Dzień pierwszy

8K 362 34
                                    

Weekend nie zapowiadał się za ciekawie. Na dworze padał deszcz i odechciało mi się wszystkiego. Próbowałam odrobić lekcje, ale wyszło na to, że całe biurko zajęte jest przez moje zeszyty i książki. Wypracowanie, o tym co chcę robić w przyszłości i dlaczego nawet nie było zaczęte. Pan McCall na pewno nie będzie zadowolony, kiedy nie oddam tego na poniedziałek.

Spojrzałam na pozostałą część pokoju, która nie wyglądała zadowalająco. Mama dostałaby zawału, gdyby to zobaczyła. Na szczęście rodzice są w pracy. Jessica natomiast miała załatwić coś związanego z mieszkaniem. Zazdrościłam jej tego, że wreszcie będzie niezależna. Były plusy i minusy jej wyprowadzki. Plusy były takie, żenie będę musiała patrzeć na nią i na Dylana. Są już pół roku po ślubie i do tej pory mieszkali w domu naszych rodziców, ponieważ nie mogli znaleźć dobrego mieszkania w porządnej cenie.
Minusy ich wyprowadzki to głównie to, że będę musiała chodzić na autobus, żeby dostać się do szkoły. Dylan zawsze mnie podwoził, kiedy jechał do pracy i to było wygodne.

Zdecydowałam w końcu, że najpierw obejrzę film, a dopiero później posprzątam i zrobię pracę domową. Niestety nawet to się nie udało, ponieważ przez większą część filmu myślałam o Hailee i wczorajszym pocałunku. Wiem, że to była tylko zabawa, dlatego nie rozumiałam czemu poczułam motylki w brzuchu. Przyjemne ciepło ponownie rozlało się po całym moim ciele. Dopiero teraz uświadomiłam sobie, że Hailee podobała mi się od jakiegoś czasu. Nie raz przyłapywałam się na zbyt długim patrzeniu na nią. Zaczęłam bardziej patrzeć na szczegóły, które wyróżniały ją od innych. Nigdy wcześniej nie wpatrywałam się w jej ciało z nadzieją, że będę mogła kiedyś zobaczyć je całkiem nagie, że będę mogła ją dotknąć.

Moje rozmyślania przerwał dźwięk telefonu. Spojrzałam na wyświetlacz, na którym ukazywało się zdjęcie Hailee. Sięgnęłam po telefon, przesunęłam palcem po ekranie i przystawiłam urządzenie do ucha.

-Cześć Jane! Nie masz ochoty wyjść z nami na pizzę? - usłyszałam jej piękny głos, jak zawsze rozbawiony.

-A kto jeszcze idzie?

-No cała nasza paczka. Jasper, Mike, Olivia i Jake - ucieszyłam się, kiedy wymieniła wszystkich. Przynajmniej będę mogła zająć się rozmową z innymi, żeby nie patrzeć jak Hailee całuje się z Jasperem.

-Okey, tylko się przebiorę - odpowiedziałam.

-Jasne, będziemy po ciebie za piętnaście minut - powiedziała zadowolona i się rozłączyła.

-Sprzątanie musi zaczekać- powiedziałam sama do siebie i westchnęłam.

~~*~~

Wybraliśmy nasz ulubiony stolik w strefie, gdzie wszystkie były odgrodzone. Nie lubiliśmy, kiedy ludzie słyszeli o czym rozmawiamy. Czekając na pizzę Mike zaczął do mnie zagadywać. Od zawsze poświęcał mi dużo uwagi. Był moim drugim najlepszym przyjacielem, zaraz po Hailee. Mogłam mu powiedzieć naprawdę o wszystkim i jeszcze ani razu nie śmiał się z moich problemów.
Nawet teraz miałam ochotę powiedzieć mu o moim zauroczeniu, niestety pozostali mogli to usłyszeć.
Mike i Jake byli tutaj najstarsi, ponieważ chodzili już do ostatniej klasy. Pozostali byli razem ze mną w drugiej.
Byliśmy jednak tak bardzo zżyci, że nikomu nie przeszkadzało to czy ktoś jest starszy czy młodszy. Nasza paczka powstała pięć lat temu, kiedy Hailee przeniosła się do naszej szkoły. Ona zawsze rozwiązywała spory między nami, większość szkoły ją lubiła, bo była piękna i sympatyczna. Pomagała każdemu, dużo się udzielała, a chłopaki ciągle się za nią oglądali. Ja i Olivia tak jakby byłyśmy ciągle w jej cieniu. To nie było złe, bo i tak ludzie i nauczyciele nas lubili.

-O czym tak myślisz? - zapytał Mike. Podniosłam głowę i zrobiłam się czerwona, bo każdy się na mnie patrzył.

-Ehm... O niczym w sumie - odparłam i starałam się uśmiechnąć.

-Pewnie kogoś poznała - powiedziała Liv, wzruszając ramionami. Hailee patrzyła na mnie pytająco. Na pewno zostanie u mnie wieczorem, żeby o wszystko wypytać. Niestety nie było o co pytać.

Chwilę później kelner przyniósł nasze zamówienie, więc wszyscy zajęli się jedzeniem i nikt już o nic nie pytał. Przecież nie powiem im o tym, co się dzieje.

~~*~~

Tak jak myślałam, Hailee chciała u mnie zostać. Musiałam jednak znaleźć wymówkę, żeby nie wpuszczać jej do domu.

-Dzisiaj naprawdę nie mogę. Moi rodzice niedługo wrócą, a muszę jeszcze posprzątać. Poza tym jestem zmęczona dzisiejszym dniem - starałam się być przekonująca.

-Dobrze, to porozmawiamy chwilę na zewnątrz, okey? - zaproponowała Hailee. Na to mogę się zgodzić. Powiem jej, że nie ma nikogo nowego w moim życiu i, żeby się nie martwiła.

-Jasper, kochanie, zaczekasz na mnie chwilę? - zapytała Hailee, kiedy byliśmy pod moim domem.

-Jasne, kotek, idź - powiedział, po czym pocałował ją w policzek.
Niech przestaną tak przy mnie mówić, błagam!

-Więc co jest? Naprawdę kogoś poznałaś? - zapytała, kiedy stałyśmy na poboczu.

-Olivia tak po prostu to powiedziała, to było jej założenie, a nie prawda. Nikogo nie poznałam, nic się mie zmieniło - odparłam. - A teraz wybacz, ale Jess i Dylan już wrócili i na pewno czekają na mnie z kolacją.

-Okey, ale jakbyś chciała...

-Porozmawiać to mam do ciebie przyjść, jasne - dokończyłam za nią i lekko się uśmiechnęłam. Nie zdobedę jej przecież, kiedy będę oschła.

-To dobrze. W takim razie ja będę już szła - powiedziała i zrobiła krok w przód, żeby następnie złożyć pocałunek na moim policzku. Po raz kolejny dzisiejszego dnia to przyjemnie ciepło rozlało się po moim ciele.

-Do poniedziałku - powiedziałam z uśmiechem, a Hailee kiwnęła głową i wsiadła do auta.

Byłam bardzo szczęśliwa, jednak tylko na chwilę. Uświadomiłam sobie, że ona nadal traktuje mnie tylko jak przyjaciółkę.

Zasnęłam dopiero po północy, kiedy skończyłam sprzątać i wzięłam prysznic. Byłam naprawdę padnięta i miałam dość myślenia jak na jeden dzień.

I like girlsWhere stories live. Discover now