ulga czuję ulgę

321 15 10
                                    

Pov Hailie :

Przez cały tydzień spędzałam każdą wolną chwilę w szpitalu , u tony'ego.

Dużo rozmawialiśmy o naszych problemach, wątpliwościach , samookaleczeniu i naszych próbach samobójczych.

Zapisaliśmy się do psychologa jeszcze tego samego dnia kiedy tony wychodzi ze szpitala.Zdecydowaliśmy się na wspólne wizyty a było nam raźniej .

-gotowy? -rzuciłam, wchodząc do sali.

Młodszy z bliźniaków skin głową i podniosłam do góry torbę z rzeczami.

-siadaj - brunet wskazał na kanapę, pod oknem.

Wykonałam jego prośbę, spojrzałam w jego oczy. Jego źrenice nie były rozszerzone, tony nie brał już od kilku dni, a ja, ja próbowałam i wychodziło mi coraz lepiej.

Brałam miej a w lepsze dni wcale.

-znów brałaś, gorszy dzień? - złapał mnie za szczękę,a ja opuściłam wzrok na moje nie ci brudne buty.

-przepraszam - wydukałam .

Zielonooki przytulił mnie a ja odwzajemnił am jego gest.

-To już dziś, jesteś gotowa? - spytał, nie byłam gotowa, nie chciałam tam iść dla siebie, zdecydowałam się ta to dla niego.

-nie wiem. -wzruszyłam ramionami.

***

Tony ze szpitala wyszedł koło dwunastej, na czternastą mamy wizytę u psychologa.

-chodź, muszę cię po pilnować, żebyś zjadła. - brat położył przede mną miskę z jakąś zupą.

Podniosłam łyżkę i włożyłam ją do naczynia, nabierając trochę zupy.

Wpatrywałam się w nią tępym wzrokiem, toczyłam walkę sama, ze sobą.

Po około czterdziestu minutach zjadłam jakieś pół miski ale naprawdę już nie mogłam.

Na dół zszedł will z Dylanem.

-masz zjeść tą miskę do końca - wycedził Dyl, na co wystawiłam mu środkowy palec.

***

Razem z tony'm byliśmy w drodze do gabinetu kiedy w radiu wybrzmiewa nasza ulubiona piosenka.brat pod kręcił głośność , zaczęliśmy wykrzykiwać słowa piosenki.

Nie stety nie trwało to długo, bo po chwili zaparkowaliśmy samochód pod budynkiem.

Wysiedliśmy z samochodu, podeszłam do drzwi, połknęłam głośniej ślinę i z nerwów zaczęłam wyłamywać sobie palce.

-przestań.- chłopak złapał moje nadgarstki i odciągną moje dłonie od siebie.

Złapałam za klamkę i pociągnęła ją w swoją stronę.

Weszliśmy do środka, psycholożka zaprosiła nas do gabinetu.

***

Opowiadaliśmy jej o naszych problemach, a ona skrupulatnie sporządzała notatki które potem ma przesłać do Vincenta, jako, że jest naszym prawnym opiekunem, psycholożka ma obowiązek go o nich poinformować.

***

-kiedy sięgacie po używki???

Pierwszy odezwał się tony.

-kiedy nie chce mi się żyć. -wzruszył ramionami.

-kiedy nie daję rady. - przez całą wizytę po twarzy spływały mi łzy a makijaż rozkazywać się coraz bardziej.

-co wtedy czujecie?

-kiedy je wezmę - dałam sobie chwilę na zastanowienie - ulgę czuję ulgę, jest mi łatwiej.

Brat skin głową, co oznaczało, że czuje wtedy to samo.

***

Wróciliśmy do domu, rozeszliśmy się do pokoi.

Położyłam się na łóżku i zaczęłam bez głośniej krzyczeć w poduszkę.

Wyłam, płakałam, łkała.

Do drzwi po jego pokoju ktoś zapukał, ubrałam swoją laskę udając, że nic takiego nie miało miejsca.

-p... proszę.

-Hailie, przyjdź do gabinetu, vince chce z tobą pogadać - oznajmił will - płakałaś ? -spytał kiedy wychodziłam z pokoju.

Nie odpowiedziałam, pominęłam brata i udałam się do gabinetu mojego opiekuna prawnego.

-chciałeś mnie widzieć? -spytałam otwierając drzwi.

Brat pokiwał głową i wskazał na fotel.

-przyszła lista od psychologa. - mój oddech przyśpieszył, usiadłam na Przeciwko Vincenta.

Brat przeczytał najpierw listę w myślach przetarł skronie a dopiero potem wypowiedział na głos :

- zaburzenia odżywiania, samookaleczanie, używki, papierosy, próba samobójcze, brak samoakceptacji, niska samoocena, myśli samobójcze,osamotnienie, ataki paniki, ataki agresji, depresja. - brat odłożył kartkę na blat.

-czemu nie powiedziałaś, zapisał bym cię do psychologa wcześniej, było by ci łatwiej. -wzruszyłam ramionami, nie wiedziałam co mam odpowiedzieć.

-możesz nie mówić Dylan'owi, shane 'owi i will'owi , proszę?

-muszę, hailie, może nie jestem uczuciowy i wyglądam strasznie, ale zawsze możesz do mnie przyjść z czymś takim, tata już wie.

-mogę cię przytulić?

-nie pytaj mnie o takie rzeczy, zawsze możesz.

Chłopak wstał i podszedł bo mnie, po czym zamkną mnie w niedźwiedzi uścisku takim jak tata.

***
Bardo dużo osób prosiło mnie o kolejny rozdział, a więc wrzucam.

Jeśli macie pomysły możecie dzielić się nimi w Komentarzach a może zostaną wykorzystane.

Do zobaczenia 😘

Hailie Monet Where stories live. Discover now