Rozdział 12

783 56 49
                                    

Pośladki. Zdecydowanie to były jego pośladki. To coś, co pociągało Tae-hyunga w JK'u najbardziej. Te jego sprośnie wysportowane, jędrne i krągłe dwie wypukłości na dole jego pleców, od których nie można było oderwać wzroku, a które same się prosiły, żeby ich dotknąć. Stał właśnie przy umywalce w łazience, a drzwi były otwarte i nieświadomy — jak sądził Tae-hyung — że jego tyłek jest pod baczną obserwacją dwóch brązowych, zachłannych tęczówek, mył zęby, ubrany jedynie w białe bokserki.

Tae-hyung leżał wciąż jeszcze w pościeli i cieszył się widokiem, póki nie spostrzegł, że JK widzi go w odbiciu lustra, tuż na skraju ramy we frezie, przez co nie zauważył jego spojrzenia od razu. Uciekł wzrokiem speszony i mógłby przysiąc, że pomimo szumu wody rozbijającej się o marmur umywalki, usłyszał ciche, kpiące, aczkolwiek zadowolone prychnięcie.

Po chwili woda zamilkła, szczoteczka do zębów zagrzechotała w kubku, a JK wciąż z uśmiechem na twarzy stanął w wejściu i oparł się nonszalancko barkiem o futrynę. Skrzyżował ręce na piersi.

— Wstawaj leniu. Myj się. Dziś już nie wymówisz się od obiadu z Ji-minem żadną wymówką — pogroził.

Tae-hyung uśmiechnął się i przeciągnął jak kot.

— Skąd ta pewność? Może jestem lepszy w perswazji, niż ci się wydaje? — zapytał żartobliwie i ziewnął.

— Napisał do mnie, że dziś już mu się nie wymkniemy, bo mu narzeczona urwie głowę.

— Zaryzykowałbym — powiedział poważnie Tae-hyung, patrząc w sufit. — Ta głowa i tak nie jest mu do niczego potrzebna — zażartował i zerknął na JK'a.

Ten parsknął śmiechem, a usta Tae-hyunga również wykrzywiły się w uśmiechu. Ich kolor, kształt i smak, wciąż krążył JK'owi w myślach. Nie umiał przestać ich wspominać. Miał mnóstwo pytań i jednocześnie układał w głowie serię usprawiedliwień dla samego siebie w związku z tym, o czym wczoraj rozmawiali, jadąc kolejką, ale nie wiedział, jak zacząć.

Tae-hyung wstał z łóżka, podrapał się po tyłku i wyminął go w drzwiach łazienki. Teraz on zaczął myć zęby, a JK odwrócił się i oparł ramieniem o drugą stronę futryny. Skanował szczupłą sylwetkę Tae-hyunga odzianą jedynie w krótkie, dresowe spodenki i nie mieściło mu się w głowie, że sypia w jednym łóżku od kilku nocy z kimś takim i nawet go nie dotknął opuszką palca.

— Wczoraj w wagoniku kolejki rozmawialiśmy o samotności — zaczął, nie wiedząc, kiedy słowa opuściły jego gardło.

— Yhm — mruknął Tae-hyung w odpowiedzi, nie przerywając szczotkowania zębów.

JK szybko opanował zmieszanie i doszedł do wniosku, że skoro już zaczął, to musi dokończyć, żeby nie było co najmniej dziwnie.

— Mówiłeś, że to ona nakłania cię do zachowania, którego w rzeczywistości wcale nie chcesz.

Tae-hyung na chwilę przerwał szczotkowanie i odwrócił się w jego stronę. Piana płynęła mu po brodzie, a mina mówiła, że nie wie, o co chodzi.

Za to JK wiedział superświetnie. Dosłownie był hiperświadomy. Nie umiał przestać o tym myśleć. Zastanawiał się, czy do tego zachowania wtedy w nocy, też nakłoniła Tae-hyunga samotność, czy tylko alkohol po prostu go ośmielił. Mówił, że ma ochotę na seks. Na niego. Ale czy dlatego, że był samotny, czy dlatego, że naprawdę go pociągał? Tak czy owak, by mu nie odmówił, nie oparłby się, ale chciał, żeby to było coś więcej niż samotność. Coś, czym mógłby zniwelować te wszystkie kłamstwa, które, jak podkreślił Tae-hyung, dzielą i oddalają od siebie ludzi.

Tae-hyung wciąż patrzył na niego pytająco.

— Rozwiniesz? — dopytał i znów odwrócił się do lustra, kontynuując szczotkowanie zębów.

Rentboy || TaekookOnde histórias criam vida. Descubra agora