Rozdział IX

464 30 6
                                    

- Cholerna Pansy i jej obietnice. - gorączkowałam się.

Wczoraj razem z Pansy rozmawiałyśmy do późna i gdy kładłyśmy się już spać, zapytałam czy obudzi mnie jutro gdy wstanie, a ona powiedziała, że oczywiście.

Budzę się dzisiaj rano, patrzę na budzik, który wskazuje, że śniadanie zaczęło się równo 15 minut temu.

Na szybko zaczęłam ubierać się w (dzięki Bogu) dzień wcześniej przygotowane ciuchy. Wyszczotkowałam włosy, umyłam zęby, założyłam buty i wybiegłam z lochów w tak szybkim tempie, że potrąciłam Mili wchodzącą do dorminatorium. Szepnęłam ciche "przepraszam" i ruszyłam dalej.

- Zabije cię! - to były pierwsze słowa, które skierowałam do Pansy po wejściu do WS.
- Miałaś mnie obudzić! Wstaje, patrzę na budzik i okazuje się, że śniadanie już się zaczęło. - wykrzykiwałam w jej stronę. - Mogę wiedzieć, dlaczego nie zrobiłaś tego, o co wczoraj cię prosiłam? - warknełam.

- Przepraszam Herm, ale chłopacy mieli mi coś ważnego do powiedzenia, a potem jakoś zapomniałam i miałam nadzieję, że sama wstaniesz i dołączysz do mnie już na śniadaniu.

- Kręcisz, ale dobra. Wybaczam ci. Ale następnym razem, jak mówisz, że mnie obudzisz, to jednak mnie obudź.

- Obiecuję.

- A gdzie są Blaise i Draco? - zapytałam, zabierając się za jedzenie.
Dzisiaj byłam strasznie głodna, więc postanowiłam zjeść coś pożywniejszego niż płatki z mlekiem.

- Poszli do łazienki. - powiedziała Pansy.

- Aaa, okej.

Zaczęłam jeść pierwszą kanapkę, ale poczułam, że ktoś za mną staje i zakrywa mi oczy.

- Wiem kim jesteś, ale chcę jeść, więc weź rękę, jeśli chcesz żyć. - powiedziałam.

- To my tak ładnie staramy się, żeby zrobić Ci fajny prezent na urodziny, a ty tak pięknie się się nam odwdzięczasz? - usłyszałam głos Dracona obok mojego ucha.

Zaczęłam rozmyślać nad sensem jego słów.

- Zaraz, zaraz. Dzisiaj jest 19-sty? -zapytałam zdziwiona.

W odpowiedzi zobaczyłam trzy kiwające głowy.

- Wszystkiego najlepszego, Herm! - powiedziała Pansy i rzuciła mi się na szyję.

- Salazarze, zapomniałam o swoich urodzinach. Dziękuje Pan. - byłam naprawdę szczęśliwa. Cieszyłam się, że mam takich wspaniałych przyjaciół.

- Sto lat, Mionka. - powiedział Blaise i zaczął mnie przytulać.

- Dziękuję Diabełku. - zaśmiałam się i odwzajemniłam uścisk.

- Wszystkiego najlepszego, Granger. - uśmiechnął się do mnie Draco i objął mnie, podnosząc do góry, tak jak to miał w zwyczaju.

- Dziękuję. - wtuliłam się w jego szyję. - Jesteście wspaniali, naprawdę.

- Ktoś musiał pamiętać o twoich urodzinach. - powiedział Draco, na co zaśmialiśmy się.
Gdy odstawił mnie już na ziemię, zauważyłam 3 paczuszki za plecami Diabła.

- Nie ma mowy. - powiedziałam od razu.

- Ależ oczywiście, że tak. - rzekł Blaise i podał mi jedną z paczek.
- Jeszczę raz wszystkiego najlepszego, Mionka.

- Nie potrzebnie kupywaliście te prezenty, ale dziękuje Blaise.

Odebrałam zieloną torebkę z prezentem od niego i postawiłam go obok moich nóg.

New Beginning - D+HWhere stories live. Discover now