16

6K 337 161
                                    

    - Ja pierdole – to jedyne co potrafię w tej chwili powiedzieć.
Rzucam to wszystko na podłogę i wzdycham z ulgą. Sam nie wiem kiedy moje oczy zdążyły zrobić się szklane, ale jebie mnie to. Nie mogę nawet opisać jak bardzo szczęśliwy jestem. Kurwa, to najszczęśliwszy dzień mojego życia – zaraz po zaręczynach.
Właśnie, zaręczyny, Lily, prezent, urodziny.
- Wypierdalaj – mówię natychmiast, naprawdę nie obchodzi mnie teraz, że to kobieta, a na dodatek w ciąży.
Nie mam do niej szacunku, nigdy nie będę miał.
- Wypierdalaj w podskokach albo sam Cię stąd wyniosę, rozumiesz? Nie jestem ojcem Twojego pieprzonego bachora, koniec tego cyrku.

~


Pędzę na lotnisko. Musi być zaraz jakiś samolot, prawda?
Nie mam biletu, nie mam nic co jest w tej chwili takie potrzebne, ale kurwa, kto by się teraz przejmował?
Wsadzę tym cwelom hajs w łapę to będę mógł nawet prowadzić tym jebanym odrzutowcem.

Po 40 minutach czekam na pieprzony samolot, który spóźnia się – ktoś może mi powiedzieć dlaczego samoloty zawsze się spóźniają?
Dostaję sms od Becky, w którym błaga mnie o powrót, ale nie odpisuję. Blokuje jej zasrany numer i nie chcę widzieć go więcej na oczy. Nie chcę widzieć ani jej ani jej pieprzonego dziecka.
Chcę widzieć Lily. Chcę powiedzieć jej wszystko co powinna usłyszeć dawno.



~n
Rozglądam się po małym mieszkaniu Lily i.. Natana. Cóż, nie bardzo lubię tego kolesia, ale muszę się do niego przyzwyczaić.
Wszyscy zdążyliśmy na czas, zrobiliśmy wielkie wejście i dostaliśmy nawet szampana, którego Natan chował w szafie i nie był zadowolony, gdy Lily poprosiła go o otworzenie.
- Jesteś już taka stara – wzdycham i przyciągam Lily do swojego boku – Pamiętam Cię jak miałaś 18 lat.
Lily uśmiecha się i wtula w mój brzuch.
- 3 lata przyjaźni? – chichocze.
- Od początku Cię lubiłem! Zawsze wydawałaś się moją bratnią duszą, a potem Harry.. – ucinam, gdy widzę jej minę – Przepraszam, nie chciałem.
- W porządku, Niall.



Natan zaczął opowiadać o tym gdzie pracuje i jakie ma plany na przyszłość i szczerze mówiąc nikogo to nie obchodzi. Każdy rozgląda się po salonie albo po prostu gdzieś w podłogę, byleby nie na tego gościa.
- Cóż, więc mamy zamiar przeprowadzić się do domku, bo mieszkanie jest za małe – odzywa się, a ja marszczę brwi i spoglądam na Lily, która robi to samo.
- Ja.. lubię mieszkanie – szepcze, ale Natan nie zwraca na to uwagi.
- Już wybrałem naprawdę ładny domek, na obrzeżach Chicago – mówi dumnie.
Pewnie jest zadowolony z tego ile ma kasy. Obrzydliwe.
- A my chcemy jak najczęściej widywać się z Lily, więc może przeprowadzicie się do Londynu? – pyta żartobliwie Liam.
Natan parska śmiechem i kręci przecząco głową.
- Londyn to gówniane miasto – wszyscy spoglądamy na siebie i zupełnie nie wiemy co powiedzieć – Poza tym Lily nie ma dobrych wspomnień związanych z tym miejscem.
- Ale ma tam najważniejsze osoby – stwierdzam, a Lily szeroko się uśmiecha – tutaj nie ma nikogo.
- Ma mnie.
Na tym kończy się rozmowa. Postanawiam nie odzywać się więcej, bo ten pieprzony dupek i tak stawia na swoim. Porwę Lily do Londynu, chociażby miał nasłać na mnie helikopter.
- Pójdę po ciasto – odzywa się w końcu dziewczyna i wstaje od stołu.
- Chcę krówkę! – krzyczę za nią, a ona wystawia mi środkowy palec, na co wybucham śmiechem.
Oh, kocham tą kobietę!
- Cóż, za chwilę Lily dostanie najlepszy prezent swojego życia, więc z łaski swojej nie odzywajcie się – warczy Natan – I tak nie jesteście tu mile widziani.
Prycham pod nosem i spoglądam na niego.
- Słucham? Lily zaprosiła nas na swoje urodziny, więc z tego co wiem jesteśmy tu bardzo mile widziani – Zayn kiwa głową i przytakuje.
Po chwili do salonu wchodzi Lily z talerzem pełnym ciasta. Biorę się za jeden kawałek i zaczynam go jeść, gdy nagle Natan wstaje.
- Lily, posłuchaj...
Całe ciasto, które mam w buzi ląduje na podłodze, gdy chłopak klęka i wypowiada te trzy słowa.
- Wyjdziesz za mnie?




przepraszam za to, ale kocham was

Finally [book three] || Harry Styles [PL]Where stories live. Discover now