znaki

9.6K 298 322
                                    


Chodzenie do szkoły bez najlepszej przyjaciółki to cholerny ból. Jest okropnie nudno i wszystko mi się dłuży. W dodatku kilka dni temu zapisałam się na zajęcia dodatkowe z matematyki, które odbywają się dziś. Nie dość że mam lekcje do piętnastej, to jeszcze mam godzinę dodatkowej matmy. Nie wybaczę sobie tego, aczkolwiek może mi to coś pomoże.

Do Bryce'a już nie idę. Od końca przerwy świątecznej minęło już kilka dni, a on dalej nie pojawił się w szkole. Nie żebym nad tym szczególnie ubolewała, ale jest to nieco podejrzane. Słyszałam że jest chory, ale na treningi podobno aktywnie uczęszcza. Muszę z nim pogadać o jego zachowaniu. Nie zależnie od tego jak to brzmi, muszę spytać o tą akcje z moim ojcem. Wkurzyłam się wtedy, nie pokłóciłabym się z tatą jakby nie ten zjeb.

Wyszłam z domu i ruszyłam po kawę mrożoną. Mam nadzieje że umili mi ona mój dzień bez Hazel. Dzwoniłam do niej z resztką nadzieji że może jednak pójdzie, ale na marne. Postanowiła że nie pojawi się w szkole tylko uda się na trening Ace'a. Co prawda jest on dopiero o 16, ale dziewczyna stwierdziła że przygotowywania zajmą jej znacznie dłużej. Nie odzywałam się, w końcu mogę widzieć ją szczęśliwą.

Ace i Hazel są już oficjalnie razem. Zapytał dziewczynę o związek tuż przez północą w nowy rok. Zgodziła się oczywiście. W szkole opowiedziała mi cała historie, pomijając noc. Nie chciałam o tym słyszeć. Przysięgam że myślałam że się popłacze ze szczęścia kiedy o tym usłyszałam. Oni są dla siebie stworzeni.

W każdym razie z chłopakami nie widziałam się od sylwestra. Nie mają czasu, dwa razy dziennie mają treningi, a w między czasie lekcje wf. Na których oczywiście trenują do BSC więc teoretycznie mają trzy razy dziennie. Rozumiem że obóz to dla nich coś ogromnie ważnego, ale bez przesady. Widzę ile oni w to pracy wkładają i szczerze im współczuje. I nie mówię tu tylko o Northwest, mam na myśli każdą z czterech szkół. Miles'a w szkole nie widziałam przez cały tydzień, zreszta jak całej drużyny. Niezmiernie mnie to cieszy, aczkolwiek pasowałoby mi poinformować ich o moim kompanie na BSC.

Podeszłam do lokalnej kawiarni i zamówiłam największą kawę jaką się tylko dało. Kubek wypełniony był po brzegi lodem, a kawa była ledwie na dnie. Jak zwykle. Wolnym krokiem poszłam do szkoły. Musiałam iść na nogach, bo tata zabrał samochód. Była dziś piękna pogoda, więc to w sumie dobrze. Potrzebuje przewietrzyć mózg.

Dziś wyjątkowo się nie spóźniłam, tylko byłam na czas. Na zewnątrz siedziało mnóstwo uczniów szkoły Southwest, którzy tak samo jak ja musieli znosić jej codzienność. Tylko że oni mogli znosić to z przyjaciółką, a ja sama. Wiem że zachowuje się jakby Hazel conajmniej umarła, ale właśnie tak się czuje. Zamierzałam jak najszybciej wyjść z tego budynku. Mimo iż dopiero do niego weszłam. W moim polu widzenia pojawiła się Elie. Odkąd Miles nie chodzi do szkoły, dziewczyna rozmawia tylko z Madison. Minęliśmy się bez słowa, po czym ruszyłam do szafki. Zaczynałam od angielskiego więc zabrałam potrzebne mi podręczniki i długopisy. Kiedy chciałam zamknąć szafkę ktoś przytrzymał ją ręką. Nie musiałam długo czekać aby dowiedzieć się kto to, gdyż po chwili usłyszałam głos kapitana Southwest - Bryce'a.

- Hejka, przeszkadzam?- spytał z uśmiechem.

- Tak.- odpowiedziałam szybko i odeszłam.

Zmieszanie i zaskoczenie od razu wymalowało się na twarzy chłopaka.

- Co?- podbiegł do mnie.

- Przeszkadzasz Bryce, zaraz mam lekcję.- zbyłam go skręcając do sali.

Wiem że niepotrzebnie go unikam ale nie jestem przygotowana. Zdenerwował mnie ostatnio, do tego mnie okłamał.

- Rozumiem, to może pogadamy po lekcjach?- zaproponował lekko blokując mi przejście.

Ja naprawdę nie potrafię zrozumieć o czym on chce że mną rozmawiać. Przecież my ledwo siebie znosimy, a przynajmniej ja.

Belong To MeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz