16

17.5K 1.5K 103
                                    

„Mój świat posypał się, niczym domek z kart" to zabawne, ale dużo w tym prawdy. Leżałem w gabinecie pielęgniarki z rozkazu nauczyciela. Chciałem płakać. Kuliłem się na białym posłaniu, czując na zmianę jak robi mi się gorąco i zimno. Brzuch mnie bolał i najchętniej zwymiotowałbym.
Nawet nie wiem kiedy przysnąłem, ale obudził mnie dźwięk otwieranych drzwi. Na początku myślałem, że to może pielęgniarka wróciła, jednak kroki były zbyt ciężkie jak na tak drobną kobietę. Poczułem ucisk na żołądku. Biała zasłona uchyliła się i srebrna czupryna wyłoniła się zza niej.
- Jak się czujesz? - zapytał Lysander, rzucając w moim kierunku słodką bułkę.
Niezgrabnie chwyciłem ją, słysząc jak burczy mi w brzuchu. Zaskoczony chłopak zaśmiał się , siadając z brzegu łóżka.
- Mówiłem od początku, że dobrze się czuję - mruknąłem, zatapiając zęby w świeżym cieście.
W tej chwili to było spełnieniem moich marzeń, a raczej mojego żołądka.
Lys zmierzył mnie obojętnym wzrokiem.
- Wiesz... potrafię dużo zrozumieć, jednak ty jesteś wielką zagadką - powiedział, opierając głowę na dłoni - twoje zachowanie powoduje wiele pytań.
Jego dwukolorowe oczy przewiercały mnie na wylot.
- Co masz na myśli ? - zapytałem czując dziwne zakłopotanie.
Nerwowo oblizywałem lukier z palców.
- Twoje relacje z Kastielem...
- Nie ma żadnych relacji - przerwałem mu, uciekając wzrokiem.
Za oknem niemrawo świeciło słońce, próbując przebić się przez ciężkie, granatowe chmury. Zbiera się na deszcz. Nic dziwnego, w końcu mamy jesień. Drzewa już nagie, marzły na zimnym wietrze.
- Skoro tak, to chyba nie będziesz miał nic przeciwko jeśli go sobie zabiorę, prawda?
Drgnąłem.
- C-co ? - tylko tyle udało mi się wyjąkać.
- Kocham Kastiela.
Postawa Lysandra ani trochę się nie zmieniła. Z tonowany głos, lekceważąca postawa ciała i ta obojętność w oczach. Wyglądał tak jakby mówił o czymś oczywistym.
- Przez jakiś czas, obserwowałem co się miedzy wami dzieje, ale teraz widzę, że to jednak nic ważnego - wzruszył ramionami, podnosząc się.
Wielkimi oczami wpatrywałem się w jego tył. Nigdy bym się tego nie spodziewał ... chociaż może jednak to jest oczywiste? W końcu są najlepszymi przyjaciółmi, wiedzą o sobie wszystko. To może być naturalne, by zakochać się... Nie, to nadal jest dwójka facetów. Taka miłość nie jest możliwa w tym świecie ...
- W takim razie będę już ...
- Nie - powiedziałem, zanim zdążyłem to przemyśleć.
Chłopak obejrzał się na mnie przez ramię.
Ściskałem pościel, wbijając wzrok w podłogę. Co ja robię ?
- Nie, nic - wymamrotałem, czując jak się czerwienie.
Lysander stał jeszcze chwilę, po czym wyszedł bez słowa.
Co ja właściwie chciałem powiedzieć?
- Tak będzie wygodniej, prawda? - zapytałem sam siebie, czując jak łzy zaczynają spływać po moich policzkach.
Żałosne...

Kiedy w końcu wróciła pielęgniarka i pozwoliła mi opuścić gabinet, ucieszyłem się. To dziwne, ale byłem szczęśliwy, że mogłem w końcu wrócić do swoich obowiązków jako przewodniczący.
Kiedy wyszedłem na korytarz, zauważyłem siedzącego w kącie Lysandra z Kastielem. Żywo nad czymś dyskutowali. Kiedy tylko srebrnowłosy mnie zauważył, posłał mi nieznaczny uśmiech, wieszając się na chłopaku. Szepnął mu cos do ucha, co spowodowało śmiech czerwonowłosego. Poczułem dziwne ukłucie w sercu. Przecież nie tak dawno mówił, że mnie kocha ... Nie, nie wolno mi o tym myśleć. Przecież tak jest dobrze. Jestem z Melanii, dzięki temu ojciec się odczepi ... wszystko może w końcu wróci do normalnego rytmu.
Obejrzałem się ostatni raz na nich, chowając się w pokoju gospodarzy.
- Tak jest dobrze - powtórzyłem na głos, by przekonać samego siebie.
Oparłem się plecami o drzwi, zjeżdżając mimo woli na ziemię.
- Tak jest dobrze - mruknąłem ponownie, czując że te słowa tracą sens.
Pierwsze krople deszczy spadły na ziemię.

Kastiel x NathanielWhere stories live. Discover now