Rozdział 14

206 11 4
                                    

Niezbyt chętnie weszłam do szkoły. Cały wczorajszy dzień spędziłam nad rozmyślaniem o tym wszystkim co zaszło podczas imprezy u Keva. Po części wciąż byłam zła na Xandera, ale gdyby najpierw mnie nie zranił to potem by mnie nie przeprosił, a ja wciąż nie wiedziałabym co tak na prawdę do niego czuję. Cały czas zastanawiało mnie też to co zaszło w kuchni i co by było gdyby Josh nam nie przerwał. Przeszłam do swojej szafki i po otworzeniu jej znalazłam nowy cytat. Tym razem z "Kubusia Puchatka": "Czasem lubi się kogoś za mocno i to się nazywa miłość." Nie wiem kim on był, ale trafił w punkt, bo przez ostatnie dni tylko o tym myślałam. Ostatnio jednak miałam zbyt dużo rzeczy na głowię, aby zajmować się anonimowymi karteczkami i wciąż nie wiedziałam kto to mógł być. Wiedziałam tylko tyle, że znałam tą osobę.

Podczas lekcji zdążyłyśmy z Lili przeprowadzić wiele długich rozmów na temat naszej kłótni i tego, że obie za sobą tęsknimy. Dziewczyna przeprosiła mnie, że zdradziła mój sekret i przysięgła, że następnym razem najpierw przyjdzie do mnie. Oczywiście, że jej to wybaczyłam, bo to, że powiedziała coś Joshowi nie było końcem świata. Z powodu, że czułam się okropną przyjaciółką przez naszą kłótnię i przez to, że ostatnio ją olewałam też postanowiłam ją przeprosić. Kamień spadł mi z serca, kiedy powiedziała mi, że to rozumie i wie, że potrzebowałam czasu. I jak tu nie mieć takiej wspaniałej przyjaciółki.

Na przerwie lunchowej siedzieliśmy z Lili i Kevinem, który dziś miał o wiele lepszy humor niż jak ostatnio go widziałam. Chłopak widząc nasze zdziwienie wyjaśnił nam, że wcale się nie rozstał z Jerry'm, czyli jego chłopakiem. Całe to zajście było nieporozumieniem, bo przez głośną muzykę i alkohol, źle zrozumiał jego słowa. Dowiedział się o tym, kiedy Jerry następnego dnia przyjechał do niego zdziwiony, że ten go olewa i nie odpisuje na wiadomości. Cieszyłam się szczęśliwym zakończeniem jego opowieści, bo widać było jak bardzo go kocha.

- Widzieliście może mojego głupiego przyjaciela? - spytał wściekły Josh dosiadając się do naszego stolika.

- Nie. A co? - Kev wciąż się śmiał po tym jak wytłumaczył nam, że jego zerwanie to nieporozumienie.

- Coś się stało? - zaniepokoiła się Lili widząc zmartwioną twarz swojego chłopaka, który właśnie przykładał telefon do ucha.

- Kurwa poczta głosowa. - zaklął blondyn odkładając telefon na stolik. - Nie przyszedł do szkoły, od wczoraj nie daje znaku życia i nie odbiera telefonu.

- Myślisz, że mogło mu się coś stać? - spytałam niepewnie. Przez słowa blondyna na prawdę zaczęłam się martwic o tego dupka. A że byłam pesymistyczną osobą, do mojej głowy powoli zaczynały wkradać się złe myśli.

- Może pojedźmy do niego i sprawdź my czy wszystko okej.- zaproponowała Lili. Widziałam po niej, że też zaczynała się martwić.

- Gdyby tylko któreś z nas wiedziało, gdzie ten kretyn mieszka. - westchną Josh.

- Chwila. Jesteś jego najlepszym przyjacielem i nie wiesz, gdzie...

- Ja wiem. - przerwałam Kevinowi. Automatycznie wszyscy skierowali wzrok na mnie. - No co? Byłam u niego ze dwa razy.

- Ze dwa razy? - parsknął osłupiały Josh. - No popatrz, a ja nigdy.

- Dobra jedziemy czy nie? - wtrąciła się moja przyjaciółka.

Po słowach Lili i kolejnych piętnastu nieodebranych połączeń zdecydowaliśmy się jednak na sprawdzenie czy czasem nic mu się nie stało i udaliśmy się na parking. Wsiedliśmy do mojego samochodu, bo tylko ja wiedziałam, gdzie on mieszka. Wyjechałam ze szkolnego parkingu coraz bardziej się martwiąc i próbując przypomnieć sobie drogę jechałam powoli szukając odpowiednich ulic. Po dwudziestu minutach udało mi się dojechać na miejsce. Wysiadłam z samochodu i podeszłam do drzwi, a reszta zrobiła to samo. Zdziwiłam się, gdy zobaczyłam, że były uchylone. Ze zmarszczonymi brwiami weszłam do środka, ale nikogo nie zastałam.

You not know meWhere stories live. Discover now