Rozdział 23

1.1K 72 8
                                    

Carmen POV: 

Ta noc była wyjątkowo ciężka. Ashton pomieszał narkotyki i alkohol.. Nie mogłam pozwolić sobie na sen, musiałam sprawdzać, czy wszystko z nim w porządku. Bałam się, że nagle przestanie oddychać. Gdy zbyt długo był w bezruchu, pochylałam się nad nim i obserwowałam jego klatkę piersiową. Może i jestem przewrażliwiona, ale jest dla mnie najważniejszy. Nie potrafię przestać się troszczyć, nawet, gdy jestem na niego zła.

Patrząc na niego dużo myślałam. Rozważałam swoje życie bez niego obok. Co byłoby, gdyby wtedy się nie zatrzymał? Co, gdyby tej nocy nie odebrał mojemu ojcu broni? Albo gdyby nigdy się we mnie nie zakochał? Musiałabym żyć z nieodwzajemnioną miłością.. Stałabym się natarczywą idiotką.

Powoli otworzył oczy. Spojrzałam w jego źrenice, które były już normalne. Odetchnęłam, wreszcie mogąc się położyć.  Wiem, że mogłam odpuścić sobie kilka godzin temu, ale wolałam czekać i być pewna.

Położyłam się na poduszce, przymykając powieki.

-Która godzina? -zapytał z chrypą.

-Nie wiem. Gdy ostatnio patrzyłam, była dziewiąta. -mruknęłam sennie. Zdenerwował mnie i nie próbowałam tego ukrywać. Gdyby nie chlał i nie ćpał, mogłabym w spokoju zasnąć.

-Zrobiłem w nocy coś złego? -zadał pytanie po chwili namysłu.

-Nie.. -wymamrotałam.

-Pytam, bo czasami nie wiem co się ze mną dzieje. Wczoraj trochę wypiłem.. Mało pamiętam. -przyznał, ale już się nie odezwałam. Szczelniej przykrył mnie kołdrą i delikatnie pocałował w policzek.

Od snu dzieliły mnie sekundy, gdy nagle ktoś zadzwonił do drzwi.

-Kurwa.. -warknęłam, odkrywając się. Wstałam z łóżka i naciągnęłam koszulkę niżej, po czym opuściłam sypialnię. Schodziłam po schodach, podczas gdy dzwonek stawał się coraz bardziej natarczywy.

Otworzyłam drzwi i już miałam zaczynać wrzeszczeć, gdy zobaczyłam listonosza. Byłam przekonana, że to Nate, albo Logan..

-Carmen Swan? -zapytał mężczyzna.

-Tak. -spojrzałam na niego zdezorientowana.

-Polecony. Proszę o podpis. -podał mi jakiś papier. Szybko się podpisałam, a ten wręczył mi list.

-Dziękuję, do widzenia. -powiedział, ale byłam zbyt zajęta czytaniem, aby mu odpowiedzieć. Oddalił się, więc zamknęłam za nim drzwi. Ashton również zszedł na dół, ale nawet na niego nie zerknęłam.

Nadawcą była szkoła. Zerwałam kopertę i spojrzałam na zawartość listu. Serce zatrzymało mi się, gdy przeczytałam pierwsze zdanie.

Z przykrością informujemy, że Carmen Elizabeth Swan została skreślona z listy uczniów.

Nie byłam w stanie czytać dalej. To było dla mnie jak uderzenie w twarz.. Zrobiło mi się słabo.

-Jezu, Car! -Ashton szybko do mnie podszedł. Poczułam jak coś kapie mi z nosa. Dotknęłam go i zobaczyłam krew. Cały ten długotrwały stres i brak snu.. To za dużo jak na mnie.

Zabrał ode mnie pismo i pomógł dojść do łazienki. Stanęłam przed umywalką i pochyliłam się nad nią. Krew powoli zaczęła spływać. Czułam się jak szmata.. Jeszcze nikt nie potraktował mnie tak niesprawiedliwie.

-Lepiej? -zapytał, gdy krwotok ustał.

-Mhm.. -mruknęłam, prostując się. Chwyciłam za kawałek chusteczki i przycisnęłam ją do nosa.

You Can Be The Boss 2Waar verhalen tot leven komen. Ontdek het nu