21

274 23 0
                                    

Pov. Emily

-Tingalayo, ven mi burrito ven-śpiewałam w kółko tą samą piosenkę od dłuższego czasu irytując zamaskowanego mężczyznę-Burrito si! Burrito no! Burrito come con un tenedo...*

-Zamknij mordę-wybuchł wreszcie złością napastnik, a ja jedynie się uśmiechnęłam wiedząc, że doprowadziłam dokładnie do tego czego chciałam

-No, gracias-odpowiedziałam wzruszając ramionami i wróciłam do śpiewania-Tingalayo, ven mi burrito ven. Burrito si! Burrito no! Burrito baila con un matador. (Nie, dziękuję)

Mężczyzna jęknął głośno słysząc możliwe, że setny raz tą samą irytującą piosenkę po czym wstał i wyszedł z pokoju. Chwilę później do pomieszczenia wszedł Śmietana z Rudym.

-Chętnie zrobiłbym jeszcze raz krzywdę tej jebanej medyczce, bo patrzenie jak mała się wkurwia stało się moim ulubionym zajęciem-zaśmiał się młodszy stając koło krzesła na którym wcześniej siedział jego kolega

To co powiedział od razu spowodowało, że zaczęłam go mierzyć od stóp do głów złowrogim spojrzeniem.

-Powtórz to co powiedziałeś-wycedziłam przez zaciśnięte zęby

-Chętnie przywaliłbym jeszcze raz tej jebanej medyczce-powtórzył opierając dłonie o stół i nachylając się nade mną

-W takim razie śmiało-pochyliłam się do przodu nie przerywając kontaktu wzrokowego z nim ani na sekundę-Może i jesteście dobrzy, ale ja zła też nie jestem. Jeden z waszych wykitował przed chwilą tylko dlatego, że śpiewałam piosenkę dla dzieci, a odkąd tu jestem nie pozwolę wam skrzywdzić jej ani razu więcej-wysyczałam z uśmiechem, a w jego oczach pojawił się na ułamek sekundy strach

-Wyluzuj mała-powiedział Śmietana odciągając Rudego od tyłu-On i tak nic nie zrobi medyczce, przecież ją wypuściliśmy, bo sama się nam oddałaś.

-Nie. Mów. Do. Mnie. Mała.-wypowiedziałam to zdanie nakładając na każde następne słowo jeszcze większy nacisk

-Ah tak? Mała.-odpowiedział uśmiechając się

Uderzyłam go w piszczel twardą podeszwą buta na tyle ile mogłam przez to, że miałam związane również nogi. Mężczyzna syknął i złapał się w miejscu bólu.

-Powiedziałam raz i powtórzę ostatni. Nie mów do mnie mała-powiedziałam stanowczo

-Zastanów się dobrze. To nie ja jestem tu związany tylko ty mała i to ty jesteś na naszej łasce, a nie my na twojej-nachylił się nade mną i przyciągnął bliżej siebie za t-shirt

-Ah tak?-odpowiedziałam mu tak jak on mi przed chwilą z taką samą pewnością w głosie jak wcześniej-Może i masz rację-potwierdziłam, a na jego twarzy pojawił się szyderczy uśmiech-Ale to ja mam tu mózg, a nie wy-tym razem to ja się uśmiechnęłam-Jakbyś jeszcze nie zauważył to takie teksty nie robią na mnie wrażenia, a na spokojnie mogę wrócić do męczenia was śpiewaniem piosenek po hiszpańsku, bo siniak wte czy wewte nic mi nie robi.

-Tak?-zapytał podnosząc mnie za koszulkę by móc spojrzeć mi w oczy nie opuszczając głowy-To się cieszę-uśmiechnął się rzucając mną o ścianę tak, że uderzyłam w nią głową-Jeśli tak bardzo chcesz by ktoś się nad tobą poznęcał to po prostu powiedz.

-Nie ma sprawy-wytarłam świeżą krew spod nosa

Przez tą całą sytuację zauważyłam, że chciałam by Maddy była bezpieczna nie ważne jakim kosztem, nawet mojego zdrowia. Wspomnienie z zimowego wieczoru kiedy to byłyśmy na randce ponownie we mnie uderzyło. "Jeśli wcześniej nie byłam pewna swoich uczuć do dziewczyny, teraz już wiedziałam czego chcę. Chciałam by była ona ważnym elementem w mojej przyszłości." Uśmiechnęłam się do samej siebie na wspomnienie swoich słów. Oczywiście, że chciałam by była ona w mojej przyszłości, a ja wraz z nią.

-Nie za miło Ci Knuckles, że tak się uśmiechasz?-zapytał siwowłosy mężczyzna wyrywając mnie z myślenia o rudowłosej

-¿No estás muy callado, Collins?-odbiłam piłeczkę poprawiając się tak by siedzieć prosto-Creo que tenemos otra sesión de canto. ¿Qué te parece? ¿Por qué no te unes a mí, eh?(A tobie nie za cicho Collins?/Chyba czeka nas kolejna sesja śpiewania, co ty na to? Może byś się dołączył do mnie, hm?)

Przez to, że mężczyzna nie zrozumiał co powiedziałam to po prostu patrzyliśmy sobie w oczy przez chwilę wiedząc, że żadne nie odpuści. Ja będę ich męczyć, a oni mnie krzywdzić. Powalone, ale prawdziwe.

-Przestaniesz gadać po hiszpańsku albo na prawdę zaczniemy się nad tobą znęcać-podszedł do mnie i przyłożył nóż do mojej dolnej wargi widocznie zdenerwowany moim zachowaniem

-No es mi culpa que no entiendas español-wzruszyłam ramionami i w tym samym momencie poczułam ból na ustach(To nie moja wina, że nie rozumiesz hiszpańskiego)

-Może teraz się zamkniesz-wymamrotał wstając

-Oh, no, eso no es suficiente para callarme-uśmiechnęłam się przygryzając wargę by zwolnić krwawienie(Oj nie, to za mało by mnie uciszyć)

-Że Erwin i ta cała wasza banda Cię nie szuka-powiedział zmieniając najwyraźniej swoje sposoby, a ja poczułam ukłucie w sercu-Zadziwiające, a przecież podobno "Zakszot to rodzina"-jedną dłonią narysował w powietrzu cudzysłów, a drugą złapał za mój wisiorek, który po chwili zerwał z mojej szyi.

Nie wiem czy byłam bardziej zła czy smutna przez to co się właśnie stało. Miał on dla mnie sentymentalne znaczenie, bo nie dość, że był to mój osiemnastkowy prezent od Erwina to kiedyś należał on do naszej mamy, a żeby go odzyskać po latach Erwin musiał na prawdę wiele zrobić. Fizycznie można było mnie zranić i dalej pozostawałam silna, ale kiedy dochodziło do tych psychologicznych zagrań to bolały one mnie bardziej niż jakiekolwiek rany zewnętrzne.

-Bo jesteśmy dla siebie jak rodzina-odpowiedziałam tak cicho jakbym chciała na nowo przekonać siebie do tego tymi słowami-To nie twój interes kto mnie szuka, a kto nie-powróciłam do poprzedniego tonu jednak w głębi serca nie mogłam przestać myśleć o nich wszystkich. Kochałam ich wszystkich, nawet mimo tego jak się zachowali, bo nie wyobrażałam sobie życia bez nich.

W którymś momencie Collins wraz z Rudym musieli opuścić pomieszczenie w którym mnie przetrzymywali, ponieważ kiedy wyrwałam się z serii miłych-Zakszotowych wspomnień ich już nie było. Po raz pierwszy zostałam sama, więc wiedziałam, że nie mogłam zmarnować takiej okazji.

Ściągnęłam but z stopy pomagając sobie drugą. Na podłogę wypadł mały nożyk, który znajdował się tam cały czas. Nie było to łatwe, ale wreszcie udało mi się rozciąć przy jego pomocy linę związującą moje kostki, a po chwili również te przy nadgarstkach.

-Jak dobrze wreszcie móc ruszać rękami i nogami-powiedziałam do siebie zakładając na nowo but

Rozejrzałam się po pomieszczeniu w poszukiwaniu czegoś co mogłoby mi posłużyć dodatkowo do obrony, jednak nic takiego nie znalazłam. Podeszłam po cichu do uchylonych drzwi i wychyliłam delikatnie głowę za nie. Ten sam mężczyzna, który pilnował mnie przez większość czasu stał teraz tyłem do mnie. Była to moja szansa na ucieczkę, bo przecież nie zrobią nic mi kiedy na szali będzie życie jednego z nich.

-Podnieś ręce do góry i bądź cały czas cicho-poleciłam mu przystawiając nóż do jego szyi. Drugą ręką zgrabnie wyciągnęłam pistolet znajdujący się w kaburze na nodze.

-Opłaca Ci się próbować księżniczko?-zapytał, a ja w tym momencie przyłożyłam mu również pistolet do głowy-Rozumiem, jesteś zdeterminowana. Jednak zastanów się czy jest sens? Zaraz moi się dowiedzą i będziesz mieć bardziej...

Nie dokończył, ponieważ oboje w tym momencie usłyszeliśmy dźwięk strzału, który powtórzył się jeszcze wiele razy co oznaczało tylko jedno. Strzelanina. 

~

-Nie byłam świadoma tego jak blisko jesteśmy końca do póki nie obliczyłam, że to przedostatni rodział. Anyway mam nadzieję, że przyjemnie się wam czytało ten rozdział i nie umieracie przez ilość obowiązków szkolnych. Kocham was straaasznie mocno wy moje małe misie kolorowe peepoLove-

*creditsy idą do pierwszej piosenki, która pojawia się po wpisaniu "spanish irritating songs for kids" na youtube xdd

Siostra gangstera | 5cityWaar verhalen tot leven komen. Ontdek het nu