✧ 2 ✧

69 9 8
                                    

Z tego co mogłem wywnioskować, była to czyjaś dłoń. Instynktownie z prędkością światła obróciłem się, by zobaczyć kto narusza moją przestrzeń osobistą. Widok jaki ujrzałem, był nieprawdopodobny, ponieważ ręka poruszająca się wzdłuż moich pleców należała do nikogo innego jak mojego przyjaciela.

- Boże Poe, wystraszyłeś mnie... wypiłeś za dużo wina - powiedziałem patrząc na chłopaka, który na pierwszy rzut oka był mocno odurzony i nie kontaktował już z rzeczywistością.

- Wina? Przecież przyszliśmy tylko zjeść kolację - powiedział jakby zdziwiony, po czym niespodziewanie złapał mnie w pasie, po czym obrzucił tak, że stałem do niego przodem.

Jego oczy były inne, jakby błyszczały mocniej niż zazwyczaj. Nie pamiętam, aby Poe upił się kiedykolwiek aż do tego stopnia... zaczynam mieć złe przeczucia. Zamknąłem oczy, by lepiej móc się skupić na znajdowaniu rozwiązania w tej sprawie, lecz z moich rozmyśleń wyrwało mnie coś, a bardziej ktoś, gdyż na swoich ustach poczułem coś, czego nigdy wcześniej nie było mi dane doświadczyć.

Powoli otworzyłem oczy, by po chwili ujrzeć mojego nietrzeźwego, najlepszego przyjaciela, który mnie... całował!?! Czekaj czekaj że co do cholery!?! Jak kiedy gdzie co się właśnie dzieje? W sumie głupio mi się do tego przyznać, ale nie jest tak, że mi się to nie spodobało... znając życie, Poe i tak o tym zapomni gdy już nie będzie pod wpływem bardzo silnego alkoholu. Czemu by tak nie dać się ponieść chwili, i wykorzystać tej sytuacji? Wiem na pewno, że darzę chłopaka większym uczuciem niż przyjaźń, a mówi się, że "słowa i gesty pijanego, są myślami trzeźwego".

W ogóle się tego nie spodziewając znów poczułem coś nowego i zimnego. Popatrzyłem się na chłopaka, który nie odrywając ode mnie swoich ust, wsunął swoją chłodną, szczupłą rękę pod moją koszulę. Nagle przeszły mnie dreszcze a chwilę potem zrobiło mi się nagle bardzo gorąco... postanowiłem oddać pocałunek. Na początku było strasznie sztywno, ponieważ był to mój pierwszy w życiu raz, gdy się z kimkolwiek całuje i to jeszcze zna dodatek z chłopakiem. W sumie nie byle jakim chłopakiem, lecz moim najlepszym przyjacielem, którego w głębi duszy bardzo kochałem. Do tej pory bałem się tego uczucia, bałem się, że to zrujnuje naszą przyjaźń...

Poe błądził swoją dłonią po moich plecach, by później przesunąć nią po całej ich długości. W tym momencie, nie mając nad sobą kontroli, cicho westchnąłem. Chłopak postanowił wykorzystać sytuację i wbić się w moje usta jeszcze bardziej. Nasz pocałunek stawał się coraz dłuższy i coraz bardziej namiętny. robiliśmy tylko krótkie przerwy na złapanie oddechu, podczas których patrzyliśmy sobie głęboko w oczy. Poprzez usta chłopaka można było wyczuć smak wina, co było dla mnie jeszcze bardziej satysfakcjonujące. Po wielu minutach poczułem, jak jego ręce opuszczają moje plecy, po czym chłopak opadł na mnie a ja oparłem się o blat zlewu za mną.

- Poe...? - zapytałem się zerkając na swojego przyjaciela - Wszytko w porządku?

Gdy przyjrzałem się bliżej, zobaczyłem, że chłopak zasnął. Wyglądał tak uroczo, spiąć na mnie i nie mając pojęcia co się właśnie stało. Poczułem jeszcze większe pieczenie policzków i starałem się wyrównać swój niespokojny oddech. Gdy po jakimś czasie się uspokoiłem, wziąłem ledwo przytomnego przyjaciela pod ramię i udałem się w stronę kasy restauracji.

Gdy już zapłaciłem, pożegnałem się, otworzyłem drzwi na zewnątrz i opuściłem miejsce naszego spotkania. Stojąc przed budynkiem, zaciągnąłem się świeżym powietrzem, co pozwoliło mi się jeszcze bardziej uspokoić. Spojrzałem na mamroczącego coś pod nosem chłopaka po czym uśmiechnąłem się i udałem wraz z nim pozwoli w stronę swojego mieszkania. Kroki stawiałem powoli, ponieważ chłopak mimo swojego mizernego wyglądu być dosyć ciężki, albo to ja byłem za słaby. Po upływie pewnego czasu w końcu jakoś doczołgaliśmy się pod wejście do mojego bloku.

Na moje nieszczęście mieszkałem na samej górze, ale dzięki bogu niedawno zamontowano windę. Bez pośpiechu, uważając na wszystkie nierówności podłogi doprowadziłem Poe do windy, po czy sam do niej wsiadłem i nacisnąłem guzik na najwyższe piętro.

Zdyszany tą długą drogą osunąłem się po ścianie windy i usiadłem na podłodze obok wyższego, który również nie mógł ustać na ziemi. Zamknąłem oczy i niespodziewanie przez moją głowę, niczym przyśpieszone urywki filmu, przewinęły się wszystkie dzisiejsze zdarzenia. Szybko się zerwałem otwierając oczy, ponieważ myślałem, że jest to znak, że zaraz zemdleje, lecz nic takiego nie nadeszło. Wręcz przeciwnie, moje serce gwałtownie przyspieszyło uświadamiając sobie, że chłopak z którym dane mi było przeżyć swój pierwszy pocałunek jest moim przyjacielem z dzieciństwa... w którym się zakochałem.

716 słów

☆゚⁠.⁠*⁠・⁠。゚

po miesiącu stwierdziłam że wstawie ten rozdział chociaż i tak nikt tego nie czyta i już miałam ochotę to usunąć ale mniejsza z tym. sorry za błędy ortograficzne i nie znam dokładnego terminu kolejnego rozdziału więc z góry przepraszam też za to

miłego dnia/nocy cokolwiek tam u was jest

~nekoo

„Good Friends" ✧ ranpoeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz