Rozdzial XIII

472 25 6
                                    

Cały Hogwart stanął na głowie. Topór wojenny pomiędzy wychowankami domu Salazara i Godryka, został definitywnie zakończony, zakopany, zagrzebany i inne takie. Zaczęło się oczywiście od Hermiony i Ginny. Zaczęły normalnie rozmawiać i spędzać ze sobą czas. Następnie wszyscy prefekci pogodzili się nawzajem ze sobą. W ich ślady poszli (jak zreszta można było się spodziewać) Blaise i Pansy, a za nimi reszta uczniów, odliczając małe wyjątki, czyli tych, którym ta sytuacja bardzo nie pasowała i wręcz śmierdziała intrygą.

Całe to zdarzenie bardzo zdziwiło wszystkich nauczycieli, a chyba już najbardziej Snape'a i McGonagall. Jednak fakt, że uczniowie tych dwóch domów już nie rzucają się sobie do gardeł, wcale nie wyklucza ich z dogryzania sobie nawzajem. O nie, z tego nie mieli zamiaru rezygnować.

***

Poranki w dorminatorium prefektów zaczynały się zazwyczaj tak samo. Późne wstawanie, szykowanie na ostatnią chwile, spotkanie w salonie wspólnym i przebycie drogi do WS w swoim towarzystwie. Hermiona od ostatniego wyjścia z Draconem chodziła cały czas rozpromieniona. Spędziła miły wieczór w jego towarzystwie, w czasie którego opowiedzieli sobie praktycznie wszystko. Zaczynajac od dzieciństwa i przygodach związanych z tym okresem, kończąc na zdradzeniu sobie prawie wszystkich sekretów, o których powinni wiedzieć już dawno, omijając jednak pewien szczegół, który mógł na zawsze zmienić ich relacje w dobrym, lub złym kierunku.

Zaczęły się rownież treningi Quidditcha, z powodu których chłopacy, a tak naprawdę, to prawie już mężczyźni, nie mieli czasu dla Hermiony i Pansy. Dziewczyny jednak nie przejmowały się tym, wiedząc, że bardzo zależy im na wygranych i lepszych wynikach oraz stworzeniem idealnej taktyki na mecze i wybory nowej drużyny, które miały odbyć się już niedługo. Spędzały ze sobą wspólnie popołudnia, wieczory. Czasami zapraszały do siebie rudowłosą Gryfonkę, z którą Pansy rownież nawiązała naprawdę dobry kontakt.

Kasztanowłosa poświęcała zazwyczaj swoje wolne chwile na naukę, jednak znajdowała również wolny czas, aby móc spotkać się ze znajomymi.

Atmosfera w szkole stawała się coraz bardziej napięta i to nie tylko z powodu SUMów, które w tym roku zaliczali, ale rownież ze strachu. Draco niedawno powiadomił ich, że Czarny Pan pod koniec roku zwołuje spotkanie, na którym zamierza opowiedzieć o swoich planach. Ta informacja bardzo wstrząsnęła Hermioną, ponieważ nie spodziewała się, że już niedługo znajdzie się w jednym pomieszczeniu z tak potężnym czarnoksiężnikiem. Reszta Ślizgonów podchodziła do tej sprawy jednak bardzo normalnie. Przecież od małego byli na to przygotowywani.
Jednak narazie trzeba skupić się na tym, co jest teraz, ciesząc się czasem który został im jeszcze do wielkiego spotkania z samym Voldemortem.

***

- Czy ty jesteś normalny? - krzyknęła Pansy, przyglądając się swojemu chłopakowi, który mieszał właśnie zupę, dolewając do niej wiśniowego soku.

- Nie, nie jestem. - mruknął Blaise, spoglądając na miksturę, wąchając ją i po chwili odsuwając daleko od siebie. - Mam już dość tej nauki. Dopiero zaczął się ten rok, a oni każą nam się tyle uczyć. - westchnął.

- Mówiąc "oni", masz namyśli Granger i Thomas'a? - zaśmiał się Draco.

- Między innymi, tak. - syknął, posyłając Hermionie spojrzenie pełne urazy spod zmęczonych powiek. - Ale ta McGonagall też przesadza. Do egzaminów jeszcze daleko, co oni sobie myślą. Jak tak dalej pójdzie, to zachoruje na serce z tego całego stresu. - szepnął, udając, że łapie go skurcz w okolicach wcześniej wspomnianego narządu.

- Diabeł, uspokój się. Ja tylko dbam, abyś dobrze napisał egzaminy, ale jeżeli chcesz dostać same Nędzne, to już twoja sprawa. Ja się nie mieszam. - prychnęła Hermiona, obracając następną kartkę w księdze.

New Beginning - D+HWhere stories live. Discover now