Dzień trzeci

5.4K 303 23
                                    

W porze lunchu wszyscy dyskutowali o nadchodzących urodzinach Hailee, ale ja miałam ochotę zaszyć się w ciemnym kącie i przeczekać tą przerwę.
Nie dane mi było zaznać dzisiaj spokoju. Znajomi na lekcjach i przerwach wypytywali się mnie czy załatwię im wejście na imprezę do Hailee. Miała ona być dopiero za dwa tygodnie w piątek, a wszyscy już o niej rozmawiali.

-A ty co sądzisz, Jane? - zapytała mnie Hailee - szczerze - nawet nie wiem o co.

-O czym?

-Zaprosić całą naszą klasę, nawet tą dziwną Alice?

-To jest przecież twoja decyzja - odparłam, wzruszając ramionami. Hailee wyglądała na urażoną. Myślała, że znajdzie we mnie oparcie wśród naszych przyjaciół. Wolałam jednak trzymać się na uboczu. Jeśli będę ją ignorować to moje uczucie wkrótce zniknie.

-Co się z tobą dzieje? - zapytała po chwili. Ponownie wszystkie oczy były wpatrzone we mnie.

-Trochę źle się czuję, pójdę na świeże powietrze - odpowiedziałam, zabierając swoje rzeczy.

-Wyjść z tobą? - Blondynka wyraźnie się zmartwiła.

-Wolę, żeby Mike to zrobił, ale dziękuję za troskę - powiedziałam. Przyjaciel również wziął swoje rzeczy i wyszliśmy, obejmując się.

-Naprawdę źle się czujesz czy po prostu chciałaś wyjść? - zapytał Mike, kiedy usiedliśmy na szkolnym placu.

-Naprawdę. Jest mi trochę słabo i kręci mi się w głowie - odparłam, zakładając skórzaną kurtkę.

-Może pójdziemy do pielęgniarki? Jadłaś coś dzisiaj? - Mike był naprawdę zmartwiony moim stanem.

-Jadłam, nie martw się - skłamałam. Od wczoraj nawet nie tknęłam jedzenia. Nie chciałam się głodzić, po prostu nic mi nie smakowało. Starałam się nadrobić niejedzenie piciem wody, jednak słabo mi to wychodziło.

-Nalegam byśmy poszli do pielęgniarki lub McCall'a. Jest twoim wychowawcą, powinien cię zwolnić. Odwiozę cię do domu - powiedział stanowczo Mike.

-Bez przesady, masz jeszcze lekcje. Dam radę.

-Okey, ale jeśli coś się pogorszy to mów.

~~*~~

Na ostatnich dwóch lekcjach mieliśmy angielski i francuski. Zawsze cieszyłam się, kiedy mieliśmy te lekcje. Dzisiaj jednak nie byłam tak szczęśliwa, ponieważ na każdej z tych lekcji siedziałam z Hailee.
Miałam nadzieję, że nie zasypie mnie falą pytań, ale cóż, nadzieja matką głupich.

Siedziałyśmy w ostatniej ławce przy oknie i nauczyciele nigdy nie widzieli, kiedy rozmawiałyśmy. To również dzisiaj było minusem.

-Witajcie, moi drodzy - powiedział McCall, wchodząc szczęśliwy do klasy. - Jane, zbierz proszę wypracowania, które zadałem wam na weekend.

-Tak jest - odparłam i wstałam z ławki.

-Pani Flein jest chora dlatego dzisiaj mamy dwie godziny angielskiego - powiedział nauczyciel, klaszcząc w dłonie. Po klasie rozszedł się przeciągły jęk niezadowolenia. - Dajcie spokój z wybrzydzaniem. Jesteśmy naprawdę do przodu z materiałem, więc poświęcimy te dwie godziny na oglądanie filmu. - McCall się zaśmiał, a następnie wskazał na ucznia, który podniósł rękę.

-Jaki film będziemy oglądać? - zapytał Paul. Albo Finn. Nie jestem pewna, bo nadal nie odróżniam tych bliźniaków.

W końcu odłożyłam wypracowania na biurko nauczyciela, który mi podziękował i posłał ciepły uśmiech. Wróciłam do ławki i czekałam, aż odpowie na pytanie. Znałam dobrze naszego wychowawcę i pewnie będzie nam kazał ponownie oglądać Zmierzch. Nie, żebym miała coś przeciwko, bo uwielbiam tą sagę, ale wielu osobom to się może nie spodobać.

-Pewnie myślicie, że znowu włączę wam film o przygodach Belli i Edwarda, ale nie tym razem! - nauczyciel prawie krzyknął, a następnie zaczął się śmiać. Ciekawe dlaczego dzisiaj ma taki dobry humor. - Obejrzymy sobie Łatwą dziewczynę.

-Masz w ogóle zamiar przyjść na moje urodziny? - zapytała Hailee na przerwie. Na pierwszej godzinie z McCallem nawet się nie odzywała, ponieważ pisałam ciągle smsy do Mike'a.

-Jasne, dlaczego nie? - zapytałam, rozglądając się po korytarzu.
Liczyłam na to, że Mike zaraz przyjdzie i spędzę z nim kolejne dziesięć minut przerwy.

-Na przykład dlatego, że nie chcesz mi w niczym pomóc, olewasz mnie i ciągle chodzisz gdzieś z Mike'iem! - powiedziała zirytowana.

-Mike jest moim przyjacielem.

-A ja kim dla ciebie teraz jestem? - zapytała prawie płacząc.

-Jesteś moją najlepszą przyjaciółką, Hails. Przecież wiesz o tym - powiedziałam i ją przytuliłam. Czułam jak na moją szyję spływają łzy przyjaciółki.

-Więc dlaczego wykluczasz mnie ze swojego życia? Dlaczego nie przyznasz się, że chodzisz z Mike'iem? - Hailee odsunęła się kilka centymetrów i spojrzała mi prosto w oczy.

-Bo nie chodzi. - Nie wiem kiedy i skąd pojawił się przy nas Mike.

-Nie wtrącaj się - burknęła Hailee, ocierając łzy. Na pewno cieszyła się teraz, że stoimy daleko od wszystkich. Nie chciałaby, żeby ktoś zobaczył jak płacze.

-Hails, daj spokój. To nasz przyjaciel - powiedziałam stanowczo. Oparłam się o ścianę ponieważ znowu miałam zawroty głowy.

-Wszystko w porządku? - zapytała zmartwiona blondynka.

-Tak. To znaczy nie. Mike, zabierzesz mnie do domu? - poprosiłam. Chłopak podszedł do mnie, objął w pasie i poprowadził do klasy, w której siedział wychowawca.
Hailee cały czas szła za nami. Była naprawdę przerażona.

-Panie McCall, Jane źle się poczuła i kręci jej się w głowie. Czy mógłbym ją zabrać do domu? Wiem, że ma jeszcze jedną lekcję, ale powinna się położyć - powiedział Mike do nauczyciela.

-Ty już skończyłeś lekcje? - zapytał.

-Tak, miałem tylko zaczekać godzinę na Jane, bo już w porze lunchu się źle czuła - odpowiedział Mike.

-Dobrze, w takim razie zabierz ją do domu i niech odpoczywa. Jane, jeśli jutro nie przyjdziesz to usprawiedliwię ci cały dzień - zwrócił się do mnie, a ja kiwnęłam głową.

-Dziękuję, dowidzenia - powiedziałam. Jednak bycie ulubienicą wychowawcy się przydaje.

~~*~~

-Zrobiłem ci herbatę i tosty, musisz coś zjeść. - Mike postawił tacę na stoliku nocnym. Wciągnęłam przez głowę szeroki t-shirt, w którym zawsze spałam i usiadłam na łóżku.

-Nie musiałeś, nic nie przejdzie mi przez gardło. Chce mi się spać - powiedziałam i napiłam się herbaty. - Zostaniesz ze mną dopóki nie zasnę? Jessica powinna być za godzinę w domu.

-Jeszcze się nie wyprowadzili? - zapytał Mike.

-Nie. Muszą najpierw wymienić podłogę w sypialni.

-W takim razie zostanę.

I like girlsDonde viven las historias. Descúbrelo ahora