Rozdział XI

367 31 5
                                    

- Witajcie szanowni uczniowie. Nie będę przynudzał was długą przemową, bo wiem, że jesteście bardzo zmęczeni i głodni. Serdecznie witam pierwszorocznych, którzy ujrzeli mury naszej szkoły po raz pierwszy. Mam nadzieję, że się tu zadomowicie, oraz liczę, że starsi uczniowie będą wam pomagać. - starsi parknęli cicho pod nosami na słowa Dumbledora. - Zaraz nastąpi Ceremonia Przydziałów, ale przed tym, chciałbym wam przedstawić 4 uczniów, którzy obejmą stanowiska Prefektów Naczelnych do końca swojej nauki w Hogwarcie. Wybraliśmy dwójkę z Gryffindoru oraz dwójkę ze Slytherinu. Gryffonami, którym daliśmy ten zaszczyt są, Harry Potter oraz Ginerwa Weasley. - ze strony Gryffindoru rozległy się oklaski, a ze Slytherinu pomruk niezadowolenia.

- Harry Potter? Kto by się spodziewał? -Blaise udawał zaskoczonego, na co większość Ślizgonów zaśmiała się.

- Ślizgoni, którzy również obejmą tę funkcję zostali Dracon Malfoy oraz Hermiona Granger. - wiwatom ze strony Ślizgonów, oraz ku zaskoczeniu, Krukonów nie było końca. Jeden Gryfon wstał ze swojego miejsca i zaczął klaskać jak szalony, za to jego dom patrzył na niego ze zdziwieniem. Dean. Hermiona zaśmiała się cicho, pukając się palcem w czoło na głupotę kolegi. Malfoy wysłał mu rozbawiony uśmiech, robiąc ukłon, jakby właśnie odbierał statuetkę na jednej z gal.

Dwójka przyjaciół, Ślizgonów, była bardzo lubiana i popularna w szkole. Zresztą, cała ich elita była "nietykalna" i "sławna". Tylko nieliczni zdobywali ich sympatię.

- Koniec, koniec. - Dumbledor uciszył wiwaty machnięciem ręki. - Gratulujemy wam, proszę was, abyście zgłosili się do gabinetu pani McGonagall po uczcie.

- Wiemy, wiemy dyrektorku. - mruknął Draco wymieniając spojrzenie z Hermioną oraz potrząsając głową, aby zdmuchnąć niechciane pasmo jasnych włosów z oczu. Na prośbę Granger przestał używać żelu do włosów. Hermiona widząc jego poczynania podniosła rękę, zaczesując jego włosy do tyłu i targając je jeszcze mocniej. Ten w odwecie zrobił to samo.
Zaśmiali się, łapiąc za ręce i przyglądając się Tiarze, która zaczęła swą pieśń.

Wspomnienia wróciły. Zaczęła przyglądać się Wielkiej Sali tak, jakby była tu pierwszy raz. Znów podziwiała zaczarowany sufit. Piękne okna, za którymi świeciło słońce, którego promienie padały na twrze uczniów. Latające świece, piękny podest, na którym jadali nauczyciele. Kochała to miejsce. Czuła się tu jak w domu. Bo Hogwart był jej domem. Od kiedy zaczęła tu naukę, rzadko kiedy bywała w swoim domu. Każde wakacje spędzała u Pansy lub Dracona, ferie u Blaise'a razem z przyjaciółmi. Jedynie wigilię spędzała z rodziną, ale to też nie zawsze u siebie w domu. Raz u babci, raz u Dracona, raz u cioci i wujka. Rodzice jednak nie mieli jej tego za złe. Wiedzieli, że i tak ich bezgranicznie kocha.

Głos Pansy wydarł ją z rozmyśleń.

- Co to się dzieje? - zapytała czarnowłosa. - Jeszczę nigdy tyle osób nie trafiło do Slytherinu.

- Cóż, jesteśmy najlepsi. - zadeklarował Blaise. - Będzie im tu dobrze.

- Herm, coś nie tak? - usłyszała zmartwiony głos Dracona.

Lubiła, gdy wymawiał jej imię. Nie zdarzało się to często, ale uwielbiała gdy je zdrabniał.

- Nie. Wszystko w jak najlepszym porządku. - zapewniła go, opierając głowę na jego ramieniu. Poczuła jak się uśmiecha i obejmuje ją w tali.

Kochała chwile w których byli sami, rozmawiali ze sobą na wszystkie tematy. Kiedy mogli w spokoju leżeć na jej łóżku i wsłuchiwać się w swoje oddechy. Zakochanie nie minęło.
Wiedziała, że go kocha. Wiedziała też, że on kocha ją. Blaise cały czas jej to powtarzał, gdy Draco się oddalał. Ona jednak zaparcie uważa, że Draco kocha ją tylko jak przyjaciółkę. Kochaną siostrę. Wiedziała, że nie kocha jej w taki sposób w jaki chciała, ale kochał. I to jej całkowicie wystarczało.

New Beginning - D+HWaar verhalen tot leven komen. Ontdek het nu