Ktoś dotykał mojego uda. Zerwałam się z krzykiem i zaraz jęknęłam, gdy poczułam ból przyszywający nogę.
– Przepraszam! – dobył się głos z prawej. Na łóżku siedziała Minevra z rękami wypełnionymi bandażami i jakąś mazią w słoiczku. – Nie chciałam cię wystraszyć. Próbowałam tylko zobaczyć ranę. – Wskazała na moją nogę, a do mnie powrócił cały ból razem ze wspomnieniami wczorajszego dnia.
– Jasny gwint, jak to boli – wydusiłam, łapiąc się za udo.
– Połóż się. – Poklepała miejsce przed sobą.
Doczłapałam się do łóżka i przysunęłam nogę w jej stronę. Dopiero teraz zauważyłam, że ktoś pozbył się moich spodni. Zerknęłam na ranę i od razu odwróciłam wzrok. Nie wyglądało tak źle jak wczoraj, ale w udzie nadal widniały cztery dziury, więc skupiłam się na Minevrze. Słońce oświetlało jej twarz. Wyglądała na wykończoną, miała cienie pod oczami i włosy w nieładzie, a malachitowa sukienka została przybrudzona krwią.
– Nieźle cię urządziła – mruknęła uzdrowicielka, oglądając ranę. – Muszę zrekonstruować mięśnie. – Spojrzała mi w oczy, a mnie ścisnęło w dołku. – Będzie trochę bolało, ale postaram się to zrobić szybko.
Skinęłam głową niezdolna wypowiedzieć żadnych słów. Oczy Minevry zalśniły złotem, więc spięłam mięśnie w oczekiwaniu na ból, ale gdy poczułam ogień w udzie, nie mogłam powstrzymać ochrypłego okrzyku. Przez zamknięte powieki przebijała się bursztynowa poświata, a z wysiłku pot skroplił mi czoło. Miałam wrażenie, że uleczanie trwa w nieskończoność i kiedy się skończyło, z radością przywitałam ulgę od bólu.
Spojrzałam na udo. Wyglądało, jakby przed chwilą wcale nie ziały w nim cztery dziury.
– Dziękuję – wychrypiałam.
– Polecam się na przyszłość – powiedziała, uśmiechając się słabo, po czym opadła na łóżko. – Pozwolisz, że trochę odpocznę.
– Oczywiście – odparłam pospiesznie. Chociaż tyle mogłam zrobić, żeby odwdzięczyć się za wszelką pomoc, jakiej mi udzieliła. – Jak babcia Amesa?
Ręka Minevry wystrzeliła do przodu i zakryła mi usta. Uzdrowicielka rozejrzała się dookoła, przestraszona.
– Nie możesz tak mówić! – syknęła.
Zmarszczyłam brwi zdziwiona.
– Jest Mistrzynią Mądrości!
– Nie dla mnie – wymamrotałam w jej dłoń.
– Souline! – Uniosła się, ale zabrała rękę.
– Przecież mnie nie usłyszy – szepnęłam.
Jeszcze raz się obejrzała, ale odpuściła.
– Przypadkiem nie mów tak o niej przy innych, ani, na cały wszechświat, przy niej. – Aż zadrżała.
– Już kilka razy słyszałam, żeby ktoś z was mówił „na cały wszechświat". O co z tym chodzi?
– Och, to takie nasze powiedzonko. – Wzruszyła ramionami – W waszym świecie wyznajecie Boga, my wyznajemy i wierzymy w moc wszechświata.
– Rozumiem. – Pokiwałam głową.
– Mistrzyni Mądrości nie czuje się zbyt dobrze – odpowiedziała na wcześniejsze pytanie. – Myśleliśmy, że umrze, ale trucizna nie jest tak silna, żeby rozerwać serce. Mistrzyni jednak pozostaje nieprzytomna i walczy z toksyną. Tylko dwa razy w historii trucizna kogoś zabiła, ale zawsze pozostaje niepewność i strach.
CZYTASZ
Pogrzebany świat | ZOSTANIE WYDANE
FantasyPorywająca historia o miłości, która nie ma prawa przetrwać. Spokojne życie siedemnastoletniej Souline zmienia się, kiedy zostaje porwana i trafia do świata ukrytego przed ludźmi. Dziewczynę uwięziono w królestwie, w którym panuje najokrutniejszy z...