Rozdział 32

4.3K 278 77
                                    

Cecylia pobladła na twarzy, a Ames nadal się uśmiechał. Ja za to stałam przy nich, kompletnie nic nie rozumiejąc.

– Jak możesz się w tej chwili cieszyć? – spytała go z niedowierzaniem.

Wzruszył ramionami.

– Przeczuwałem, że w końcu nadejdzie.

Cecylia spojrzała na niego gniewnie i usiadła ciężko na stołku ustawionym przy przewróconej sztaludze. Ukryła twarz w dłoniach.

– Dlaczego muszę sprowadzać na wszystkich nieszczęścia?

– Nie przesadzaj, Sissy. – Przewrócił oczami. – To, że padło na ciebie, nie oznacza, że to twoja wina.

Cecylia odjęła ręce z twarzy i popatrzyła na niego smutno.

– Wiesz przecież, jak wszyscy zareagują. Oczywiście, że to moja wina.

– Przede wszystkim, nie przejmuj się opinią innych i skup się na sobie. Resztę zostaw mi. – Uklęknął przed nią i położył dłonie na jej kolanach. – Nie pozwolę, żeby ktokolwiek cię skrzywdził, tak samo Leif.

Wow. Ames naprawdę przejmował się Cecylią. Wyglądali, jakby nawzajem bardzo się o siebie martwili, a na pewno nie spodziewałam się, że Ames może tak na kogoś patrzeć. W jego spojrzeniu widziałam zdeterminowanie i twardość, ale zarazem troskę. Co prawda ukrytą, lecz można było ją dostrzec. Miałam wrażenie, że wystarczyło go wysłuchać i poznać, żeby go zrozumieć i unieść fasadę, którą na siebie nałożył.

Cecylia zamknęła oczy i odetchnęła głęboko.

– Ale jest też dobra wiadomość – powiedział.

Uniosła powieki, a jej oczy się rozświetliły.

– Jaka? – szepnęła.

– Zastanów się nad imieniem dla dziewczynki. Zawsze chciałaś mieć córkę i syna, prawda?

– Chciałam. – Uśmiechnęła się słabo. – Ale na pewno nie na raz.

– Nie mów o tym nikomu. – Ames spoważniał. – I dopilnuj, żeby Leif też o tym nie wspominał.

Im dłużej ich słuchałam, tym bardziej byłam zdezorientowana. Naprawdę nie wiedziałam, o co chodzi i o czym rozmawiają.

– Nie zamierzasz poinformować innych królestw? – zdziwiła się.

– Oczywiście, że nie. Każde królestwo się ode mnie odwróciło, więc nie mam zamiaru ich ostrzegać. Jeszcze nie wiem, kto ją wywoła, ale to ja będę mieć przewagę. – W jego oczach pojawił się drapieżny błysk. – Nieważne jak ją zdobędę.

– Naruszysz pakt...

– Nie obchodzi mnie to. – Okrutny uśmiech wypłynął na przystojną twarz. – Dlaczego mam się przejmować innymi królestwami?

– Okej, dobra – odezwałam się, przerywając im i zwracając na siebie uwagę. Ames wstał, a jego spojrzenie skupiło się na mnie. – Czy ktoś mi wytłumaczy, o co chodzi?

Ames skrzyżował ręce na piersi. Mój wzrok sam powędrował na umięśnione ramiona, ale zaraz się opamiętałam i wróciłam spojrzeniem do jego twarzy.

– W naszym gatunku poczęcie bliźniaków jest prawie niemożliwe – zaczął wyjaśniać. – Za każdym razem, kiedy przychodzą na świat, wybucha wojna.

– Od razu? – Spojrzałam na brzuch Cecylii i spanikowałam. Termin musiała mieć niedługo, biorąc pod uwagę zaawansowanie ciąży.

– Nie – powiedział, a mnie ogarnęła ulga. – Nigdy nie wiadomo, ile czasu minie. Od urodzenia Bahar i Bokhaida minęło około sześciu miesięcy, zanim odbyły się pierwsze bitwy.

Pogrzebany świat | ZOSTANIE WYDANENơi câu chuyện tồn tại. Hãy khám phá bây giờ