Zwierciadło

14.6K 117 71
                                    

Leżałam spokojnie u nagiego torsu Adriena. Ile on dał mi przyjemności... Uśmiechnęłam się na samą myśl, jak bardzo niegrzecznych wrażeń z nim doświadczyłam. Dopadły mnie małe wyrzuty sumienia na myśl o tym co pomyślałby o tym Vincent, Will, czy tata. Nie wspominając o świętej trójcy. Odrzuciłam je od siebie, skupiając się na chwili. Poza tym, do jasnej cholery, byłam dorosła! Nie będzie decydować o mnie nikt inny poza mną. Albo znów wtrącać się w moje decyzje. Oczywiście, że byłam wdzięczna losowi, że postawił na mej drodze rodzeństwo, jednak no bez przesady. Swoje cierpienia między nimi już odbyłam. Dla mnie były one na przykład całkowitym brakiem prywatności i brakiem możliwości spotykania się, a nawet rozmawiania z płcią przeciwną. Cieszę się, że osiągnęłam pełnoletność.

Usłyszałam cichu mruk Santana, zaraz po nim przejechał prowokatorsko swoją dłonią po moim dekolcie. Pokochałam jego dotyk.

- Adrien, nie mam siły...  - zaczęłam, wiedząc, że nie dam rady na rundę drugą. A może..?

- Ale ja mam. - powiedział, robiąc kółka palcami na moich obojczykach. Patrzył się na mnie z taką troską, tymi swoimi pięknymi, ciemnoczekoladowymi oczyma. - Dobrze, perełko, nie będę cię męczyć.

Oznajmił, pocałował mnie niespodziewanie, po czym rzekł, że idzie zapalić i wyszedł z pokoju. Ponieważ był to samolot, poczułam małe i niedługo trwające turbulencje. Jednak nie rozproszyły mnie one, gdy próbowałam zasnąć. Co mi się udało, na szczęście.

Co dziwne, śniło mi się, że Vince był na pokładzie i wszedł do sypialni akurat wtedy, gdy Adrien we mnie wszedł. Jego oczy. Boże. Nigdy takich ich nie widziałam, bo świetnie panował nad emocjami. Ha, jego mina. Nawet jego wargi były rozchylone. Miałam wrażenie, że zabrakło mu tchu. Fala wstydu zalała mnie nawet przez sen. Jeśli rozumiecie, o co chodzi. No przecież gdyby taki Vince wszedł akurat w momencie zbliżenia z osobą, z którą zabroniono ci się nawet komunikować, jakbyście się poczuli? Zaśmiałam się tuż po wybudzeniu się z tego koszmaru.

Dostrzegłam Adriena siedzącego na fotelu, od którego wszystko się zaczęło. Palił cygaro, co znów przypomniało mi o Vincencie. Odrzuciłam od siebie te skojarzenie, po czym cicho podeszłam do mojego mężczyzny. Patrzył się na chmury, które swawolnie przesuwały się za oknem. Przystanęłam na chwilę, gdyż dostrzegłam swoje odbicie w lustrze.

Byłam naga.

Nie przejęłam się tym jednak. W końcu widział mnie wczoraj nagą przez długi czas. Jego wizerunek również było widać w zwierciadle. Nawet nie zauważył, że pojawiłam się za nim. Spoglądał w dal. Był tak przystojny. Jeszcze te światło dzienne, które odbijało się od jego oblicza. I te zaczesane do tyłu, zawsze idealnie ułożone, ciemne włosy. Miał na sobie tylko swoje elegancie spodnie, które zapewne były z kompletu z garniturem. Jego klatka piersiowa była wciąż naga, co troszeczkę mnie ucieszyło, muszę przyznać. 

Będę mogła się trochę na niego napatrzeć, póki się nie ubrał.

Choć nie wątpiłam, że mogłabym sprawić, aby w kilka sekund pozbył się ubrań. 

Dostrzegłam w lustrze, że obrócił się w moją stronę. Zrobił ustami kilka pierścieni z dymu, który właśnie wypuścił z płuc. 

- Wow... - zapatrzyłam się na obłoczki w powietrzu. Adrien się uśmiechnął, znów pokazując swoje perliste zęby. Ale co on nimi potrafił ze mną zrobić, zwłaszcza językiem, przypomniałam sobie, rumieniąc się lekko.

- Chodź tu do mnie - stanowczo powiedział i skinął głową na swoje kolana. Bez wahania ruszyłam w jego stronę. Przez cały pokonywany przeze mnie dystans uważnie śledził mnie wzrokiem, co sprawiło, że znów chciałam poczuć jego usta. I może nie tylko usta

Usiadłam delikatnie na jego twardym, ciepłym kolanie. Położył równie gorące dłonie na moje uda i przeskanował mnie od stóp do głowy oczami, otwierając usta. Zatrzymał wzrok na piersiach. A ja zatopiłam swój w jego tęczówkach.

Pięknych, ciemnych tęczówkach, które mógł stworzyć tylko diabeł. 

Trwaliśmy tak kilka sekund, po czym przesunął źrenice na moje lekko rozwarte wargi. Przesunął kciukiem po nich, po czym wpił się w nie, jakby nigdy tego nie zrobił. Robił, i to nie tylko w nich. Odsunął się od nich, zapatrzony teraz w moje ślepia.

- Jesteś jak z bajki. - powiedział, po czym głęboko zaciągnął się cygarem. Kocham sposób, w jaki mnie komplementował. Mogłabym słuchać tych pięknych określeń na mój temat godzinami. I jeszcze jakby nie przestawał mnie całować. Wtedy nawet dniami.

Uśmiechnęłam się po jego słowach, po czym przejechałam palcami lewej ręki po jego nagim torsie, gdyż prawą kazał sobie położyć na karku. Z kolei opuszkami tej drugiej ręki lekko gładziłam go po włosach. Pachniały tymi perfumami, którymi się odurzyłam.

- Zauważyłem.... - zaczął, gładząc moje udo, kreśląc na nim dziwne wzorki. Przez co nie mogłam się skupić na jego włosach, które były takie miękkie i jedwabiste. - ... że działamy na siebie zbyt przyciągająco. Jak magnesy o przeciwnych końcach, wiesz, kwiatuszku?

- To źle ..? - spytałam cicho, przenosząc wzrok z jego kosmyków włosów na jego oczy, zahaczając wzrok o usta.

- To właśnie najlepsze, poza tobą, co mnie w życiu spotkało.


Adrien Santan & Hailie Monet (18+)Onde histórias criam vida. Descubra agora