Panika

7.2K 83 35
                                    

W tle słyszałam tylko głuche krzyki Adriena.

Co ja zrobiłam.

Doszło do mnie co zrobiłam przez te kilka dni. Próbowałam oddychać, ale nie mogłam. Jak ja mogłam myśleć, nie wiem. Pulsowało mi w głowie od szumiącej w niej krwi, a słuch w ogóle już nie działał.

Zostałam porwana, to po pierwsze. Chociaż aż tak źle tego nie wspominam. 

Ale... Jezu, co powie Vince.. i ojciec.. o Jezu. Święta Trójca mnie zamorduje.

Albo nie mnie...


O nie.

Tylko nie on.


- Hailie?! - ryknął Adrien, gdy tylko wydostałam się z tego transu. - Hailie, oddychaj! 

Nie mogę.

- Nie umiem.. - zaczęłam się dusić. Oczy piekły mnie od łez zmieszanych z tuszem do rzęs, który niestety jeszcze się tam znajdował.

Santan zaczął mną trząść, gdy doszło do niego, co się stało. Musiał być pewny swoich konsekwencji. Musiał wiedzieć, co go czeka po tym, co zrobi. Czułam, że panikuje

- Hailie?! Oddychaj!! - nie widziałam nic przez łzy, które rozmazały mi cały obraz. Intuicja mówiła mi, iż on się trzęsie. I to z obawy o mój aktualny wtedy stan.

Poczułam wodę na swoich policzkach. Była dość zimna. 

- Boże, Hailie... - usłyszałam drżący głos Adriena, gdy zobaczył, że odzyskuję zdolność oddychania ponownie, po tym, jak chlusnął mnie nią niepewnie w twarz. - Ja.. ja to wyjaśnię... oni zrozumieją.. obiecuję.. spokojnie, kwiatuszku, spokojnie.. już?

Dopytywał, gdy błądząc wzrokiem po pokoju próbowałam opanować łzy. Po kilku minutach przytulania i wdychania jego mocnej wody kolońskiej uspokoiłam nerwy. Czułam jego bijące niespokojnie, pewnie tak samo jak moje, serce. 

Czułam ciepło mężczyzny, który mnie kocha.

Pokiwałam wątpliwie głową, co trochę go uspokoiło. Zrobiłam to samo, ale zaraz doszło do mnie ponownie, że to nie ujdzie mi na sucho.

- A.. Adr..ien - powiedziałam cicho do jego piersi.

- Tak, skarbie, jestem tu - usłyszałam. Trochę bardziej się uspokoiłam, ale oddech nie chciał mi się wyrównać. Adrien pogłaskał mnie spokojnie po plecach, dodając mi otuchy.

- Jak.. co teraz..? - spytałam, nieco wątpliwie. Nie wiedziałam, co się stanie. Nie miałam pojęcia. Bałam się. Bardzo się bałam. I to o nas.

- Jestem członkiem Organizacji, kwiatuszku mój - powiedział spokojnie, głaszcząc moje włosy w kojącym geście. - Zrozumieją, a może nawet uznają to za dobre. Oby. - uśmiechnął się, czułam to.

- Nie, Adrien.. oni nie zrozumieją... - zaczęłam płakać znowu. - oni.. nie...

- Hailie, posłuchaj mnie. - odciągnął mnie od jego brzucha, przez co poczułam się strasznie słabo. - Zrozumieją. Zrobię wszystko, aby tak było. - wyglądał poważnie, nie wątpił w swoje słowa. - Jeśli ty też tego chcesz, to muszą.

Uśmiechnęłam się nieznacznie, na co on połączył nasze usta w uspokajającym, głębokim pocałunku. Dodał mi siły, muszę przyznać. 


Kocham tego szatana.

Adrien Santan & Hailie Monet (18+)Where stories live. Discover now