Donośny głos

599 25 19
                                    

B- Serio?

F- A wyglądam jakbym żartowała? No właśnie!

B- Jezu już... - przyciągnął to ż.

F- Co ty depreche masz?

B- Przez ciebie dostane i to na pewno.

Wtedy ktoś zapukał do mojego pokoju, spanikowałam i schowałam Bartka pod łóżko. Podeszłam do drzwi i się okazało, że to była Hania. Nie umawiałyśmy się, więc byłam zaskoczona.

H- Siema Stara! Mam słodycze, piżamę i Świeżego! - Powiedziała podekscytowana.

F- Co?

H- Co? Nie ważne, zamykaj drzwi, bo muszę cię o coś zapytać!!! - Już się bałam.

F- Już, ale ja w sumie jestem czymś zajęta... - Wiedziałam, że źle palnęłam, ale się nie dało tego odkręcić.

H- Czymś czy kimś? - Powiedziała z tym typowym dla mnie uśmieszkiem. Oczywiście dwuznacznym.

F- Czymś Haniu. Ty idź na razie do mojego braciszka, coś robić. 

H- Coś?

F- Nie wiem co robicie, czy wy się pieprzycie czy całujecie.

H- Dobra chyba w złym momencie weszłam.

F- Zaraz skończę to w tedy będę miała czas dobrze?

H- Dobrze, to do zobaczenia.

F- Do zobaczenia. 

Wyszła zamykając za sobą drzwi. W końcu się odezwałam do jednego osobnika, który wszystko słyszał.

B- Serio tak palnęłaś? ,, Pieprzycie się"? Dobra nie ważne spadam, bo jednak muszę iść ze Świeżym gdzieś.

F- Dobra, ale teraz wybumbiaj.

Bez słowa wyskoczył zza okna, nawet się nie popatrzyłam na niego tylko zamknęłam szybko okno i poszłam na dół do kuchni, nie wiem co chciałam, ale przyzwyczajenie. Zastałam tam moją ukochaną trójeczkę czyli Hania, Bartek, Świeży. Ciągle oni, zawsze oni, ale się już do nich przyzwyczaiłam, ale jutro szkoła więc nie mogę myśleć o moim ,,chłopaku".

H- O! Już jesteś, to dobrze ogłaszam, że dzisiaj zostajesz sama w domu.

Ś- Nie ja powinienem tego powiedzieć? - Zwrócił się do Hani, która go wyprzedziła.

H- Nie.

F- Jeśli mogę zapytać, gdzie się wszyscy wybieracie i mnie zostawiacie samą?

H- Dzisiaj grają darmowy koncert, cała klasa jedzie.

F- I NIC DO KURWY MI NIE POWIEDZIELIŚCIE?! - Wkurwiłam się ok?

Ś- Może grzeczniej? 

F- Nie, może zapytam jeszcze raz... CZEMU MI NIC NIE POWIEDZIELIŚCIE?! - Znowu się wydarłam.

H- To wy tutaj się z nią kłóćcie, a ja pojadę bez was na koncercik. - Uśmiechnęła się i chciała wyjść, ale mój ukochany braciszek ją złapał za kaptur i przyciągnął z powrotem.

F- Świeży przecież wiesz... - Oczywiście się wkurzyłam, że nic mi nie powiedzieli, ale jednak martwiłam się o to, że może się coś stać jak ich nie będzie, a tego nie chcę.

Ś- Kuźwa... - Podszedł do mnie, złapał mnie za nadgarstki i szepnął do ucha. - Nie możesz nim ciągle żyć, pewnie już dawno o tobie zapomniał. Nie dramatyzuj jezu.

Nie wierzyłam w to co usłyszałam. Czyżby ktoś podmienił mi brata?  Chuj w niego, jak to usłyszałam z jego ust, od razu zachciało mi się płakać i w sumie się rozbeczałam.

Ś- Serio beczysz? Jesteś żałosna... 

Był pijany, nigdy by tak nie powiedział do mnie, ale jednak wybuchłam. Walnęłam go z całej siły w twarz przy Hani i Bartku. Dla mnie teraz ich tu nie było. Świeży się prawie przewrócił, ale nie zwróciłam na niego zbytnio mojej uwagi i powiedziałam do dwójki, która stała w szoku. Było to po nich widać.

F- Jest pijany, lepiej by nie prowadził. Miłego koncertu. - Uśmiechnęłam się wrednie, w sumie to zabrzmiało tak złośliwie i sarkastycznie, że sama byłam w szoku.

Poszłam na górę do swojego pokoju się uspokoić, po chwili usłyszałam dźwięk samochodu, który odjeżdżał. Zostałam sama, a oni jadą się super bawić, ja to sobie umiem dobrać przyjaciół, ale trudno.

Zabrałam się za pakowanie do szkoły, jedyne co mi zostało to właśnie szkoła i ogólnie jej sprawy. Szybko mi to zajęło i się w sumie bardzo nudziłam. Trochę zgłodniałam, wyszłam z mojego pokoju. Usłyszałam dźwięk telewizora, zaniepokoiłam się tym, że ktoś może być w domu. Po cichaczu poszłam do łazienki po miotłę, w razie czego. Schodziłam po tych schodach jak prawdziwy agent.

W końcu obróciłam się w stronę telewizora i zobaczyłam, nikogo innego niż... PATRYKA W GACIACH. ( Żartuję, czytajcie, że zobaczyła Patryka, ale ubranego... ) 

F- Patryk?

P- O jesteś, właśnie się zastanawiałem ile ty siedzisz w tym swoim pokoju. Wracając nic ciekawego nie ma w telewizji, tragedia.

F- Em... - Nie zapomnijmy, że stałam dalej z miotłą, ale na moje nie szczęście Patryk się odwrócił.

P- A ty...? Co to za miotła?

F- Co? - Wzięłam ten głupi przedmiot za siebie udawając, że wcale go tam nie ma. - Jaka miotła? Coś ci się przewidziało...

P- Dobra, nie chce wnikać. 

F- A tak w ogóle czemu tu jesteś? Przecież ten głupi koncert.

P- Serio to łyknęłaś?

F- Chwila... Czyli to nie prawda?

P- Oczywiście, że nie. Pojechali do jakiegoś klubu, a twój wspaniały braciszek kazał mi cię pilnować. Sama nuda co nie?

F- Może...- Chciałam coś powiedzieć, ale usłyszeliśmy dźwięk dzwonka od drzwi.

P- Ja otworzę. Trzymaj tą miotłę, może się przyda.

F- A nie mówiłam. - Musiałam to powiedzieć, po prostu musiałam. 

Chłopak zaczął zbliżać się do drzwi, cisza wywoływała we mnie dreszcze. Nienawidzę ciszy, ale wracając. Patryk zobaczył przez takie małe okienko w drzwiach jakąś postać.

P- Ktoś stoi pod drzwiami. Z postury wygląda na mężczyznę, ale nie jestem pewny.

F- Nie otwieraj mu, albo jej. W każdym razie nie otwieraj tych cholernych drzwi! - Za głośno krzyknęłam, że aż osoba zza drzwi to usłyszała. Nagle ktoś krzyknął.

?- FAUSTYNA! DO KURWY CO JEST Z TOBĄ NIE TAK?! OTWIERAJ TY DZIWKO!

F- Fuck.

P- Japierdole, już współczuję Bartkowi.

F- A ja sobie.

P- Prawidłowo. Ignoruj go najwyżej jak będzie się dalej darł to zadzwonimy na policję, ale to jeszcze chwila.

?- KURWA! PATRYK ZNAMY SIĘ, WIĘC OTWÓRZ TE PIERDOLONE DRZWI!

F- Typ co ma donośny głos i w dodatku jest psychopatą. Normalnie jak Adoratorzy hah.

?- Z CZEGO SIĘ CIESZYSZ SUKO?

F- Z ciebie... - Śmieszyła mnie ta sytuacja niż straszyła tak szczerze. Typ serio zachowywał się jak pedofil, albo gorzej.


Szkolna Miłość ( Wersja Genzie )Where stories live. Discover now