koniec

5.9K 220 218
                                    


- Sto lat, sto lat...- wyśpiewała babcia wchodząc do pokoju.

Ostatni dzień naszego wyjazdu rozpoczął się dość nie spodziewanie. Przetarłam oczy i podniosłam się, aby móc zobaczyć co się dzieje. Faith stała we framudze drzwi, a w dłoniach trzymała malutki tort. Wszyscy stali obok kobiety i śpiewali mi życzenia. Spojrzałam na tą jedna najważniejszą dla mnie osobę, która również je śpiewała. Że tak chciało mu się wstać.

Nie sądziłam że będą pamiętać o moich urodzinach. W wielu przypadkach, jest to logiczne że ludzie pamiętają o ważnych datach, ale dla mnie to coś nowego. Nie obchodzę urodzin, a przynajmniej nie robiłam tego wcześniej. Niemniej jednak, w tym wypadku moje urodziny mogą być całkiem fajnym powodem do zrobienia imprezy.

- Dziękuje bardzo, ale naprawdę nie musieliście. Mogliście się chociaż wyspać.- zaśmiałam się, patrząc na ziewającego Ace'a.

- Mogliśmy, ale ten dzień jest tylko jeden raz w roku, a wyspać się możemy w każdy inny. - dodał Kai, na co dostał tylko zawistne spojrzenie Saint'a.

- Zaplanowaliśmy za ciebie cały dzisiejszy dzień. Zaczynajac od zwiedzania wodospadów, a kończąc na imprezie w moim barze. Mam nadzieje że ci to odpowiada. - uśmiechnął się Kai, wiedząc że nie mam prawa się sprzeciwić.

- Ależ oczywiście że mi to odpowiada. Nie żebym miała coś do powiedzenia.- przytaknęłam.

- Skoro wszystko już wiemy, to zejdź na śniadanie, zrobiłam twoje ulubione naleśniki. - wygoniła z pokoju wszystkich moich znajomych Faith.

- Dajcie mi chwile, minuta i będę. - wstałam i ruszyłam do łazienki.

W moim pokoju został już tylko Wood. Mojej babci nie udało się go wygonić, możliwe że podał argument dzielenia ze mną tego pokoju. W szybkim tempie zrobiłam poranna pielęgnacje i wyszłam z łazienki. Stanęłam nad chłopakiem, czekając aż się podniesie.

- Wstawaj Saint! Przez ciebie moje naleśniki wystygną. - powiedziałam i ruszyłam w stronę drzwi.

- Lubisz obchodzić swoje urodziny? - zapytał niespodziewanie.

- Nie zbyt, chyba że mogę je obchodzić z kimś takim jak ty. Wtedy zmieniam moje pesymistyczne podejście. - zaśmiałam się ironicznie i pociągnęłam chłopaka za rękę.

- Och, rozumiem Grace, na twoim miejscu miałbym tak samo. - uśmiechnął się i złożył szybkiego całusa na moich ustach.

- Pieprzony samolub. - prychnęłam pod nosem, tak aby słyszał.

- Słyszałem to! - zbiegł po schodach i zasiadł do stołu.

- Dokładnie taki miałam zamiar. - dopowiedziałam, nakładając sobie czekoladowe naleśniki babci.

Wszyscy siedzieli już przy stole, zajadając się przy okazji specjałami mojej babci. Coś czuję że te urodziny mogą być fajne.

- Wodospady otwarte są tylko do siedemnastej, więc musimy za niedługo wyjechać. Sama droga tam zajmuje godzinę więc nie mamy czasu kochani. - uśmiechnął się Kai po czym wstał od stołu.

- Daj nam pół godziny. - postawił warunek blondynka.

- Piętnaście minut. - negocjował już w drzwiach.

- Dwadzieścia. - wtrąciłam po chwili.

- Niech ci będzie, masz urodziny. - przewrócił oczami, po czym trzasnął drzwiami i wyszedł.

Wszyscy dokończyliśmy śniadanie w miłej atmosferze, przy akompaniamencie rozmów o wszystkim. Babcia oczywiście opowiadała każdemu moje żenujące sytulacje z dzieciństwa, ale mam tak dobry humor że jej wybaczam. Każdy z moich przyjaciół pochwalił naleśniki babci, co tylko bardziej podniosło jej ego. Najbardziej ucieszyła ją jednak opinia hiszpańskiego krytyka, Saint'a Wood'a. Poszpszątaliśmy po sobie i wróciliśmy na górę, ogarnąć się na naszą jakże ekscytującą wycieczkę.

Belong To MeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz