Rozdział XI

397 27 5
                                    

*narracja 3-osobowa*

- Gotowi na 5 rok? - zapytał Blaise, gdy dotarli na dworzec King's Cross.

- Pewnie. - powiedziała Hermiona. - Będzie ciekawie... - szepnęła w stronę Dracona.

- Oby nie za bardzo. - dodała Pansy.

Stanęli przed przejściem na peron 9 i 3/4. Każdy po koleji wbiegał w ścianę, przechodząc do Magicznego Świata.

Zatrzymali się przed Hogwart Express.

- To niesamowite... - powiedziała Hermiona sama do siebie.

- Co jest niesamowite? - zapytał Draco, który jak cień pojawił się obok niej, łapiąc ją za ręke tak, jak to miał w zwyczaju.

- Niedawno staliśmy tutaj po raz pierwszy. Teraz jedziemy tam już 5 raz. - wyjaśniła, mocniej ściskając jego dłoń. - Tutaj się poznaliśmy. Tutaj wszystko się zaczęło.

- Tak, to prawda. - powiedziała Pansy wpatrując się w pociąg.

- Zastanawiam się, co by było, gdyby Pansy cię nam nie przedstawiła. - rozmyślał Draco. - Gdybyśmy się tu nie poznali. Ciekawe czy zaprzyjaźnilibyśmy się w inny sposób, w innym miejscu, w innych okolicznościach.

- Gdybyśmy się nie poznali, moje życie nie byłoby takie cudowne, jak teraz. Nie odnalazłabym się tu. - powiedziała Herm, przytulając całą trójkę. - Kocham was... - szepnęła czując napływające łzy. Zacisnęła mocniej powieki, aby nie mogły popłynąć. Za dużo ich już wylała w te wakacje, które spędziła razem ze wszystkimi przyjaciółmi oraz Dean'em w domu Pansy.

- My też cię kochamy, H. - rzekła Pansy wtulajac się mocniej w jej szyję. - Ciesze się, że Cię poznałam. Wszyscy się cieszymy.

- To brzmi jakbyście nastawiały się na najgorsze. - zażartował Blaise.

Dziewczyny spojrzał po sobie, by po chwili spuścić głowy.

- Heeej, nie macie się czego bać. Nic nam narazie nie grozi. Dopóki jesteśmy w Hogwarcie nie macie się czego obawiać. - powiedział Draco, patrząc na ich smutne, a zarazem przestraszone twarze.

- A co będzie potem? Co będzie gdy ten rok się skończy? Kto da nam gwarancję, że nic nam się nie stanie? - zapytała brązowooka.

- Dopóki Voldemort ma zaufanie do mojego ojca, możesz być tego pewna. Snape, moja matka, mój ojciec, matka Blaise'a i rodzice Pansy nie pozwolą żeby stała mam się krzywda. - zadeklarował Draco odsuwajac się od nich. - A teraz chodźcie zająć przedział.

Ostatni raz spojrzeli na siebie, biorąc w ręce swoje kufry.

- Daj. - powiedział Draco wyciągając rękę w stronę bagażu Hermiony. - Jesteś za chuda. - rzucił w jej stronę swój firmowy uśmieszek i zabrał torbę z jej ręki.

Hermiona uśmiechneła się do niego, ruszając za nim.

Znają się bardzo dobrze. Znają wszystkie swoje lęki, obawy, marzenia. Wiedzą o sobie wszystko. Spędzają ze sobą każdą wolną chwilę, wakacje, przerwy świąteczne i zimowe. Draco jest stałym gościem jej domu. Państwo Granger go uwielbiają. Rodzice Malfoya mają do niej słabość. Gdy ją poznali przejrzali na oczy i zauważyli, że status krwi nie ma żadnego znaczenia, jeżeli jest się wartościowym człowiekiem.

Blaise i Pansy są w środkowym punkcie, pomiędzy przyjaźnią i miłością. Momentami zachowują się jak para, ale Hermionie i Draconowi mówią to samo. Cały czas rzucają sobie ukradkowe spojrzenia, z myślą, że nikt tego nie widzi. Jednak tak nie jest. Każdy widzi. Gdy Diabłowi jest smutno, wystarczy mu jedno objęcie przez Pan, aby jego samopoczucie uległo diametralnej zmianie. Momentalnie na jego twarzy pojawia się szeroki uśmiech i odwzajemnia jej gest.
Draco i Hermiona mają czasem ochotę pchnąć przyjaciół w ich ramiona, żeby w końcu przejrzeli na oczy.
Nawet kuzyn Blaise'a potajemnie kibicuje, aby ta relacja się rozwinęła.

New Beginning - D+HWhere stories live. Discover now