Rozdział 12

342 37 7
                                    

Bezchmurne niebo rozpościerało się nad Navaris niczym lazurowy baldachim, a słońce jaśniało w pełni swojego majestatu, zupełnie jakby chciało obdarować świat każdym promykiem swojego złocistego blasku.

Od strony morza nadpływała lekka bryza, niosąc ze sobą rześki, słony zapach i subtelny chłód. Jednak to orzeźwienie nie było wystarczające, by ukoić rozgrzane ciało Eona, które zdawało się płonąć od gorąca bijącego z nieba i emanującego z nagrzanych kamieni miasta. Pot perlił się na jego skórze, spływając kropelkami po karku i plecach.

Mimo to nie zdjął koszuli, wbrew swojemu zwyczajowi, gdy przybywał do Krainy Nieczystości. Zwykle pozbywał się tego krępującego ruchy odzienia, pozwalając morskiej bryzie chłodzić jego ciało. Tym razem jednak zacisnął zęby i znosił dyskomfort, jaki powodowała lepka od potu koszula.

Skrzywił się nieznacznie, gdy słone krople potu dostały się do ledwo co zasklepionych ran na jego plecach, wywołując piekący ból. Grymas złości wykrzywił jego przystojną twarz, nadając jej groźny, drapieżny wyraz. Przyspieszył kroku, pragnąc jak najszybciej znaleźć się w chłodnym wnętrzu jednego z budynków, z dala od bezlitosnego żaru słońca i dusznej, wilgotnej atmosfery.

Z daleka dostrzegł imponujący budynek, który wyróżniał się na tle pozostałych zabudowań Navaris, górując nad nimi niczym dumny, niezłomny kolos. Jego nieskazitelnie białe mury zdawały się jaśnieć w promieniach bezlitosnego słońca. Lśniące złote zdobienia, finezyjne ornamenty i misterne rzeźbienia zdobiły fasadę, migocząc i błyszcząc, jakby chciały przyćmić blask samego słońca. Choć budowla ta nie dorównywała wspaniałością i przepychem zamkowi władczyni Helix, niekwestionowanej perle architektury Navaris, i tak prezentowała się niezwykle okazale i majestatycznie. Emanowała aurą bogactwa, luksusu i wyrafinowania, przyciągając wzrok i budząc podziw każdego, kto choćby przelotnie na nią spojrzał.

Budowla łączyła w sobie klasyczną elegancję z przepychem godnym książęcej rezydencji. Złociste kopuły wieńczyły dach, nadając budynkowi orientalnego charakteru. Okna były wysokie i wąskie, obramowane złoconymi gzymsami o fantazyjnych kształtach. Wokół rezydencji rozciągał się zadbany ogród pełen egzotycznych roślin, szmaragdowozielonych trawników i misternie przyciętych krzewów. Ścieżki wyłożone były lśniącym białym marmurem, a gdzieniegdzie stały fontanny z przejrzystą wodą, której powierzchnia mieniła się złociście w słońcu.

Eon przyspieszył jeszcze bardziej, pragnąc jak najszybciej znaleźć się w chłodnym, pełnym przepychu wnętrzu tego miniaturowego pałacu.

Zatrzymał się przy pierwszej z brzegu fontannie, której przejrzysta woda kusiła, by zanurzyć w niej dłonie i poczuć jej orzeźwiający chłód na rozpalonej słońcem skórze. Zanurzył dłonie w krystalicznie czystej tafli, nabierając wody w złączone niczym miseczka dłonie, po czym chlusnął sobie w twarz. Jednak ten gest przyniósł marny efekt, teraz jedynie jego ciemne włosy były mokre i przylepiały mu się do czoła.

Zignorował groźnie wyglądające Żelazne Dziewice, rozstawione wzdłuż ścieżki niczym posągi strażnicze. Wojowniczki Helix dzierżyły miecze w obu dłoniach, gotowe w każdej chwili rzucić się do walki, lecz Eon wiedział, że nie musi się ich obawiać. Był tu mile widzianym gościem, więc żadna z kobiet nawet nie drgnęła, by zagrodzić mu drogę czy zabronić wstępu do siedziby.

Marmurowa ścieżka wiodła prosto do bogato zdobionych drzwi rezydencji, lśniących w słońcu niczym lustro. Pchnął je bez wahania i przekroczył próg, wkraczając do pełnego przepychu wnętrza. Natychmiast ogarnął go przyjemny chłód, niosący ulgę po nieznośnym żarze panującym na zewnątrz. Demon przymknął oczy, delektując się orzeźwiającą atmosferą wnętrza. Czuł, jak jego ciało powoli się rozluźnia, a zmęczenie ustępuje miejsca błogiej uldze.

Córka Nadziei (18+)Where stories live. Discover now