Rozdział 39

766 38 2
                                    

Carmen POV:

Zobaczyłam przed sobą Ashtona. Był wściekły, ale na jego twarzy zauważyłam też ulgę. Zdziwiona wstałam i zbliżyłam się najbardziej, jak się dało.

-Czemu nie odpisujesz? -zapytał, a ja wyjęłam telefon z torebki. Odblokowałam go i ujrzałam mnóstwo nieodebranych połączeń i powiadomień. Kurwa, przez przypadek go wyciszyłam..
-Nieważne, gdzie jest James? Zostawił Cię tu samą? -rozejrzał się.

-Poszedł do łazienki z Hope. -przemilczałam to, że odpuścił odwyk.

-Wszystko w porządku? -wpatrzył się we mnie. Zauważył, że jestem bliska płaczu.

-Chcę wrócić do domu. -odpowiedziałam. Nie musiałam powtarzać.. Szybko zebrałam z kanapy bluzę, a ten złapał mnie za rękę i zaczęliśmy kierować się w stronę wyjścia.

Opuściliśmy klub. Poczułam chłód, ale nie chciałam się ubierać. Wcześniej było mi gorąco..

Od razu wzięłam wdech. Przez ten tłok miałam wrażenie, że się duszę. Nienawidzę tłumu ludzi, szczególnie pijanych. Bardzo źle czuję się wśród takich osób.

-Co się stało? -zadał mi pytanie, wyjmując kluczyki z kieszeni. Odblokował samochód, który znajdował się tuż przy budynku.

-Nie wiem. -mruknęłam, szybko do niego wsiadając. Zajął miejsce obok mnie.

-Carmen.. -westchnął, odpalając silnik. Ten ton oznacza, że mi nie odpuści. Muszę mu to powiedzieć, nie da mi spokoju..

Odjechaliśmy. Dobrze, że tam nie zostałam..

-Przez cały ten czas James i Hope byli zajęci sobą. Ignorowali mnie, nawet nie wiedziałam o czym rozmawiają. Zaczęli się obściskiwać, potem poszli do łazienki. Zostałam tam sama, poczułam się okropnie. -wyznałam.

-Jebać ich, nie przejmuj się tym. Już ja z nim porozmawiam.. -ściągnął dłoń z kierownicy i złączył ją z moją.

-Ona świadomie zdradziła Logana. Chciałam ją zatrzymać, a ta powiedziała, żebym też sobie kogoś znalazła. ,, Jednorazowy seks to nie zdrada ". -zacytowałam, a ten parsknął. Nie był zdziwiony, prawdopodobnie wysłuchał już wielu historii, w których tak się zachowała.

-Głupia dziwka.. Nigdy jej nie lubiłem, teraz już wiesz dlaczego. Jest nienormalna. -odpowiedział, zabierając rękę. Skręcił na stację benzynową. Zatrzymał się i na mnie spojrzał.
-Nie smuć się, słodziaku.. Nie przejmuj się nią. -złapał mnie za policzek i czule pocałował. Pstryknął mnie w nos, powodując mój słaby uśmiech.

Wysiadł, a ja oparłam głowę o szybę. Wpatrzyłam się w lusterko i obserwowałam jak tankuje paliwo. Gdy tak na niego patrzę, dochodzę do wniosku, że jest najprzystojniejszym mężczyzną na świecie.

Nie rozumiem Hope, umyślne zdradzenie swojego partnera jest chore. Gdybym chociaż dotknęła innego faceta, nie mogłabym spojrzeć Ashtonowi w oczy.

Zdarzyło mi się mieć parę ,, przyjaciółek ". Wszystkie były tak samo toksyczne i pojebane. Nie wiem dlaczego przyciągam takich ludzi.. Staram się być miła i o wszystkich się troszczę, a zawsze mi się za to dostaje. Egoistyczni ludzie mają łatwiej, martwią się tylko o siebie.

Ashton zniknął z mojego pola widzenia, poszedł zapłacić. Spojrzałam w górę, na gwiazdy. Gapiłam się na niebo, dopóki nie wrócił.

Odwróciłam twarz w jego stronę. Podał mi batonika. Był to ten sam, którego kupił, gdy pierwszy raz przyjechaliśmy do tego miasta.

Sięgnęłam po niego, ale odłożyłam go na bok. Ash ruszył, a ja wyjęłam telefon z torebki. Napisałam wiadomość do Hope.

Wyszłam z Ashtonem, przyjechał po mnie.

Sama nie wiem dlaczego to wysłałam. Powinnam być dla niej wredna i nie zostawić żadnego znaku, ale zwyczajnie nie potrafię.

-Myślałem, że to Twój ulubiony. -wspomniał o batoniku.

-Bo tak jest. -odpowiedziałam, wpatrując się w komórkę.

-Mogłabyś chociaż ugryźć? Martwię się o Ciebie, nic dziś nie jadłaś. -poprosił, nie odwracając wzroku od drogi. Odłożyłam telefon i zerknęłam na batona. Odwróciłam go, ale chłopak szybko zainterweniował. -Bez sprawdzania składu. -dodał.

-To z ciekawości. -szybko odpakowałam go i wzięłam gryza. W tym samym czasie zatrzymaliśmy się na czerwonym świetle.

Spojrzał na mnie z uśmiechem. Założył mi włosy za ucho i delikatnie je pogładził. Złapałam za jego dłoń, przełożyłam ją do ust i delikatnie pocałowałam. Jestem wdzięczna za to, że zawsze jest przy mnie, gdy go potrzebuję..

♡♡♡

Przekroczyliśmy próg domu, a następnie wszliśmy do kuchni. Ruciłam klucze na blat, siadając przy wyspie kuchennej.

-Nie zauważyłaś niczego dziwnego? Wystraszyłem się, gdy zobaczyłem, że siedzisz sama. -powiedział, przygotowując dla nas drinki.

-Nie chcę rozmawiać teraz o Kevinie, wolę o tym zapomnieć. -odpowiedziałam.

-Wiem, ale martwi mnie to i.. -przerwałam mu, gdy podszedł bliżej. Podniosłam się, po czym przełożyłam mu palec do ust.

-Cicho.. -uśmiechnęłam się, a następnie rozpoczęłam pocałunek. Był krótki, ale czuły. -Chcę nacieszyć się tym, że jesteśmy sami. Skupić się na tej chwili, jakby miała trwać wiecznie. -wyznałam.

-Masz rację. Od tego momentu o nikim nie mówimy. Niczym się nie przejmujemy.. -stanął za mną i odsunął moje włosy. Odchyliłam głowę, a ten pocałował moją szyję. -Zrobić Ci masaż? Jesteś strasznie spięta.

-Mhm.. -mruknęłam, czując na skórze jego ciepły oddech. Tak naprawdę, czekałam na tą chwilę.

♡♡♡

You Can Be The Boss 2Unde poveștirile trăiesc. Descoperă acum