hangover

9.5K 232 72
                                    




Znacie to uczucie kiedy towarzyszy wam taka słodka, niewinna i lekka błogość? Prostując, chodzi mi o świeżą cieplutką pościel (nie licząc poduszki ona ma być zimna). Właśnie tak się teraz czułam idealnie miękkie łóżko, ciepła pościel, powiew świeżego powietrza i zapach kawy. Poczułam jeszcze jeden zapach i nie był to zapach mojego domu ani mojego ojca, był to zapach Saint'a. Saint'a Wood'a. I wtedy dotarło do mnie co się dzieje i gdzie jestem.

Przetarłam zaspane oczy i rozglądnęłam się w okół. Byłam w dużym szaro-drewnianym pokoju. Na środku niego było ogromne łóżko na którym aktualnie leżałam. Było utrzymane w kolorystyce pokoju, gdyż pokryte było szarym welurem. Na przeciwko łóżka znajdował się cholernie duży telewizor. Na panelach był szary dywan który był strasznie milutki w dotyku. Mogłam jeszcze zobaczyć po prawej stronie drzwi, przypuszczam że były do łazienki. Za to drzwi po lewej były chyba do garderoby. I zaraz obok tych drzwi były duże drzwi balkonowe które były uchylone dzięki czemu wpadało tu trochę świeżego powietrza.

Zobaczyłam że na komodzie pod telewizorem zostawione mam ciuchy i szczoteczkę do zębów więc niezwłocznie udałam się do łazienki. Poszłam od razu pod prysznic ponieważ to taki mój rytuał codziennie rano. Jakoś już mi tak zostało że jak się rano nie wymyje to automatycznie cały mój dzień jest zjebany.

Zobaczyłam że Wood nie posiada mojego ukochanego żelu pod prysznic o zapachu róży. To by było troszkę dziwne jeżeli by miał, po prostu użyłam jego. Wymyłam też włosy którym ewidentnie należało się mycie.

W międzyczasie zobaczyłam jaką ładną ma łazienkę. Była szaro-matowa i naprawdę mi się podobała. Wyszłam szybko i ubrałam się w ciuchy które mi zostawiono. Definitywnie nie były to moje rozmiary ale i tak były bardzo wygodne. Szare dresy do tego identyczna szara bluza tylko z gołębiem na plecach. Boże to jest tak zajebiście wygodne. Z mokrymi włosami wyszłam z łazienki i wróciłam znowu do pokoju.

Wzięłam mój telefon i już miałam wychodzić gdy coś przykuło moją uwagę. Mianowice był to biało szary kotek śpiący w rogu pokoju. Z prędkością światła do niego podeszłam i miałam ochotę go udusić, bo był taki słodki. No nie mówcie że też tak nie macie.

Tak bardzo chciałam go pogłaskać ale z drugiej strony nie chciałam go obudzić bo wyglądał tak przeuroczo. Czekałam aż sam się obudzi żeby później nie mieć wyrzutów sumienia. I w sumie od razu się obudził, więc nie miałam już problemu aby go pogłaskać. Podszedł do mnie i zaczął się przytulać. Oficjalnie umieram. Potrzebuje go na zawsze.

- Dobra kiciu, idę. - pożegnałam się, ale jak już miałam zamknąć drzwi, on się na mnie tak słodko popatrzył że nie miałam serca go tu zostawić.

Dobra chuj biorę go na dół. Wzięłam tą kulkę na ręce i tak idealnie do siebie pasowaliśmy że zastanawiałam się czy lepszą opcją nie byłaby ucieczka z nim przez okno, ale ostatecznie wybrałam tą bardziej cywilizowaną. 

Schodząc na dół usłyszałam jakieś rozmowy i śmiechy. Ja tylko czekałam na kawę i tabletkę przeciwbólową bo głowa mnie strasznie boli.

Teraz bez tych wszystkich ludzi ten dom wydaje się być jeszcze większy, ale to co najbardziej przykuło moją uwagę to porządek, jakby kiedy oni to posprzątali?

- W końcu wstałaś, ileż można czekać. Chcesz kawy?- zapytał Ace po czym od razu skierował się w stronę kuchni

- Tak bardzo proszę, a i jeszcze tabletkę przeciwbólową jakbyś mógł.-uśmiechnęłam się niemo i położyłam na kanapie.

- Grace, napewno dobrze się czujesz? Wyglądasz słabo. - powiedziała Hazel.

- Tak Hazel, wszystko dobrze. Potrzebuje tylko kawy.- odpowiedziałam i zaczęłam na nowo głaskać moją kicie. Tak wiem, że nie jest moja.

Belong To MeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz