Prawda czy wyzwanie

2.9K 378 48
                                    

Nasze gwiazdkowe rozdawanie prezentów trochę się przesunęło. Chen znowu miał puste mieszkanie, co roku święta spędzał u mnie w domu. Byliśmy dla siebie jak rodzina, której los nam poskąpił. W tym roku postanowiliśmy zrobić sobie małe przyjęcie. Mieliśmy się spotkać, trochę pogadać, dać sobie prezenty i po prostu wyprawić taką trochę przyspieszoną przyjacielską wigilię. Oczywiście Chen zapewnił, że dobrze się zaopatrzy i wszyscy wiedzieli, że na pewno nie chodzi tu o jedzenie.
Wszyscy mieli przyjść na osiemnastą. Ja wraz z Natt, przyszliśmy wcześniej, żeby pomóc przygotować to i owo. Salon był pięknie udekorowany, oczywiście kto to zrobił?
Byun Baekhyun, no i Natalie, żeby nie było, ale ja robiłem to lepiej!
Że tak się pochwalę. Chen nie kupował choinki od kiedy został sam, jego rodzice nie przyjeżdżali w święta, nie miało to dla nich zbyt dużego znaczenia, bo nie byli jakoś super wierzący i wiedzieli, że ich syn i tak nie będzie siedział sam.
Byłem dość egoistyczny i wiedziałem o tym, ale państwo Kim ustanawiali jakiś chory rekord. Jednak nic nie mówiłem na ten temat Chenowi, miał wystarczająco pod górę. Byłem pod wrażeniem 'arsenału' Jongdae. Alkoholu było na dobre dwa dni, od zwykłego piwa po whiskey i jakieś kolorowe soczki.
Najpierw pojawił się Jongin, później Sehun z Luhanem, oczywiście razem, następnie Xiumin i Chanyeol.
Suho wyjeżdżał jak co roku do rodziny, więc nie mógł przyjść i nie brał udziału w losowaniu.
Żadnemu z nas nie chciało się zbytnio gotować, więc zamówiliśmy kilka pudełek pizzy i jakieś kluski.
-Yo Chen, sam tak wystroiłeś pokój?-zaczepił go Kai.
-To robota moich dziewczyn-poruszył znacząco brwiami, na co oberwał z całej siły ode mnie i od Natt.
Przy czym reszta wybuchła na to śmiechem.
-Nie pozwalaj sobie, misiu-powiedziałem słodkim, acz przesączonym jadem głosem.
W końcu, gdy już zjedliśmy i każdy trochę wypił, postanowiliśmy rozdać prezenty. Wziąłem dwie torby do ręki i usiadłem pomiędzy Xiuminem i Jonginem.
Gdy zrobiliśmy w końcu małe kółko, każdy patrzył z zainteresowaniem na torby.
-Ej, Baekhyun-ah. Czemu masz dodatkowy prezent?-zapytał Luhan.
Wszyscy spojrzeli na mnie wyczekująco.
-Chciałem dać dzisiaj prezent komuś jeszcze, bo...
-Baek, nie musiałeś!-zawołał Chen.
-Tobie prezent daję zawsze w Wigilię, to nie jest dla ciebie.
-Zapamiętam to sobie-mruknął pod nosem, gdy reszta się zaśmiała.
-To czyje to, czyje?-pytał zniecierpliwiony Lu.
Westchnąłem.
-Czyli mam zacząć?-nie usłyszałem sprzeciwu, więc sięgnąłem po większy pakunek.
Odchrząknąłem głośno.
-No więc, to ja cię wylosowałem, Chanyeol. Jak pewnie nie wiedziałeś, no ale-znowu odchrząknąłem, nie patrząc mu w oczy.-Wesołych świąt.
-Dzięki Baek-uśmiechnął się szeroko.-Ale ekstra! Kocham czapki!-zawołał od razu ją ubierając.
Nic nie powiedziałem, tylko wziąłem spory łyk drugiego już piwa. Nie powiem, jak zaczęło mi walić serce, gdy tamten wypowiedział moje przezwisko.
-Aha, jeszcze jeden. Mam nadzieję, że ci się spodoba, wesołych!-uśmiechnąłem się szeroko do zaskoczonego Jongina, wręczając mu drugą torbę.
-A-ale-zaczął brunet.-Dlaczego mi to dajesz? Ja nic dla ciebie nie mam.
Prychnąłem.
-Nie liczyłem na nic, głupku. Po prostu myślałem, że ci się spodoba i jest to też w ramach podziękowania za pomoc.
Chciał coś jeszcze powiedzieć, ale przerwał mu Luhan, pospieszając go, żeby brał, albo zrobi to za niego.
W środku był T-shirt z batmanem, który tak mu się spodobał, wtedy w sklepie.
Spojrzałem na niego porozumiewawczo.
-Podoba się?-oczywiście nie musiał odpowiadać.
Ten spojrzał na mnie uśmiechnięty od ucha do ucha i rzucił mi się na szyję.
-Dzięki, Baekki! Pewnie, że mi się podoba!
Trochę zaskoczył mnie jego gwałtowny gest, ale nie miałem nic przeciwko.
Nawet miło było być przez niego przytulanym, zauważyłem.
Tak więc przeszliśmy do reszty.
Sehun dostał dwie czekoladowe Bubble Tea od Luhana. Lulu dostał sweter z reniferem od Xiumina, który z kolei od Natt dostał bon na zakupy. Gdy ona zobaczyła, co dał jej Sehun myślałem, że ogłuchnę od pisku w tonacji alt. Dziewczyna się nam marnuje z takimi high notes. Kai podarował Chenowi płytę, z której mega się ucieszył. Zresztą po tym, jak przekazałem, co powiedział na temat Natt ich stosunki się polepszyły.
Chen kupił Jonginowi dwa bilety do kina, na dowolny termin. Tylko jeszcze ja nic nie dostałem. A kto jeszcze został?
No tak, mogłem się tego spodziewać.
Chanyeol.
-Wesołych świąt, Baek-podał mi paczuszkę.
Parsknąłem szczerym śmiechem.
Naprawdę Yeol?
Mogłem się tego domyślić, że ktoś wpadnie na ten pomysł.
-Od razu o tym pomyślałem, jak cię wylosowałem-wyszczerzył się.
W owym pakunku, było nic innego jak... bekon.
-Dzięki, Chan-zaśmiałem się wraz z resztą.
Naprawdę spodobał mi się ten pomysł, chociaż powinienem się obrazić.
Przez chwilę nawet pomyślałem, że nigdy tego nie zjem i zostawię sobie na pamiątkę osoby, która mi to dała. Szybko wybiłem to sobie z głowy, głupota.

Kolejne dwie godziny po prostu luźno rozmawialiśmy, korzystając z zapasu procentów.
Natt miała dość słabą głowę, więc przysypiała na ramieniu Jongdae. Najlepiej trzymał się Sehun i Kai.
-Zagrajmy w butelkę!-zawołał Luhan, trochę sepleniąc.-Prawda albo wyzwanie, co wy na to?!
Wszyscy się zgodzili, więc chińczyk jako pierwszy zakręcił. Wypadło na Sehuna. Oboje się usmiechnęli, patrząc na siebie znacząco.
-Prawda czy wyzwanie?
-Prawda-odpowiedział od razu Hun.
-Masz jakiś sekret, którym chciałbyś się podzielić z resztą?-zapytał blondyn, uśmiechając się szeroko.
Tamten pokiwał głową, patrząc na nas.
-Mam chłopaka-złapał tamtego za rękę.-Więc łapy od niego z daleka!
-Nareszcie!-zawołała Natt, tuląc ich ledwo co.
-Nie jestem jakoś specjalnie zaskoczony-wzruszyłem ramionami, na co przytaknął Kai ze śmiechem.
-Tobie już chyba wystarczy na dzisiaj-powiedział łagodnie Chen, biorąc Natalie pod rękę.-Zaprowadzę ją do pokoju.
-Ale Chennie...-jęknęła smutno.-Ja jeszcze nie chcę.
Ten tylko się zaśmiał, nie reagując na jej protesty.
-Stawiam dziesięć tysięcy won, że zejdą się do końca stycznia-odparł Xiumin.
-Wchodzę-powiedział Luhan, który już swobodnie wtulał się w swojego chłopaka.
-To kto teraz?-zapytałem.
Tym razem Sehun zakręcił butelką, która wskazała mnie.
-Mogłem nie pytać-westchnąłem.
-Prawda czy wyzwanie?-zapytał z chytrym uśmieszkiem.
Mimo że byłem trochę wstawiony, wolałem wykonać jakieś zadanie, niż zdradzać swoje sekrety.
-Wyzwanie.
I to był jednak błąd...
Cholerny Oh.
-Masz wejść z...-udał, że się zastanawia.-Chanyeolem do pokoju i nie możecie wyjść z niego przez piętnaście minut. Osobiście was zamknę i wypuszczę.
-Pytanie.
-Za późno-był z siebie zadowolony.
Przynajmniej próbowałem.
Nie miałem wyboru. Zrobiliśmy to co kazał. I tak trafiłem do zamkniętego pokoju Jongdae sam na sam z moim obiektem westchnień, który też nie był do końca trzeźwy.
Przez pierwsze pięć minut panowała niezręczna cisza.
-Szkoda, że nie ma tu Tiffany-odezwał się.
No tak, to ja już wolę tą ciszę.
Zacisnąłem pięści ze złości, ale się nie odezwałem.
-I dlaczego ona nie mogła przyjść, skoro Natalie jest?
Może to przez alkohol, a może po prostu to było już za dużo.
-Może dlatego, że nikt jej tu nie lubi-warknąłem.
-Bo co? Bo jest moją dziewczyną?-prychnął.
-Kurwa Chanyeol, przestań!-powiedziałem przez zaciśnięte zęby.
-Ty też jej nie lubisz, Baek?-zmarszczył brwi.
Zaśmiałem się, ale nie było w tym cienia radości.
-Nie znoszę jej!-prawie krzyknąłem.
Nawet nie zauważyłem, kiedy stanęliśmy naprzeciw siebie z zaciętymi minami.
-Dlaczego jej nie akceptujesz? Ja ją kocham, a wy...
-A ja kocham ciebie, idioto!

____________________________

Się porobiło... I co o tym myślicie?

Are u kidding me (Baekyeol)Where stories live. Discover now