Rozdział 87

25 5 0
                                    

- To może na początek się przedstawimy. Wiecie jak mamy na imię?- zaprzeczyłam mimo, że doskonale wiedzieliśmy...

- Ja jestem Gayeon, a to Jinsung. 

Gy- Możecie mówić do nas jak chcecie.

Wy- Spoko.

Js- No to może... pogadamy?

Wy- My co najwyżej możemy słuchać. 

Gy- Tak już wspomniałam ci wcześniej. Byliśmy pod dużą presją rodziców.

Js- Kiedyś nie mięliśmy tego wszystkiego. Musieliśmy do wszystkiego dążyć sami.

Gy- Poznaliśmy się jak mięliśmy po 12 lat. To było w parku. Wyszłam na wieczorny spacer z psem. Zwęszył coś i zerwał mi się ze smyczy.

Jy- Miałem szczęście, że go złapałem. Gayeon latała po całym parku i się darła.

Gy- Potem przyszedł do mnie z moim psem. 

Jy- Od słowa do słowa, od spotkania do spotkania i w ciągu pół roku byliśmy parą. 

Gy- Nasi rodzice byli do tego negatywnie nastawieni. Twierdzili uparcie, że taki związek nie potrwa dłużej niż miesiąc. 

Jy- A tu proszę. Trwa już tyle lat... Mijały tygodnie, miesiące, lata. 

Gy- Aż do tego dnia, w którym postanowiliśmy zrobić to po raz pierwszy. 

Jy- Staraliśmy się uważać, ale wyszło jak wyszło. 

Gy- Przez pięć miesięcy ukrywaliśmy ciążę. Ale niestety... Moja mama zorientowała się, że już dłuższy czas nie mam okresu. Musiałam się przyznać. Była gotowa mnie uderzyć. Nigdy nie widziałam jej takiej wściekłej.

Js- Ja od swojego ojca dostałem takie lanie, że bliznę mam do dzisiaj... Byli wkurzeni, że było już za późno usunąć ciążę. A jak dowiedzieli się, że to bliźniaki, że będziemy mieć waszą dwójkę, to już w ogóle była tragedia.

Gy- Ograniczyli nam spotkania. Mięliśmy jedno wyjście na miesiąc. Ale ja z miesiąca na miesiąc czułam się coraz gorzej. Bałam się o was bardzo. Przez resztę ciąży żyłam w ogromnym stresie. Tak bardzo nie chciałam was stracić, ale również pragnęłam dla was lepszego życia.- mówiła już ze łzami w oczach...

Js- Nie mięliśmy się do kogo zwrócić o pomoc. I stąd pojawił się pomysł dom dziecka. Naprawdę tego nie chcieliśmy, ale przez naszych rodziców nie mięliśmy innego wyjścia. Zmuszali nas do tego. 

Gy- Miesiąc po waszym urodzeniu udaliśmy się do jednego z domów dziecka. To był dla nas najgorszy czas. Siedzieliśmy tam z godzinę próbując zostawić całą swoją miłość na zawsze. 

Js- Chcieliśmy jak najszybciej dorosnąć, aby was odzyskać. Zaczęliśmy się łapać dorywczych prac. Było to trudne, ale potrzebowaliśmy pieniędzy. 

Gy- Do 19 urodzin nazbierało się tego całkiem sporo. Gdy tylko oboje osiągnęliśmy pełnoletność odcięliśmy się od rodziców, wynajęliśmy mieszkanie i zamieszkaliśmy razem. 

Js- Po tym udaliśmy się do domu dziecka, z nadzieją, że nikt was jeszcze nie zabrał. Ale niestety. Dowiedzieliśmy się, że niedługo po tym jak was oddaliśmy ktoś was zaadoptował. Nie sądziliśmy jednak, że pozwolą na to, by was rozdzielono.  Byliśmy na nich wściekli. Siłą udało nam się wyciągnąć od nich miejsce, które było waszym domem.

Gy- Ale gdy zobaczyliśmy was z nową rodziną, jacy jesteście szczęśliwi, jak oni bardzo was kochają... 

Js- Mięliście już wtedy po trzy latka. Rośliście jak na drożdżach. 

"Na wszystko przyjdzie czas"||JIMINTempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang