✧ 6 ✧

58 10 0
                                    

Po krótkiej chwili leżałem już w łóżku, przykryty warstwami kocy które przyniósł mój przyjaciel.

- Która godzina..? - zapytałem jakby zdezorientowany, ponieważ jedyne co pamiętam to to, że miałem zamiar wziąć prysznic

- Wpół do ósmej - powiedział pa czym przeczesał ręką swoję rozczochrane po spaniu włosy - jak się obudziłem to poznałem twoje mieszkanie i zacząłem cię szukać, ale nigdzie nie mogłem cię znaleźć - powiedział łapiąc się za głowę

- Boli cię głowa po wczoraj? - zapytałem, ponieważ Poe wczoraj naprawdę serio przesadził z piciem - Chcesz tabletkę?

- To sobą powinieneś się martwić bo to ciebie znalazłem nieprzytomnego na podłodze w łazience - powiedział po czym spojrzał się na mnie zatroskanym wzorkiem

- Pójdę zaparzyć kawę, chcesz coś konkretnego? - zapytał wstając z łóżka

- Poproszę sypaną z mlekiem - powiedziałem, na co mój przyjaciel skinął tylko głową i udał się w kierunku kuchni

Czyli nie pamięta... Szczerze to nie wiem co o tym wszystkim myśleć. Z jednej strony powinienem się cieszyć, że mogę spojrzeć mu w oczy, lecz z drugiej strony coś mnie zabolało. Jaką część mnie po prostu się rozpadła. Z moich rozmyślań wyrwał mnie chłopak, który wszedł do pokoju, po czym postawił dwa kubki z parującym napojem na szafce nocnej. Poe zawsze pił czarną kawę więc nie miałem problemu by rozróżnić, który z nich jest dla mnie. Sięgnąłem po owy kubek by móc rozkoszować się kofeiną z samego rana. Wziąłem niedużego łyka i kawa była... słodka. Oczywiście, że była słodka, przecież Poe znał mnie na tyle długo by wiedzieć, że zawsze słodzę kawę równo trzy łyżeczki.

Jakby nie patrzeć to nasza przyjaźń była naprawdę długotrwałą relacją. Może to właśnie dla tego tak ciężko jest mi rozmawiać o uczuciach, które towarzyszą mi już od samego początku. Tyle że na początku była to tylko zazdrość i mocna chęć rywalizacji.

Ciężko było kogokolwiek porównać do chłopaka ze względu na jego talent i umiejętności. Umiał stworzyć najlepiej brzmiącą historię na poczekaniu, lub opowiadając wymyślać słowa z sekundy na sekundę. Do tego wszystkiego dochodzi jeszcze jego niesamowicie silna zdolność - może przenieść do swojej opowieści kogo tylko zapragnie. Pewnie dlatego poczułem ten przerażająco silny ból w klatce piersiowej, gdy dotarło do mnie że wszytko co się wczoraj stało nie miało najmniejszego znaczenia. Przez ten jeden krótki dzień miałem nadzieję na lepsze jutro. Chciałem po prostu znów być szczęśliwy z moim przyjacielem u boku.

Spojrzałem się na chłopaka, który siedział tuż przy mnie i spostrzegłem, że przez cały ten czas, gdy tonąłem w odmętach swoich myśli, Poe bez przerwy się we mnie wpatrywał. To nie był zwykły wzrok. Jego oczy zdawały się być przepełnione czymś, czego żadne słowa nie mogły opisać. Gdy zobaczył że się zorientowałem szybko spuścił wzrok wbijając go w kubek, o którym najprawdopodobniej już zdążył zapomnieć, a jego twarz zalała się różowym rumieńcem.

Nagle ku mojemu zdziwieniu nastała niezręczna cisza. W sumie to nie była ona aż tak niezręczna, bo do momentu gdy jestem z moim przyjacielem wszytkie niezręczne rzeczy nie mają już znaczenia. Niestety ten cudowny spokój musiał przerwać dźwięk dzwonka telefonu. Poe szybko podniósł się z łóżka i podbiegł do biurka. Zaczął szybko przesuwać sterty papierów żeby móc znaleźć dzwoniące urządzenie. Gdy w końcu odkopał telefon od razu odebrał. Słysząc głos w słuchawce rzucił mi tylko przelotne spojrzenie i udał się do korytarza aby tam dokończyć rozmowę. Moja dedukcja z automatu się uruchomiła i wiedziałem już, że nie jest to nic dobrego.

Dosłownie nie minęła minuta a mój przyjaciel znów usiadł na łóżku. Spojrzał się na mnie z troską w oczach i westchnął jakby ze zmęczenia.

- Ranpo... dostałem ważny telefon z pracy i niestety muszę już lecieć - powiedział nie zakrywając kontaktu wzrokowego

- Jasne, mną się nie przejmuj, biegnij już bo z tego co widzę to serio jesteś tam potrzebny - odparłem i posłałem mu jeden z tych wymuszonych uśmiechów

Za wszelką cenę nie chciałem by Poe się martwił. Ma już wystarczająco dużo na głowie a do tego dochodzi jeszcze jego niezdarny i niestabilny emocjonalnie przyjaciel. Ehh byłem taki głupi, że nawet nie umiałem dobrze o siebie zadbać...

- Jak coś się stanie to masz odrazu dzwonić - powiedział po czym znów wstał z łóżka i poszedł po swój płaszcz.

W mgnieniu oka ubrał buty, po czym jeszcze raz się pożegnał i opuścił mieszkanie. Znowu to samo, kolejny cholerny dzień, który spędzę w samotności. Znów poczułem totalną pustkę.

703 słowa

☆゚⁠.⁠*⁠・⁠。

witam po tygodniu szok i niedowierzanie ale chyba to jest jakaś pokuta za ten miesiąc nieobecności
muszę ogarnąć to opowiadanie bo mam pare kolejnych w planie i mam nadzieje że moja wena nie zdechnie do tego czasu
przepraszam że ten rozdział taki krótki i nudny ale niedługo wstawię kolejny już mam nadzieje ciekawszy
dziękuje wszystkim którzy dają gwiazdki i dotarli aż tutaj

miłego dnia/nocy

~nekoo

„Good Friends" ✧ ranpoeWhere stories live. Discover now