11

396 15 8
                                    

Leżałam na kanapie z głową na kolanach Maddy jedząc kolejne ciastko, dziewczyna kreśliła palcem kształt mojej blizny na łuku brwiowym cicho podśpiewując, a wszystko dopełniała muzyka wydobywająca się z gramofonu. Niby nic wyjątkowego, a jednak ta chwila miała swój niewyobrażalny urok. Tak prosta, a tak niesamowita w tej prostocie.

-Robisz coś dziś wieczorem?-zapytałam odchylając głowę do tyłu by patrzeć na twarz rudowłosej

-Nie, a co?-odpowiedziała sięgając po nasz wypiek i gryząc kawałek

-To zabieram Cię na imprezę mikołajkową na Arcade-stwierdziłam uśmiechając się-Zaczyna się o dwudziestej, powinnaś trafić jak wiesz gdzie jest molo, a i musisz mieć jakiś świąteczny element albo być ubrana w typowe świąteczne kolory.

-Emily jesteś na radiu?-usłyszałam pytanie Nico

-Jestem-powiedziałam podnosząc się do siadu-Potrzebujesz pomocy czy czegoś?

-Potrzebuje przesiadki, najlepiej na starym ZS'ie.

-Jasne, daj mi pięć minut-poinformowałam go puszczając przycisk, by mnie już nie słyszał-Muszę lecieć pomóc Carbo. Mam nadzieję, że do zobaczenia dziś wieczorem.

-Tylko uważaj na siebie, dobrze?

-Będę ostrożna-obiecałam wychodząc-Pa Maddy!

Zbiegłam po starych kamiennych schodach wyciągając auto na parkingu. Wsiadłam, zapięłam pasy i szybko ruszyłam na umówione miejsce. Czekając na chłopaka związałam włosy w koka oraz założyłam maskę by nie zostać rozpoznaną, choć przy tym, że wyglądam jak nie ja to nie powinni mnie rozpoznać. Zadzwoniłam też z prędkością światła do Lucy, że skradziono mi auto i znalazłam w schowku zapasowy dowód, a swój rzuciłam gdzieś na podłogę. Robiłam tyle rzeczy naraz, że kiedy usłyszałam syreny policyjne dopiero doszło do mnie to, że będę uciekać czego zbyt często nie robiłam. Do pojazdu wpadł Carbonara, a w tym samym momencie usłyszałam strzały i wiedziałam, że nie mam już co najmniej jednej opony.

-Błagam powiedz coś-poprosiłam Nico-Mam wrażenie, że zaraz odpłynę-mówiłam bardziej do siebie niż niego

-Robiłaś to setki razy Emily. Dasz radę, a jak nie to odsiedzimy w więzieniu, a to nam nie straszne przecież-powiedział spokojnie

Skupiłam się na drodze i spokojnym głosie chłopaka. Nie wiem co się dziś stało. Nigdy nie miałam problemu z opanowaniem stresu, ale teraz kiedy w głowie dźwięczały mi słowa dziewczyny "Tylko uważaj na siebie, dobrze?" mieszające się z dźwiękami strzałów oddawanych przez policję oraz opon piszczących na zakrętach wydawało się to wręcz nierealne do osiągnięcia.

-Pamiętasz jak siwy się wkurzył na nas kiedy zabrałem Cię trzy lata temu na wycieczkę rodzinną i wróciliśmy późnym wieczorem? Albo kiedy spadłaś z tamy do wody i narobiłaś nam wszystkim strachu?-zapytał, a na jego twarzy pojawił się drobny uśmiech kiedy zobaczył, że się rozluźniłam który dostrzegłam kątem oka-Jesteśmy rodziną i siedzimy w tym razem.

-Już jest w porządku, dzięki za to wszystko, jednak mamy malutki problem. Dzielą nas minuty jeśli nie sekundy od tego by paliwo nam się skończyło i auto się zatrzymało.

-Co proponujesz? Poddanie się?-spytał żartobliwie

-Jesteśmy Zakszot. Erwin by nas wydziedziczył nawet jeśli nie może za poddanie się. Zrobię nasz skok, który pewnie i tak nic nie da, ale może za to uciekniemy na piechotę.

-W takim razie nasz skok i ucieczka. Robi się pani kapitan-zasalutował na co się zaśmiałam

-Spierdalamy!-krzyknęłam wybiegając z auta

Siostra gangstera | 5cityWhere stories live. Discover now