✧ 1 ✧

136 11 18
                                    

Siedziałem jak zwykle w biurze agencji detektywistycznej w swoim gabinecie rozmyślając nad kolejną sprawą. Niekompetentna policja nie potrafiła nawet poradzić sobie z tak banalną zbrodnią. Wystarczyło tylko jedno moje spojrzenie na papiery podejrzanych i od razu znałem już sprawcę. Ehhh nuuudaaa.

Postanowiłem wyjść i powkurzać trochę Kunikide tak jak to miałem w zwyczaju o tej porze dnia, a w szczególności gdy się nudzę. Chwyciłem jeszcze szybko lizaka leżącego na biurku i opuściłem pokój.

Idąc korytarzem, w swojej kieszeni wyczułem wibracje telefonu. Na początku lekko się zdziwiłem bo rzadko kto dzwoni do mnie bezpośrednio, zazwyczaj ludzie składają raport w recepcji agencji. Wyjąłem urządzenie i spojrzałem się kto taki był na tyle zdeterminowany żeby ze mną porozmawiać. Litery widniejące na ekranie od razu poprawiły mi humor. Otóż dzwonił do mnie mój stary, dobry przyjaciel. Poe, bo tak przywykłem go nazywać używając jego trzeciego imienia, był bardzo introwertycznym człowiekiem. Niezbyt zadawał się z innymi ludźmi, a większość swojego czasu spędza w towarzystwie oswojonego szopa o imieniu Karl. Mimo że po kryjomu ze sobą rywalizujemy, nigdy żaden z nas się do tego wprost nie przyznał. Nie myśląc już dłużej postanowiłem odebrać.

- Ohayo Ranpo-kun - usłyszałem jego głos, i przyznam, że naprawdę za nim tęskniłem

- Ohayoooo poe, w jakiej sprawię jestem zaszczycony rozmową z tobą? - zapytałem, przeczuwając kolejne zlecenie z pracy tak jak zwykle...

- Ehh tym razem nie dzwonię w sprawie interesów lecz bardziej prywatnie - no proszę, czyżby jakąś nowość? Poe nigdy taki nie był... - słyszałem, że ostatnio jesteś bardzo zapracowany i toniesz w stertach papierów, dlatego chciałbym ci coś zaproponować...

- Haha jestem otwarty na propozycje i zamieniam się w słuch

- Otóż chciałem cię zaprosić na kolację do restauracji, i pogadać jak za starych dobrych czasów - powiedział niepewnie, wyczekując na moją reakcję

- Ooo naprawdę? ja z chęcią! dawno się nie widzieliśmy.... w takim razie gdzie i kiedy się spotkamy??

- Co powiesz na dziś, godzina 20 w restauracji, do której zawsze chodziliśmy???

- Oczywiście mi pasuje idealnie, w takim razie do wieczora

- Do zobaczenia później, Ranpo-kun - potem usłyszałem już tylko dźwięk rozłączenia się i sekretarkę.

Nie wierzę, że Poe z własnej woli zaprosił mnie do restauracji. Tak bardzo za nim tęskniłem i szczerze sam miałem zaproponować spotkanie, a tu proszę. Teraz muszę tylko wytrwać do wieczora.

skip time >>>

Będąc w swoim mieszkaniu, jak opętany przeszukiwałem swoją biedną szafę by znaleźć jakiś strój na spotkanie z Poe. Na moje nieszczęście nie mam zbyt wielu odświętnych ciuchów. Postanowiłem, że postawię na klasyk i wyciągnąłem białą koszulę, brązowe, galowe spodnie i brązową marynarkę, do której kieszeni schowałem swoje okulary, z którymi się nie rozstaje.

Spojrzałem na zegarek i.... jezus zostało mi tylko 15 minut?!! Kiedy do cholery to tak szybko zleciało??? Dobra nie ważne, stanąłem tylko przed lustrem by sprawdzić wygląd swoich włosów, których i tak nie da się okiełznać, ubrałem buty i zapominając o swojej czapce, szybko wybiegłem z mieszkania, udając się w stronę umówionej restauracji. Poe zawsze był punktualny, więc pewnie już na mnie czeka. Nie pamiętam kiedy ostatni raz tak szybko biegłem, no może wczoraj jak uciekałem przed Kunikidą, ponieważ zjadłem jego ciasto hehe... ale to już przeszłość.

Gdy wreszcie po około 10 minutach szybkiego speed'a dotarłem na miejsce, nie zwlekając wszedłem do środka. Lekkim ukłonem grzecznie przywitałem się z obsługą po czym udałem na wyższe piętro, gdzie czekał na mnie mój drogi przyjaciel. W końcu ujrzałem go, siedzącego przy dwuosobowym stole, znajdującym się tuż przy ogromnym oknie. Było już ciemno, a on zajęty był patrzeniem przez szybę. Zawsze lubił patrzeć w niebo i oglądać księżyc oraz konstelacje gwiazd. Tak naprawdę posiadał wiel zainteresowań, którymi nikomu się nie chwalił.

Miał na sobie czarną marynarkę i o dziwo był bez swojego małego towarzysza. Gdy chłopak zorientował się że już przyszedłem szeroko uśmiechnął się w moją stronę i wskazał wolne miejsce.

- Witaj Ranpo-kun - powiedział, po czym gestem ręki przywołał kelnera

- Część Poeeee - odpowiedziałem, będąc naprawę podekscytowanym tym spotkaniem

- Co sobię państwo życzą?? - usłyszeliśmy głos kelnera, który nagle teleportował się jakby z nikąd do naszego stołu i czekał na nasze zamówienie

- Ja poproszę lampkę czerwonego wina - powiedział poe, po czym spojrzał się na mnie

- Poproszę o to samo, a i jeszcze do tego deser lodowy premium - oczywiście nie mogłem przepuścić takiej okazji na coś słodkiego...

Gdy złożyliśmy zamówienia, kelner zniknął za rogiem dając nam w reszcie czas ma rozmowę po tak długim czasie.

- Ohh Ranpo, nawet nie wiesz jak wielką przyjemnością jest dla mnie to spotkanie - powiedział, po czym ponownie złapaliśmy kontakt wzrokowy

- Hahha dla mnie również - odpowiedziałem po czym rozmowę przerwał nam ten przeklęty kelner, przynoszący nasze zamówienie

- Dziękujemy bardzo - powiedzieliśmy oboje w tej samej chwili, po czym Poe zalał nam oba kieliszki do pełna.

Powiem to szcerze, że ja jestem naprawdę słabej wytrzymałości jeżeli chodzi o alkohol, i z tego co pamiętam to Poe również nie zanosi tego zbyt dobrze. Postanowiłem narazie się tym nie martwić i zabrałem się do jedzenia mojego deseru. Przez cały ten czas czułem na sobie wzrok chłopaka, który był we mnie wpatrzony jak w obrazek, co nigdy się wcześniej nie zdarzało, ponieważ wątpię abym przeoczył takie rzeczy, w szczególności gdy ja również miałem go non stop na oku.

- Poe, mam coś na twarzy?? Ubrudziłem się czekoladą? Mam wrażenie, że cały czas się mi przyglądasz.. - odważyłem się w końcu zapytać.

W odpowiedzi dostałem jedynie różową twarz zawstydzonego przyjaciela. Spojrzałem się na jego kieliszek, który był... pusty?! Kiedy on to wyzerował... no cóż, może trunek już zaczął działać. No nic, raz na jakiś czas każdy może sobie pozwolić.

- Hey Poe-kun, idę na chwilę do toalety, zaraz wracam, zajmie mi to dosłownie kilka sekund - powiedziałem, spoglądając się na chłopaka przytakującego głową, po czym udałem się w stronę wc.

Będąc już w pomieszczeniu, stanąłem przed wielkim lustrem i postanowiłem umyć swoją twarz zimną wodą, żeby być bardziej pobudzonym. Pompatrzał się w swoje odbicie, co od razu pogorszyło mój humor... Oderwałem wzrok od lustra i pochyliłem się nad jedynym ze zlewów. Już miałem odkręcić wodę, lecz poczułem coś na swoich plecach.

986 słów

☆゚⁠.⁠*⁠・⁠。゚

helloooo
z racji że jest to moje pierwsze opublikowane opowiadanie znając życie nikt tego nie będzie czytał ale trudno heh
postaram się wstawiać rozdział raz w tygodniu ale nie obiecuje bo moja wena lubi często znikać i nie wracać więc za to z góry przepraszam

miłego dnia/nocy

~nekoo

„Good Friends" ✧ ranpoeWhere stories live. Discover now