8

10K 670 49
                                    

~l
Pakuję swoje rzeczy do czarnej torby i zasuwam zamek.
- Jak myślisz kiedy znów przyjedziesz? - słyszę Liam'a z salonu i wzdycham.
- Nie mam pojęcia, Liam! - odpowiadam i ostatni raz zaglądam do kieszeni torby, by sprawdzić czy na pewno znajduje się tam mój zniszczony notes - Myślę, że najszybciej zobaczymy się na moich urodzinach. Oczywiście, jeśli masz zamiar przyjechać - uśmiecham się, wchodząc do salonu.
Liam sprząta stół, trzymając na rękach małą Lily i mamrocze pod nosem coś niezrozumiałego.
- Przyjeżdżamy wszyscy! - szczerzy się i zerka na moją torbę - Zaraz Ci pomogę.
- Nie, nie trzeba - przerywam - Natan zaraz będzie.
- Jesteście razem? - pyta, a ja kiwam przecząco głową - No dalej!
- No.. nie wiem sama - wzruszam ramionami - To historia na inną chwilę, Li. 
- No dobrze, w takim razie za dwa miesiące chcę wiedzieć wszystko - uśmiecha się, a ja odwzajemniam gest.

Po 20 minutach przyjeżdża Natan i odbiera ode mnie torby, witając mnie pocałunkiem w czoło. Przytulam się do niego i mówię, że cieszę się, że jest.
- Cześć - mówi w stronę Liam'a, który kiwa głową i uśmiecha się.
Żegnam się jeszcze z małą Lily, która spokojnie śpi w łóżeczku i daję Liam'owi 50 funtów.
- Co? Żartujesz sobie? 
- Jestem jej chrzestną, Liam, a prawie w ogóle mnie nie widuje. Może wyglądam  jak hipokrytka, ale przykro mi, bo tylko tyle mogę zrobić. Za dwa miesiące zajmę się nią za wszystkie czasy - klepię go po plecach i przytulam.
- Nie powinienem tego przyjmować, Lily.
- Oh, zamknij się i pożegnaj się z przyjaciółką! - karcę go i wybucham śmiechem.
Natan pospiesza mnie i mówi, że samolot nie będzie czekał, więc odrywam się od Liam'a i wychodzę z ich domu. Chłopak odprowadza mnie wzrokiem przez cały podjazd, a ja entuzjastycznie mu macham. 
Siadam na miejsce pasażera, w samochodzie Natan'a i wzdycham.
- Strasznie mi tego brakuje - stwierdzam, a on unosi brew i odpala silnik.
- Czego? Londynu? - kpi i lekko się uśmiecha.
Wiem, że nie chce być złośliwy, ale często właśnie taki jest, jeśli chodzi o sprawy Londynu i Chicago. Cały czas powtarza, że Londyn w porównaniu do Chicago to gówno.
- Nie - mówię - Brakuje mi tego, że mogłam codziennie, o każdej porze przyjść do Liam'a i się wygadać. Brakuje mi poczucia humoru Louis'a, wiecznie głodnego Niall'a i Zayn'a, który udawał badboya, a tak naprawdę jest słodkim, uroczym gościem. Brakuje mi też siostry Louis'a, która często go odwiedzała i chodziłyśmy na zakupy. Brakuje mi...
- Harry'ego? - dokańcza za mnie, a ja wzdycham. 
Ma rację i dobrze o tym wie, jednak nie mogę mu jej przyznać. Nie mogę powiedzieć mu w twarz, że mi go brakuje, ponieważ to byłoby nie fair wobec niego. 
- Zamilkłaś, czyli zgadłem - wzrusza ramionami i wjeżdża na ulicę.
- Nie. Po prostu brakuje mi tu każdego, a Harry jakby.. był tego częścią. To nie znaczy, że brakuje mi go jako chłopaka.
- Narzeczonego - poprawia mnie, a ja odruchowo spoglądam na moją dłoń, na której nie ma pierścionka zaręczynowego i macham mu nią przed twarzą.
- Widzisz tu gdzieś pierścionek?
- Niedługo może będzie - uśmiecha się szeroko i porusza znacząco brwiami, a ja wybucham śmiechem.
- Oczywiście - wywracam oczami.

~h
Becky nakazała mi uprać jej ubrania, więc niestety muszę to zrobić. Zbieram wszystkie ciuchy i wrzucam je do kosza na brudy. Na pufie znajduje się też mój garnitur, który również wrzucam do kosza.
Zaczynam wszystko przebierać, by sprawdzić czy w kieszeniach nie zawieruszyły się jakieś pieniądze lub paragony. Grzebię w kieszeni moich garniturowych spodni i wyciągam z nich pomięte kartki papieru. 
- Notes - szepczę i zaczynam rozprostowywać papier na swoim kolanie. 
Jest porwany, więc kładę wszystko na podłogę i próbuję dopasować tekst. Zupełnie jak puzzle.
Po kilku minutach udaje mi się idealnie ułożyć trzy kartki, więc kucam i zaczynam czytać.


Cztery miesiące.
Hej, to przecież tylko cztery miesiące, prawda? Co to dla mnie. To prawie nic. To jakby pójść do sklepu i wrócić. Jakby pójść jeden dzień do pracy, albo... albo jakby wieczność. Tak się właśnie czuję.
Cztery miesiące spałam sama w łóżku, sama robiłam śniadanie, sama chodziłam do pracy i sama zasypiałam, budząc się sama. 
W sumie zmieniło się tylko troszkę, bo teraz nie śpię sama i nie chodzę sama do pracy.
Od tygodnia mieszkam z Natan'em i hej, może to nie jest Harry, ale on także jest facetem i przy nim czuję się.. lepiej.
Natan jest taki uroczy i robi wszystko co zechcę. Nie żebym wykorzystywała go jako służącego, ale jestem taką trochę jego "księżniczką" - bo tak mnie nazywa.
Powiedziałam mu, że to jak z gimnazjum, ale on ma to gdzieś ( ja w sumie też).
Piszę tutaj co kilka dni, a już braknie mi kartek. Postanowiłam nie pisać już nic więcej o sobie, o moim dniu i życiu.
Wkleję tu moje piosenki, nad którymi ostatnio spędzam wieczory i noce. Podobają mi się i może to samolubne, ale naprawdę są w porządku.
Wiem, że Harry ma dziewczynę, kto wie czy nie narzeczoną i wiem, że będą mieli dziecko. Znam jej imię i wiem jak wygląda, ale wolę tego nie pisać, bo szlag mnie trafi. Nie cierpię jej, naprawdę nie cierpię. To nie w porządku wobec niej, ale nic na to nie poradzę. Po prostu nienawidzę szmaty.


'give me love'

Give me love like her
'Cause lately I've been waking up alone
Paint splattered tear drops on my shirt
Told you I'd let them go
And that I'll fight my corner
Maybe tonight I'll call ya
After my blood turns into alcohol
No, I just wanna hold ya*




*piosenka Ed'a Sheeran'a 'Give me love', ale w Finally to Lily ją napisała :)
tł:

Obdaruj mnie uczuciem, jak ją,
Ponieważ ostatnio budziłam się sama
Jak farba, moja koszulka spryskana łzami
Mówiłam ci, że ich nie powstrzymam
I, że będę broniła swojego przekonania
Może tej nocy do ciebie zadzwonię.
Po tym, jak moja krew zamieni się w alkohol
Nie, ja tylko chcę cię przytulić

____________________________________________
JEST! :D
piszcie:)

Finally [book three] || Harry Styles [PL]Where stories live. Discover now