× Prolog

15.2K 541 11
                                    

× Beacon Hills, wrzesień, 2013 rok ×

Nastał nowy rok szkolny w Beacon Hills. Wydaje się, że wszyscy zdążyli już odetchnąć po ostatnich makabrycznych wydarzeniach. Scott czuł chwilową ulgę - nareszcie nikt nie morduje i nie jest mordowany. Jackson, ku uciesze Stilesa i rozpaczy Lydii, wyjechał do Londynu. Allison po czterech miesiącach odpoczynku wróciła z Francji, by zacząć wszystko od nowa. Derek przestał być oziębły i zdystansowany, zaś nadal poszukiwał zaginionych Erici i Boyda. Jednak Scott mocno niepokoił się powrotem Petera. A jeszcze większym problemem, który go dręczył, było pojawienie się w mieście tajemniczych Alf - stada złożonego z najsilniejszych wilkołaków. Nie wiedział po co przybyli i to zastanawiało go najbardziej. Nie chciał powtórki z ostatnich kilku miesięcy, martwił się o przyjaciół. Chciał mieć zwykle problemy nastolatka zamiast zagadek zazwyczaj kończących się niewinnymi ofiarami.
Dziś, po skończonych lekcjach, udał się do swojego pracodawcy i doradcy, dr. Deatona. Chciał zobaczyć, czy doktor wie coś więcej o tajemniczych przybyszach.
Wszedł do kliniki bez pukania. Znalazł go na zapleczu, układającego fiolki ze szczepionkami.
- Co ciebie tu sprowadza, Scott? Zdaje się, że dziś nie pracujesz - powiedział doktor, zerkając na chłopaka z uśmiechem.
- Doktorze, chciałem się dowiedzieć czegoś więcej na temat Alf. - odpowiedział, opierając się o stół operacyjny.
- Nie mogę powiedzieć ci o nich wiele, bo sam wiem mało. Są jednymi z najpotężniejszych wilkołaków na świecie. Każdy z nich musiał zabić poprzednich członków swojego stada, by stać się silniejszymi. To dowodzi ich okrucieństwa. Są bezwzględni i agresywni. Wiem tylko, że powinniśmy się obawiać.
Scott poczuł ukłucie paniki. Życie wielu osób jest zagrożone, a oni nawet nie wiedzą, dlaczego Alfy chcą ich dorwać. Poczucie bezsilności przygniotło go. Zamknął oczy.
- Jednak chcę zwiększyć nasze szanse. Dlatego skontaktowałem się z pewnym wilkołakiem z rodu sięgającego bardzo dawnych lat. Jego przodkowie zawarli przymierze z łowcami i stworzyli kodeks, którym do tej pory się posługują. Oczywiście, nie wszyscy. - Deaton uśmiechnął się ironicznie - Pomoże nam. Nasze siły znacznie wzrosną i uda nam się ich pokonać. - popatrzył na Scotta z uśmiechem.
- Naprawdę? - chłopak uniósł głowę i spojrzał na doktora z nadzieją.
- Zrobię co w mojej mocy. - dobiegł ich głos z wejścia. Scott obrócił się. Zobaczył mężczyznę po pięćdziesiątce, z lekką siwizną na skroniach. - Witajcie. Jestem Anthony Foster. Przyjechałem tu kilka dni temu z Alaski na prośbę Alana - skinął głową przyjacielowi.
- Pomoże nam pan? - Scott podszedł do mężczyzny.
- Nie ja. Jestem tu by służyć wiedzą. Jutro przyjedzie tu moja bratanica, spadkobierczyni rodu Noctenebris, jednego z najpotężniejszych wilkołaczych rodów. Jej moc i umiejętności są niezbędne do wygranej.
Zapanowała cisza. Każdy odczuwał zmianę w powietrzu. Od Anthony'ego biła pewność siebie i potęga, jakby był w stu procentach pewny, że kobieta rozwiąże ich problem. Czy mogą jej zawierzyć swoje życia? Czy ona ich uratuje?

*****

Oto prolog mojego nowego fanfiction zainspirowanego serialem Teen Wolf. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Już niedługo pojawi się pierwszy rozdział, a za jakiś czas wstawię playlistę pasującą do fanfiction. Zapraszam do komentowania :)







big bad wolf // derek haleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz