Rozdział I

632 32 3
                                    

- Hermiona. - szepnęła Pansy. - w
Wstawaj. Za pół godziny śniadanie.

-Muszę? - odparłam z głową pod poduszką.

- Tak, musisz Granger. - to nie był głos Pansy. Od razu się wyprostowałam.

- Co ty tutaj robisz? - zapytałam, w miedzy czasie ziewając.

- Aktualnie to cię budzę, bo Pansy przyszła po mnie i powiedziała, że nie może cię ściągnąć z łóżka. No Granger, chyba nie chcesz się spóźnić na lekcje w pierwszy dzień?

- Fakt, nie chcę.

- No więc podnoś swój tyłek, księżniczko i chodź na śniadanie. Nie słucham sprzeciwów. - powiedział Draco, po czym wyszedł z pokoju.

Powoli podniosłam się z łóżka. Ubrałam czarne rurki, białą koszulkę, a na to zarzuciłam bordową bluzę, ktora była na mnie o dwa rozmiary za duża i skierowałam się do łazienki. Ogarnęłam włosy i umyłam zęby.
Gdy wyszłam, w Pokoju Wspólnym czekała na mnie Pansy wraz z Dracon'em i Blais'em.

- No nareszcie. - powiedział Draco. - Idziemy.

- Okej. - powiedziałam i już po chwili byliśmy w Wielkiej Sali. Zajęliśmy nasze miejsca.
Ja usiadłam obok blondyna, a Pansy i Blaise naprzeciwko nas. Po chwili dołączył do nas Goyle i zajął miejsce obok Dracona.
Na stole pojawiły się półmiski z różnymi potrawami, a my zajęliśmy się jedzeniem i rozmową.

- Hermiono, usiądziesz ze mną na Transmutacji? Wiesz, na innych lekcjach siedzę z Blaisem. Mam nadzieje, że nie będziesz zła... - zapytała Pansy.

- Oczywiście, że nie będę zła. I
tak, usiadę z tobą na Transmutacji, ale nie mam z kim siedzieć na reszcie lekcji... - było mi trochę smutno ponieważ nie znam nikogo tak dobrze jak Pansy.

- Granger, przecież masz mnie. - powiedział rozbawiony Draco.

- Malfoy, nie wygłupiaj się, ja mówię poważnie.

- Wiesz, ja też. Jak chcesz to usiądź ze mną.

- Okej.- odpowiedziałam z szerokim uśmiechem.
Podobał mi się taki obrót sprawy.

- Ej! - powiedział oburzony Goyle i szturchnął blondyna w bok. - Miałeś siedzieć ze mną!

- Sorki, Goyle. Taki mamy klimat. - zaśmiał się w odpowiedzi.

- Dobra chodźmy już na Eliksiry, bo Snape nie lubi jak ktoś się spóźnia. Kuzynka mi opowiadała. - powiedział rozbawiony Blaise.

- To idziemy. - powiedziałam i ruszliśmy w stronę lochów.

Podczas drogi cały czas żartowałam z Draconem. Jak narazie nasza znajomość szła w dobrym kierunku i miałam nadzieję, że będzie jeszcze lepiej.

- Jak nazywają się twoi rodzice Granger?

- Jane i Ian.

- A czym się zajmują w świecie mugoli? - zapytał zaciekawiony.

- Są dentystami. - powiedziałam.
- Leczą ludziom zęby. - dopowiedziałam, gdy zobaczyłam jego zmieszaną minę.

- Aaa. Spoko. - powiedział, po czym wybuchneliśmy śmiechem.

Nagle zauważyłam dwie sławne twarze, zmierzające w naszą stronę.
Bliznowaty i Łasica. Od razu, gdy ich zobaczyłam, wiedziałam, że ich nie polubie. W zasadzie, to chyba żaden wychowanek domu Salazara ich nie lubi.

- Witaj Potter - powiedział z kpiną Draco.

- Znamy się? - zapytał "Wybraniec".

- To Malfoy - powiedział Rudy.

- A, w takim razie żegnaj Malfoy. - powiedział czarnowłosy.

- Och, ale ja jeszcze nie zamierzam się z tobą żegnać. Dużo o tobie słyszałem, jak mniemam ty o mnie też od tego Rudzielca. On o mnie nic nie wie, więc nie wierz we wszystko co mówi. - powiedział blondyn.

- Pozwól, że sam zdecyduję, w co wierze, a w co nie. - powiedział.

- A czyżby to Wielki Draco Malfoy zadawał się z mugolakami? - wtrącił się Łasic.

- Nie odzywaj się, Weasley. - powiedziałam spokojnie. Nikt nie będzie obrażał mnie za to, że moi rodzice są mugolami.

- Dokładnie. Jeszcze jedno słowo, a możesz wylądować w Skrzydle Szpitalnym. - powiedział na pozór normalnie, ale ktoś, kto znał go długo, wiedział, że on wcale nie żartuje. A taką osobą był Blaise, który w tym momencie dołączył do rozmowy.

- Radzę Ci odpuść. Możesz to potraktować jako groźbe. Chodźcie. Wchodzimy. Snape przyszedł.

- Do potem, Weasley. - powiedział na odchodne Draco, poczym wszedł to klasy i poprowadził mnie do ostatniej ławki. Przed nami usiadła Pansy wraz z Blaisem. W tej chwili przemówił Snape.

- Nie myślcie, że jeżeli jesteście pierwszorocznymi, to będziecie mieli jakąś taryfę ulgową. Dziś zajmiecie się eliksirem przeciwbólowy. Wszystkie składniki znajdziecie na końcu sali, a przepis znajduje się na stronie 65. Jeśli nie macie jeszcze podręczników to mam kilka egzemplarzy w lewej szafce. Po lekcji mają wrócić na miejsce, a wy bierzcie się do pracy.

- Milusi. - szepnął Rudy do Pottera.

- Czy mówił pan coś, panie Weasley?

- Nie. - mruknął.

- A mi wydaje się jednak, że coś słyszałem. Minus 5 punktów dla Gryffindoru. Do pracy, już!

Weasley już się nie odezwał, ale koledzy z domu rzucali mu drogie spojrzenia, z powodu długiego języka.

Zaczęliśmy pracować. Ja zajęłam się przeanalizowaniem przepisu, a Draco poszedł po wszystkie składniki i kociołek.
Gdy wrócił, położył wszystko na ławce i zaczęliśmy przygotowywać eliksir. Po około 30 minutach nasza mikstura była gotowa, a jej kolor był idealny. Jak na zdjęciu. Byłam dumna z siebie jak i z Dracona. Tworzyliśmy zgrany duet.
Zostało nam 15 minut do końca lekcji, więc pograżyliśmy się w rozmowie.
Po około 10 minutach "Nietoperz" (bo tak nazywali Snap'a praktycznie wszyscy uczniowie Hogwartu) zaczął sprawdzać eliksiry. Zaczął od ławki Pottera i Weasley'a.

- Pokażcie to coś, Potter.

Snape oglądał płyn z wielką precyzją i dokładnością, po czym spojrzał na Pottera i Weasleya z politowaniem.

- Weasley, powiedz mi. Czy ten eliksir ma taki sam kolor jak ten w książce? - zapytał.

- No. No.. nie zbyt... - powiedział, a głos załamał mu się ze strachu.

- Więc, jak myślisz Potter.
Co powinienem wam za to dać? -zapytał ponownie, tym razem spoglądając na Wybrańca.

- Nie wiem, może Zadowalający? - Snape słysząc te słowa wybuchnął szczerym śmiechem, a wraz z nim Ślizgoni znajdujący się w pomieszczeniu.

- To jest najwyżej Nędzny.
Widzę, że twoja sława wyprzedziła twoje magiczne umiejętności, Potter.
Jesteś jak ten twój ojciec, myślisz tylko i wyłącznie o sobie i żyjesz tylko czubkiem własnego nosa.
Masz wszystko i wszystkich w głębokim poważaniu, ale nie myśl, że ja będę traktować Cię jak gwiazdę.
Na jutro przygotujecie mi esej na 2 strony, o tym, jak prawidłowo ustawić kociołek na gazie, aby eliksir nie zagotował się zbyt szybko. Dwie strony, nie mniej. - popatrzył na nich.
- A to. - wskazał palcem na eliksir przygotowany przez nich. - Możecie wrzucić do kosza. Nie przyda mi się na nic.

Następnie Snape podszedł do stolika Pansy i Blaise'a.
"Mistrz eliksirów" dał im Powyżej Oczekiwań. W końcu nadeszła nasza kolej. Snape podszedł do naszego kociołka, uśmiechnął się w ten typowy Ślizgoński sposób i przemówił.

-Wybitny, Panno Granger i Panie Malfoy. Jest idealny.

- Dziękujemy.
-powiedzieliśmy jednocześnie i uśmiechneliśmy się do siebie.

Po 3 minutach zadzwonił dzwonek, a my udaliśmy się na następną lekcję, jaką okazało się być Zielarstwo.
Jak na złość, wszystkie lekcje w tym semestrze mieliśmy z Gryfiakami, co bardzo mi się nie podobało.

Usiadłam na parapecie i przeglądałam książkę od Zielarstwa.
Nie dane mi było się skupić, ponieważ usłyszałam swoje nazwisko w jakiejś rozmowie...

New Beginning - D+HWhere stories live. Discover now