Rozdział 3

201 11 0
                                    

 Otworzyłam oczy, czego od razu pożałowałam. Choć ciemno szare rolety w moim pokoju były zasunięte to i tak dla moich oczu było zbyt jasno. Bardzo chciało mi się pic i cholernie bolała mnie głowa. Powoli udało mi się podnieść do siadu (co nie było zbyt przyjemne) i sięgnęłam po mój telefon, który na szczęście leżał na szafce nocnej obok łóżka. Spojrzałam na wyświetlacz i zdziwiłam się widząc, że była już trzecia po południu, a był czwartek i od ośmiu godzin powinnam siedzieć na tych niewygodnych krzesłach w szkole.

Usłyszałam ciche pukanie do drzwi mojego pokoju, które już po chwili się otworzyły, a w progu pojawił się Chris, który miał na sobie szarą bluzę z kapturem i czarne spodnie.

- Czy ktoś wzywał ekipę ratunkową na kaca? - powiedział z uśmiechem wchodząc do pokoju i podszedł do łóżka dając mi jakąś tabletkę i butelkę wody, z której wcześniej odkręcił zakrętkę. - Weź to, poczujesz się lepiej.

- Czy jest tu ktoś głodny? - spytał Matt, też wchodząc do mojego pokoju. Mój brat był ubrany w dopasowany ciemno szary dres, a w ręce trzymał dwa pudła pizzy, na których widok się ucieszyłam.

- Bardzo. - odpowiedziałam zachrypniętym głosem i wyciągnęłam ręce w jego stronę, aby dał mi jedno z pudeł.

- Jak się czujesz pijaczko? - spytał Matt i obaj usiedli na łóżku po obu moich stronach.

- Okropnie. - jęknęłam otwierając pizzę.

- Podobno nieźle zabalowałaś wczoraj, co młoda? - zaśmiał się Chris, biorąc kawałek jedzenia.

- Może tak, a może nie. - zastanawiałam się. - Nie wiem, nie pamiętam. - wzruszyłam ramionami, na co obaj się zaśmiali. - Dobra, ale jakim prawem jestem w domu? - dziwiło mnie to, bo nie przypominam sobie, żeby ktoś mnie wcześniej budził, a mama ot tak nie pozwoliłaby mi zostać w domu bez żadnego powodu.

- Powiedziałem mamie, że byłem u ciebie i mówiłaś, że się źle czujesz i kazałem ci iść dalej spać. - wzruszył ramionami i też poczęstował się pizzą, co też zrobiłam. - Uwierzyła w to i kazała wziąć mi twoje auto. - na jego słowa popatrzyłam na niego, pamiętając co zrobił ze swoim samochodem. - Nie martw się, nawet go nie zarysowałem. - przewrócił oczami.

- Potwierdzam. - oznajmił Chris. - Twoje autko jest całe i zdrowe.

- I dobrze, bo inaczej bym was pozabijała. - zagroziłam wskazując na nich palcem.

- Powinnaś mi dziękować, że nie powiedziałem mamie jaka wczoraj wróciłaś siostrzyczko. A nie jeszcze śmiesz mi grozić. - złapał się teatralnie za klatkę piersiową, na co się zaśmiałam.

- Masz rację. Dziękuję, że po mnie przyjechałeś i się nie wygadałeś. - w końcu mi pomógł i krył przed mamą, za co byłam mu bardzo wdzięczna.

- Ale ja po ciebie nie przyjechałem. - zmarszczył brwi, a Chris się zaśmiał pod nosem.

- Jak to? - zdziwiłam się. Nic z wczoraj nie pamiętam od gry w piwnego ping-ponga, ale byłam pewna, że to Matt po mnie przyjechał. - To kto? - popatrzyłam pytająco na Chrisa.

- To nie ja. - oznajmił unosząc ręce w obronnym geście.

- Jakiś chłopak chyba o rok starszy od ciebie przywiózł pod dom twoje zwłoki, a ja cię tylko wziąłem z jego samochodu. - wytłumaczył mi mój brat.

- Kto to był? - spytałam zaciekawiona.

Na tej imprezie nie znałam nikogo oprócz Josha i Lili, którzy gdzieś zniknęli już na samym początku. Chyba że? Nie to nie możliwe. Próbowałam sobie przypomnieć, czy spotkałam wczoraj Xander'a, ale nie widziałam go nigdzie w pamięci. Poza tym to dupek i na pewno nie odwiózłby mnie do domu nawet jakbym błagała go na kolanach, więc to na pewno nie był on.

You not know meWhere stories live. Discover now