Rozdział 11 - Słodki zapach zepsucia

31 3 9
                                    

(Rozdział zawiera sporą dawkę przemocy, więc ostrzegam).

Gerald, postępuj roztropnie. To nie jest rutynowe sprawdzenie jednej z mordowni, zarekwirowanie towaru oraz sprzętu i spisanie raportu. Wiem, że czasami posuwasz się do kontrowersyjnych decyzji, więc zachowaj spokój, nieważne, co przyjdzie Ci zobaczyć.

Nie ukrywam, że mamy do czynienia z czymś o wiele gorszym, groźniejszym, co sięga głębiej, trawi Nyes. A jeżeli trawi Nyes, to pewnie koleją, sterowcami rozprzestrzenia dalej.

Wiadomo, że po konfliktach hieny cmentarne wykopią protezy, amplifikatory i co jeszcze im wpadnie w łapska, jednak skala tego procederu zaczyna mnie przerastać. Zbliżają się próby postelementalistyczne, oczywiście, że każdy, kto przeszedł kwalifikacje na papierze chce się okazać wystarczająco silnym, aby nawet zostać metalurgiem czy alchemikiem w najgorszym przypadku. Jednak od lat nie widziałam tak wielu w szpitalach z poparzeniami, zatruciami metalami ciężkimi.

Widzę również dziwny wzrost w guzach potencjalnozależnych u niepotencjalnych. Zbyt duży, aby był spowodowany warunkami pracy czy kontaktem z materiałami. Do tego te wydają się pomniejszone.

Nie będę ukrywać. Wiem, że mogę ufać Tobie, ale nie żadnej innej osobie z rodziny imperatorskiej ani Rady. Zawsze miałeś dryg do... prawości.

Comtessa Marianne deu Eyrois

Ministra do spraw potencjalnych

✧⋄⋆⋅⋆⋄✧⋄⋆⋅⋆⋄✧

Musiało dzisiaj padać, nieprawdaż? Przeznaczenie za nic nie mogło się powstrzymać i postanowiło spuścić na najgorsze miejsce w całym imperium jeszcze więcej szczyn. Nie wystarczyło, że te płynęły ulicami z powodu braku kanalizacji, śmierdziały niemiłosiernie, mieszając się z odpadami z fabryk oraz domów. Chociaż te raczej powinien nazwać kamienicami z niczego postawionymi w pośpiechu podczas przekształcania Nyes w czyste miasto dla czarodziejów i wypędzania reszty ludności do Ouen. Okiennice w nich się nie zamykały, z kominów wydostawał się czarny, gryzący dym, jeszcze bardziej pogarszając panującą tutaj atmosferę oraz smród.

I właśnie w tym smrodzie kochały kąpać się najgorsze zakały społeczeństwa. Czuły się tutaj tak doskonale jak szczury w kanałach. Piszczały z zadowolenia, zaganiając chłopców oraz dziewczęta bez przyszłości, bez dokumentów do tego czy tamtego ciemnego zaułka. Ilu z tych biedaków było bękartami z wielkich rodów? Na pewno któraś z dziewcząt, gdzieś na innej uliczce Ouen należała do Oberona, wspaniałego konsula, choć jak na razie nie udało się jej zlokalizować ani Mistrzyni Szeptów, ani Małemu Imperatorowi. Sukinsyn wyrzucił służącą najpierw na ulicę, ta w ciąży trafiła do Domu Powrotu, gdzie w pocie czoła pracowała jako praczka. Zmarła krótko po porodzie, niby z powodu zakażenia, którego nie powstrzymała grzybówka. Ale Gerald nie zdziwiłby się, gdyby to jego brat przyłożył do tego rękę, aby jego imię pozostało nieskażone.

Mój braciszek wyleci z hukiem, kiedy... jeśli kiedyś zostanę Wielkim Imperatorem. Konsul Bezpotencjalny bez poszanowania dla swoich. Ha! Gdybyś drogi braciszku, tak się o nich troszczył, jak zresztą powinieneś, Ouen by nie istniało.

I nie pozwolę, żeby istniało.

Gerald zmrużył oczy, czując dochodzący do poranionych nozdrzy zapach gryzącego dymu. Ten, gdy tylko dostał się dalej do gardła, powodował gorzki smak na języku oraz kaszel. Nie mógł nawet zaciągnąć się porządnie papierosem. Prędko pociągnął jeszcze trochę dymu i wrzucił niedopałek w muł pokrywający większość drewnianej kostki. Westchnąwszy ciężko, młody książę naciągnął lepiej na głowę szary kaptur, schował się w wnęce.

Afera o lisa [remont]Nơi câu chuyện tồn tại. Hãy khám phá bây giờ