Raz, dwa, trzy..

2.5K 351 73
                                    

Po tym co wyznałem Chanyeolowi, natychmiast wytrzeźwiałem. Niby nie byłem jakoś wielce nawalony, żeby odbijać się od ścian, ale wystarczająco, żeby nie kontrolować tego, co powinienem i nie powinienem mówić.
Spojrzałem na Parka, jedynym dźwiękiem, który słyszałem, było bicie mojego serca.
-Co ty powiedziałeś?-zapytał cicho.
-Myślę, że dobrze usłyszałeś, więc nie będę powtarzał.
Przynajmniej wyrzuciłem to z siebie, teraz czas na twój ruch, Yeollie.
Ten patrzył na mnie, przez dobre dwie minuty, nie z obrzydzeniem, a raczej ze skupieniem, jakby coś analizował.
Odchrząknąłem znacząco.
-Nie jesteś zdegustowany, czy coś...-nie umiałem mu spojrzeć w oczy.
-A powinienem?-odpowiedział w końcu.-Jestem po prostu zaskoczony, nie spodziewałem się tego.
Pokiwałem głową, przynajmniej mnie nie wyśmiał, ani nie zwyzywał.
-No to co teraz?-zapytałem cicho, gdy znowu nastąpiła ta niezręczna cisza.
-Przepraszam, Baek. Jestem z Tiffany.
Trzy, dwa, jeden... Moje serce wybuchło niczym bomba zegarowa, rozpadając się na miliony kawałeczków.
Nie zdążyłem nic odpowiedzieć, bo nagle drzwi się otworzyły i stanął w nich Sehun.
-Koniec czasu, kochani. Zapinać rozporki i chodźmy do reszty.
Żadne z nas się nie zaśmiało. Nie czekając na tą dwójkę, ruszyłem wprost do salonu.
-I jak?-od razu naskoczył na mnie Chen.
-Aż się stęskniłem-zażartował Kai.
Wziąłem kurtkę, ubrałem buty i rzucając zwykle 'dobranoc' i 'wesołych świąt' ruszyłem do domu.
Było mi nie tyle przykro, co wstyd. Liczyłem się z tym, że może mnie odrzucić, ale nie pomyślałem, że powiem mu to w ten sposób. Na szczęście, rozpoczynały się ferie świąteczne, więc do trzeciego stycznia nie będę musiał się z nim widzieć. Gdybym tylko trzymał buzię na kłódkę, ale to on zaczął, niepotrzebnie znowu wspomniał o tej wiedźmie. Tak to nic by się nie wydarzyło.
Ugh! Co za beznadzieja!
-Baekhyun!-usłyszałem czyjeś wołanie.
Odwróciłem się i zobaczyłem biegnącego w moim kierunku, całego czerwonego Jongina.
-Kai?
-C-chanyeol nam p-powiedział-łapczywie łapał oddech.-Nie wiedziałem, że go lubisz. Chociaż teraz to wiele wyjaśnia.
Westchnąłem ciężko.
-Zrobiłem z siebie idiotę, prawda?-spuściłem wzrok.
Zamiast odpowiedzi, poczułem jak Jongin mnie przytula. Szczerze mówiąc, to było lepsze niż jakieś puste słowa pocieszenia. Staliśmy tak dłuższą chwilę, gdy w końcu mnie puścił i posłał przyjazny uśmiech.
-Chodź, Baekki. Odprowadzę cię do domu.

Przerwa świąteczna minęła szybko, zbyt szybko. Nie wiedziałem czy byłem gotowy spojrzeć Chanyeolowi prosto w twarz, tym bardziej gdy będzie przy nim jego dziewczyna. Na samą myśl zbierało mi się na wymioty.
Mimo wszystko nie mogłem go wiecznie unikać. Najbliższe spotkanie będzie pewnie na stołówce. Brałem pod uwagę nie jedzenie z resztą, ale w sumie dlaczego miałem się ukrywać? Przecież nie zrobiłem nic złego, nie moja wina, że czuję do niego coś więcej niż przyjaźń. Serce nie sługa.

Tak jak myślałem. Pierwszy raz od tamtego incydentu, spotkaliśmy się w czasie przerwy obiadowej. Przez pierwszą połowę dnia udało mi się go nie spotkać.
Podszedłem do naszego stolika wraz z Chenem i Natt. Sehun siedział już przy swoim chłopaku, a Xiumina nie było dzisiaj w szkole. Od razu przywitał mnie Jongin wraz z Suho i Lulu. Czułem na sobie palące spojrzenie Chanyeola, ale nie spojrzałem w jego kierunku.
-Baekhyun-czego ona ode mnie chciała.
-Tak, Tiffany?-odpowiedziałem przesłodzonym tonem.
-Słyszałam, że wyznałeś mojemu Channiemu miłość-zaśmiała się.
Przy naszym stoliku zapanowała cisza. Każdy zerkał na mnie i Chanyeola.
Nie przegram z tą żmiją.
-I co w związku z tym?-odparłem obojętnym tonem, pakując sobie spory kawałek marchewki do buzi.
-Myślisz, że kim ty jesteś? To ja jestem jego dziewczyną, zresztą spójrz na siebie. Pomijając już to, że jesteś chłopakiem i jak widać pedałem to co masz takiego w sobie, hm?
-Zamknij się-warknął Chen.
-Suka-zawtórowała mu Natt.
Ja nie byłem w stanie nic z siebie wydusić.
-Jeśli myślisz, że Channie wolałby ciebie zamiast mnie to...
-Trzymaj mnie Hunnie, bo zaraz jej przywalę!-zawołał Luhan.
-Chanyeol-wtrącił chłodno Kai.-Nie możesz uspokoić swojej bezczelnej dziewczyny?-wymówił to z wyraźną niechęcią.
-I co go tak wszyscy bronicie, przecież...
-Zamknij się w końcu!-krzyknąłem.-Cała stołówka zamilkła, wpatrując się w nas.
Nawet nie wiem, kiedy wstałem, wściekle wpatrując się w dziewczynę.
-Nie musisz mówić, jak żałosny jestem. Nikt nie musi, ja to wiem-dodałem już ciszej i skierowałem się ku wyjściu, odprowadzany zaciekawionymi spojrzeniami wszystkich dookoła.
Byłem tak wściekły, że wyszedłem ze szkoły w samym mundurku. Było przeraźliwie zimno, ale nie chciałem tam wracać, nie po tym wszystkim. Łzy złości i bezsilności zebrały się w moich oczach. Nie chciałem płakać, ale to było już za dużo. Nagle poczułem, że ktoś kładzie mi jakiś materiał na ramiona.
Tym kimś okazał się Kai. Musiał wyjść tuż za mną, kurtka nie była moja, więc pewnie wziął swoją.
Spodziewałbym się raczej Natt albo Jongdae.
-Co ty tu...
-Czekaj-przerwał mi.-Chcę ci coś powiedzieć. Obiecaj, że wysłuchasz mnie do końca i nie będziesz przerywał.
Pokiwałem głową, zgadzając się.
Tamten wziął głęboki oddech i spojrzał mi głęboko w oczy.
-Nie powinieneś smucić się przez tego kretyna. On nie potrafi docenić prawdziwego skarbu.
-O czym ty...
-Miałeś mi nie przerywać-cicho się zaśmiał.-Chcę po prostu powiedzieć, że cię lubię, Baekhyun-ah. I nie chcę patrzeć jak przez niego cierpisz i oczywiście przez tą cholerną jędzę.
Odgarnął mi kosmyk włosów z czoła.
-Nie mówię, że masz ze mną być, Baek. Wystarczy mi tylko jak będziesz szczęśliwy, byłoby świetnie, gdybyś i ty mnie polubił w ten sposób, ale do niczego cię nie zmuszam.
Zapadła cisza.
Byłem w szoku, nie spodziewałem się tego ze strony Jongina.
-Rozumiem jeśli...
-Pomóż mi-tym razem to ja mu przerwałem.-Pomóż mi być szczęśliwym.

____________________________

Na baekyeol moments będziecie musieli trochę poczekać, ale jak wam się to podoba? Ktoś shippuje Baekhyuna i Kaia?
+z góry przepraszam, że dodaję dopiero o tej godzinie, ale dość późno wróciłam do domu i tak naprawdę oczy trzymają mi się na zapałkach, więc wybaczcie mi jakiekolwiek błędy:)

Are u kidding me (Baekyeol)Où les histoires vivent. Découvrez maintenant