Ames trzymał mnie w ramionach. Otarłam łzy wierzchem dłoni i rozejrzałam się dookoła. Znaleźliśmy się w miasteczku, ale na pewno nie było to Calvyrie. Nie widziałam tu ani grama złota. Zwykłe chodniki wykonano z kamieni połączonych z ziemią. Domy zbudowano z ciemnego kamienia i drewna, a dachy nie świeciły się w słońcu, które wisiało coraz niżej na niebie. Wyglądem przypominały strzechę.
– Gdzie jesteśmy? – zapytałam, patrząc na niego oniemiała.
Ames westchnął głęboko i zmarszczył brwi, jakby zastanawiał się, czy powiedzieć mi prawdę.
– W Sivacaelum – odpowiedział po dłuższej chwili.
Zaczął iść.
– Mogę chodzić – odezwałam się, próbując wyplątać się z jego ramion, lecz on tylko wzmocnił uścisk.
– Nie masz butów.
– Nie możesz ich wyczarować czy coś?
Parsknął.
– Nie. Nie można tutaj używać magii.
– Dlaczego?
Ames patrzył przed siebie.
– Ponieważ ukryłem to małe miasteczko przed wszystkimi w Podziemiu. Gdyby ktokolwiek tutaj użył magii, całe moje trudy zdałyby się na nic, a jego istnienie wyszłoby na jaw.
– Nie jesteśmy w Podziemiu?
– Chciałaś wrócić na Powierzchnię.
Jasny gwint.
– Czekaj... Czyli mówisz, że jesteśmy na Powierzchni w miasteczku jaszczurów?
– I szaraków.
– Czy nasze powietrze przypadkiem was nie zabija?
– Jaszczury z mocą powietrza stworzyły kopułę nad miastem z pasującym dla nas powietrzem.
Głowa zaczęła mi pulsować.
– Jakim cudem żaden człowiek o tym nie wie?
– Ukryłem je również przed ludźmi.
Okej, wow.
Moją uwagę zwrócił gwałtowny ruch w uliczce. W naszą stronę biegł mężczyzna, wymachując... Zmrużyłam oczy. Wymachiwał butami.
– Wasza Wysokość – wysapał zdyszany, kłaniając się. – Przybyłem najszybciej jak mogłem. – Położył na ziemi wysokie, skórzane buty z grubą podeszwą. – Najlepsze jakie znalazłem w danym rozmiarze. Gdybym miał więcej czasu...
– Dziękuję, Linusie – przerwał mu Ames i postawił mnie na chodniku. Uklęknął, złapał mnie za łydkę, unosząc mi nogę, a ja złapałam się jego ramienia dla utrzymania równowagi. Otrzepał skarpetkę i założył mi buta. Powtórzył czynność na drugiej nodze, po czym wstał i uśmiechnął się lekko.
Serce fiknęło mi koziołka.
Nie sądziłam, że Ames był zdolny do takiego zachowania.
Mężczyzna wycofał się i zaczął odchodzić, a ja spojrzałam na Amesa. Jasne włosy opadały mu na czoło. Miał na sobie czarną, welurową marynarkę, zapinaną na kryształowe guziki i czarne spodnie. Na ramionach widniały złote ozdoby. Dłonie wypełnił biżuterią, a sygnet z literą „A" mienił się słońcu. Wyglądał królewsko jak zawsze, ale odnosiłam wrażenie, że był spięty.
Otrząsnęłam się. Byłam na Powierzchni. A to oznaczało, że znalazłam się najbliżej domu niż kiedykolwiek w Podziemiu.
– Jak daleko jest mój dom? – spytałam drżącym głosem.
YOU ARE READING
Pogrzebany świat | ZOSTANIE WYDANE
FantasyPorywająca historia o miłości, która nie ma prawa przetrwać. Spokojne życie siedemnastoletniej Souline zmienia się, kiedy zostaje porwana i trafia do świata ukrytego przed ludźmi. Dziewczynę uwięziono w królestwie, w którym panuje najokrutniejszy z...