Rozdział 25

3.9K 262 97
                                    

Zamaskowany odrzucił mnie na bok, powstrzymując Uilleama przed czymkolwiek, co chciał mi zrobić, a na pewno nie było to nic dobrego. Spojrzałam na zakrwawioną i wykrzywioną złością twarz strażnika i mój plan z tym, żeby przestać się go bać, szlag trafił. Znowu wróciłam do początku, ale przynajmniej czułam satysfakcję, że udało mi się go skrzywdzić i choć w części odpłaciłam się za złamanie żeber.

Elias ledwo mógł utrzymać Uilleama. Zaczęli się szamotać i poruszać tak szybko, że wzrokiem nie nadążałam za ich ruchami. Po chwili usłyszałam chrupnięcie i walka zatrzymała się. Elias oddychał szybciej niż zwykle, a Uilleam leżał na ziemi nieprzytomny.

Przez chwilę patrzyłam w szoku na strażnika.

– Co mu zrobiłeś? – wykrztusiłam.

– Posłałem go na kilkuminutową drzemkę. – Uklęknął przy nim, złapał za złamany nos, po czym jednym ruchem go nastawił. – Souline, czy ty naprawdę się niczego nie boisz? – Wstał i odwrócił się do mnie. – Uilleam nie posiada czakry serca, ale to nie znaczy, że nie odczuwa gniewu. Dawno nie czułem od niego takiej furii.

– Mógł się pilnować. – Wzruszyłam ramionami, jakby było mi to obojętne, choć wcale nie było.

– Nadszarpnęłaś jego dumę. Miejmy nadzieję, że opamięta się, gdy się obudzi.

Zaczęłam odczuwać coraz większy niepokój. Wiedziałam, że to, co zrobiłam, było ryzykowne, ale Uilleam przecież nie mógł mnie zabić, prawda?

– Może powinniśmy stąd pójść? – odezwałam się przez ściśnięte gardło.

Zamaskowany pokręcił głową.

– Jeszcze nie skończyliśmy na dzisiaj.

– Możemy skończyć jutro.

– Nie.

Przełknęłam nerwowo i ponownie patrząc na Uilleama, spytałam:

– To, co niby jeszcze dzisiaj mamy robić?

– Musisz się nauczyć, jak skręcić nam kark. To jedyna rzecz, która zaskarbi ci cenne minuty na ucieczkę. Później spróbujemy z walką na miecze.

Odwróciłam głowę w jego stronę tak szybko, że coś przeskoczyło mi w szyi.

– Słucham?

Nie odpowiedział, ponieważ naszą uwagę zwrócił ruch i jęk, wydobywający się z gardła Uilleama. Tak szybko się pozbierał? I to miało mi dać czas na ucieczkę?

– Przez kolejne kilka minut będzie spowolniony – powiedział Elias.

Okej. Ta informacja wszystko zmieniała. Może jednak miałabym czas, żeby uciec, gdyby doszło do konfrontacji.

Uilleam wstał z trudem, a jego pełen furii wzrok padł na mnie.

– Rozciąganie? – warknął. – Zaraz ci pokażę rozciąganie, ty mała, cholerna... – przerwał, kiedy się potknął, a z jego ust wydobył się stek przekleństw. Połowy z nich nawet nigdy nie słyszałam.

– Uspokój się, Uilleamie – odezwał się pełnym spokoju głosem Elias.

– Z tobą też się policzę. – Wytarł wierzchem dłoni krew z twarzy, na której pojawił się grymas wściekłości.

– Nie zrobisz tego. Jesteś moim podwładnym.

Blondynowi zrzedła mina i nic więcej nie powiedział. Czyżby hierarchia była dla nich tak ważna? Nawet dla kogoś, kto pozbył się czakry serca?

– Przyjmijcie pozycje – rozkazał Elias.

Myślałam, że Uilleam nie wykona polecenia, ale, ku mojemu zaskoczeniu, zrobił to. Nadal jednak widziałam furię, która go opanowała.

Pogrzebany świat | ZOSTANIE WYDANEWhere stories live. Discover now