrać — mówił do niej spokojnym głosem, biorąc do rąk sukienkę leżącą obok na pościeli.

Mila podniosła się do siadu.

— Nie, sama to zrobię. Odwróć się.

— Mila, błagam cię, widziałem cię rozebraną nie raz nie dwa, dawaj to — warknął, szarpiąc za jej koszulkę, którą miała na sobie. — Masz bieliznę pod spodem?

— Tak.

— To tym bardziej. Jak długo się tak czujesz? — zaczął dopytywać.

Mila nie miała siły podnieść rąk.

— Od kiedy wróciłam z pracy — odpowiedziała. — Wzięłam jakieś witaminy, ale temperatura zaczęła rosnąć i nie wiedziałam co zrobić.

Istotnie widzieli się dziś w biurze i wszystko było dobrze. Tae-hyung się rozzłościł.

— Powinnaś już dawno zrezygnować z pracy. W biurze jest kupa zarazków, że o klimatyzacji nie wspomnę. Mówię ci to od kilku miesięcy, a ty jesteś uparta jak koza — warknął na nią i znów spróbował zdjąć z niej koszulę nocną.

Tym razem znów się nie udało, więc powoli przeciągnął przez rękawy najpierw jedną jej rękę, a potem drugą. W końcu udało mu się zdjąć z niej koszulkę, a jego oczom ukazał się okrągły brzuch i skrępowane spojrzenie Mili. Uśmiechnął się do niej pobłażliwie, a ona zmarszczyła brwi.

— Nie jestem taka słaba, jak ci się wydaje — odgryzła się.

— Słaba? — zapytał z niedowierzaniem Tae-hyung i zastygł w bezruchu. Popatrzył na nią karcąco. — Miałem cię za kogoś mądrego Mila, ale ta ciąża chyba ci odebrała rozum — rozzłościł się na dobre. — O jakiej słabości ty gadasz? Tu chodzi o bezpieczeństwo. Twoje i naszego dziecka! — niemalże nakrzyczał na nią i przerzucił jej przez głowę bawełnianą, oliwkową sukienkę.

Rentboy || TaekookWhere stories live. Discover now