Reklamacja

746 61 44
                                    

— Tutaj, na zawsze — westchnął JK, całując go namiętnie.

— Właśnie tak JK — potwierdził Tae-hyung. — A teraz koniec gadania, wyskakuj ze spodni. Dziś twój tyłek należy do mnie.

JK poczuł, jak przez ciało najpierw przemknęła mu ogromna fala gorąca. Podniecenie w czystej postaci. Na samą myśl, że mógł być dosłownie jego, mózg mu się lasował, a spazmatyczny skurcz spiął mięśnie.

— Należy tylko do ciebie — stęknął. — Zrób to ze mną. Chcę cię poczuć — zaproponował, nim dobrze się zastanowił, ale chciał mu dać dosłownie wszystko.

Całego siebie i jeszcze więcej, jeśli tylko by mógł.

Tae-hyung wsparł się na wyprostowanym ramieniu i zastygł w bezruchu. Włosy miał potargane, sterczące we wszystkie strony. Patrzył na niego z góry z niedowierzaniem. Nie spodziewał się takiej propozycji. Owszem, zdarzało mu się bywać tym, który rządzi w łóżku, ale nie sądził, że spotka go to właśnie tej nocy. Jego ciało wypełniło się ciepłą energią, rozlewającą się powoli aż po czubki kończyn. Uśmiechnął się, a jego oczy zapłonęły pożądaniem. Chciał spełnić jego prośbę. Pochylił się i trącił jego usta swoimi. Delikatnie. Miękko.

Energia wypełniająca małą przestrzeń sypialni natychmiast zmieniła się z porywczej i zachłannej w delikatną i namiętną.

To Tae-hyung był sprawcą tej zmiany. Jego aura wypełniła po brzegi każdy atom powietrza i zmieniła nastrój. Jego dłonie rozpoczęły powolną wędrówkę po ciele JK'a, sięgając paska jego spodni.

— Obiecuję, że będzie wspaniale.

JK przełknął głośno. W jego oczach pojawiło się coś, czego Tae-hyung się nie spodziewał. Strach.

— Coś nie tak? — zapytał i zastygł w bezruchu.

Za to oddech JK'a nabrał rozpędu, a oczy spojrzały w dół na dłoń zastygłą na jego rozporku.

— To... będzie mój pierwszy raz... — stęknął i spojrzał mu w oczy.

Szukał w nich zrozumienia.

Tae-hyung chwilę nie reagował, oniemiały, a potem pochylił się i pocałował miękko jego usta. Zaśmiał się w nie nikczemnie.

— Proszę, proszę niewiniątko — zakpił. — Kto by pomyślał — dodał z przekąsem niczym wilk na polowaniu i przyciągnął go do siebie zachłannym szarpnięciem za biodra.

JK spiął się jeszcze bardziej, ale nic nie odpowiedział. Wiedział, że Tae-hyung tak zareaguje. I choć to było głupie, to nie chciał tego przed nim ukrywać.

Tae-hyung wtulił się w jego szyję i pocałował za uchem. Raz, drugi i trzeci. Miękko. Trącając jego skórę językiem i mrucząc przy tym przymilnie.

— Rozluźnij się — poprosił szeptem, czule gładząc jego tors dłonią. Wiedział, jak ma działać. — Obiecuję, że będę delikatny i że nie będziesz żałował — uwodził słowami, gdy usilnie próbował ściągnąć z niego spodnie. — Masz szczęście, że trafiło na mnie — przekonywał, bo tak bardzo, jak podobała mu się ta propozycja jeszcze przed chwilą, tak teraz dosłownie nie umiał już się powstrzymać, aby jej nie zrealizować. Nagle poczuł w sobie dosłownie zew. — Lubię powoli. Delikatnie. Bez pośpiechu. Nie masz się czego bać JK.

JK wciąż milczał. Zdjął spodnie i bieliznę posłusznie, a potem zastygł jak kłoda, przykrywając dłońmi interes. Dosłownie jakby go sparaliżowało.

Tae-hyung znów zaśmiał się nikczemnie.

— JK, błagam, rozluźnij się, co się z tobą stało?

— Nie wiem — stęknął JK.

Rentboy || TaekookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz