Inaczej będę miał brudne myśli

321 28 4
                                    

Mike odpalił papierosa, a ja się skrzywiłam. Nic nie poradzę na to, że nie znoszę, gdy ktoś pali w moim towarzystwie.
- Chcesz? - zapytał Clifford, a ja pokręciłam głową. - No tak. Mogłem się domyślić, że nie palisz, przecież jesteś perfekcyjna. - Puścił mi oczko.
- Co? Nie jestem — zaprzeczyłam, a on się roześmiał.
Kiedy pozostali poszli grać w siatkówkę plażową, Mike zaproponował mi spacer. Zgodziłam się. Nigdy nie lubiłam bezczynnie wylegiwać się na plaży. Nie wzięłam ze sobą żadnej książki, którą mogłabym poczytać, a spacer po barcelońskiej plaży był świetnym pomysłem.
- Jasne. Mogę się założyć, że nie pijesz, nie chodzisz na imprezy... pewnie nigdy nawet nie paliłaś trawki. - wymieniał Michael. – Założę się, że nigdy nie byłaś od niczego uzależniona.
- Uzależnienie od herbaty się liczy? Naprawdę nie potrafiłabym bez niej żyć - odpowiedziałam, czym wywołałam wybuch śmiechu chłopaka.
- Mówisz poważnie? Dziewczyno, zamiast tutaj, z nami, powinnaś spędzić lato w ośrodku odwykowym. Chyba powinienem do jakiegoś zadzwonić. Dla twojego dobra – powiedział poważnie, kręcąc głową. – Jesteś jeszcze od czegoś uzależniona? Muszę wiedzieć co im powiedzieć. – Mike pomachał mi swoim telefonem przed moją twarzą.
- Jestem, ale myślę, że nie chcesz tego wiedzieć – odpowiedziałam wymijająco i zaczęłam biec wzdłuż plaży.
Wiedziałam, że chłopak biegnie za mną, chcąc dowiedzieć się, co miałam na myśli, ale nie poddam się tak łatwo.
- A., musisz mi powiedzieć. Inaczej będę miał brudne myśli. – powiedział. Wyminął mnie i zaczął iść tyłem, twarzą zwróconą na mnie.
- Co? Boże, Michael, nie! Chodziło mi o czytanie fanfiction o Muke'u! – prawie krzyknęłam, głośno się śmiejąc.
- Czekaj, chyba nie myślisz... Alicja, proszę, powiedz, że nie uważasz, że jestem gejem. – Zatrzymał mnie, przytrzymując moje ramiona i patrząc mi w oczy. Moje imię nadal nie brzmiało w jego ustach tak, jak powinno, ale akcent tylko dodawał mu tylko uroku.
- Ty mi powiedz. – Puściłam mu oczko.
- Jesteśmy przyjaciółmi, okay? Ja i Luke znamy się od lat. Jesteśmy braćmi! – ostatnie słowa prawie krzyknął. Jego oburzenie wydało mi się zabawne.
- Och, czyli nie jesteście razem, bo to twój brat? – pokiwał głową. – Więc nie ma z tym nic wspólnego to, że obaj wolicie dziewczyny? – Uniosłam jedną brew, a on zrezygnowany opuścił głowę.
- Oczywiście, że wolimy dziewczyny, A.
- Szkoda – stwierdziłam. - Cały czas miałam nadzieję, że Muke jest prawdziwy.
Chłopak chciał coś powiedzieć, ale w końcu z tego zrezygnował i pokiwał tylko głową.
- Nie ważne. Ja i Luke nie jesteśmy parą i nigdy nie będziemy. Koniec tematu. – powiedział i skierował się w stronę morza.
- Mike! – krzyknęłam za nim, ale nie zareagował. – Jesteś zły? – zapytałam, doganiając go. – Przecież ja żartowałam. Doskonale wiem, że nie jesteście razem.
- Tak, a skąd? – Zatrzymał się, gdy woda sięgała mu do kolan.
- Trochę cię poznałam – przyznałam cicho.
To prawda. Mimo że spędziłam z chłopakami dopiero kilka dni, zdążyłam już ich trochę poznać. Szczególnie Mike'a, bo właśnie on najczęściej dotrzymywał mi towarzystwa.
- A co by było, gdybyś nie wygrała tego konkursu? Nadal myślałabyś, że jesteśmy razem – powiedział smutno.
- No i co z tego? Michael to oczywiste, że ludzie będą gadać wiele rzeczy, ale chyba ważne jest, że my znamy prawdę, co nie? – uśmiechnęłam się. Nie rozumiałam, czemu tak się zdenerwował. W końcu 5 Seconds of Summer jest znany już od dobrych paru lat i na pewno wiele osób snuło różne teorie o ich związkach. Również tych homoseksualnych.
- Chodź, pośpiewamy – zaproponowałam i pociągnęłam go na plażę. - Voodoo doll?
Zaczęłam, gdy siedzieliśmy już na plaży, a czerwonowłosy się dołączył.
Kiedy zakończyliśmy i szczerze się uśmiechnęliśmy.
- Z muzyką brzmiałoby lepiej – powiedział Michael, a ja przyznałam mu rację. – Ale i tak razem jesteśmy genialni.
- Nie zaprzeczę. Jesteśmy genialni, M. - Oboje wybuchnęliśmy śmiechem.
Robiło się późno. Słońce zaszło już jakiś czas temu, ale nam jakoś nie chciało się wracać. Michael opowiadał mi śmieszne historie, które przydarzyły się jemu i jego przyjaciołom z zespołu, a mnie wypytywał o życie w Polsce. Chciał wiedzieć wszystko. Od tego, jak wygląda szkoła, do tradycyjnych świąt. Próbował nawet nauczyć się kilku zdań po polsku, ale nie bardzo mu to wychodziło. Miał problem z wypowiedzeniem niektórych liter, a jak powiedziałam mu, że angielskie „double u" wypowiada się jak polskie „Ł", uznał, że z niego żartuje. Twierdził, że taka litera nawet nie istnieje.
Wróciliśmy do hotelu już po północy, ale ku naszemu zdziwieniu, nikt jeszcze nie spał. Chłopcy razem z Milly urządzili sobie wieczór karaoke, wydzierając się wniebogłosy, fałszując, ile wlezie i wpychając w siebie kilogramy chipsów. Nie miałam ochoty towarzyszyć w ich zabawie, więc skierowałam się do pokoju, który dzieliłam z brunetką i wyjęłam zeszyt. Starałam się pisać codziennie, choćby kilka zdań. Początkowo planowałam opisywać wszystko, ale nie było to takie proste. Gdy otwierałam zeszyt, miałam pustkę w głowie. Nie mogłam znaleźć odpowiednich słów, żeby opisać wydarzenia, które miały miejsce. Zdecydowanie łatwiej jest pisać o wyimaginowanych rzeczach niż o swoim własnym życiu.

Nadal ciężko mi uwierzyć w to, że tutaj jestem. Czasami przyłapuję się na tym, że szczypię się w ucho, aby wybudzić się z tego snu. Ale jeszcze nigdy się nie obudziłam, więc to chyba jednak rzeczywistość.
Spędziłam z chłopcami dopiero kilka dni, a czuję się, jakby minęło kilka tygodni. To dziwne. Niby czas płynie mi bardzo szybko, ale dzień, w którym tu przyjechałam, wydaje mi się tak odległy.
Dzisiejszy dzień był inny niż zwykle. Nie wiem czemu, przecież do tej pory często spędzałam czas z Mike'em sam na sam. Ale dzisiaj było inaczej niż dotąd.
Chłopcy w rzeczywistości bardzo różnią się od tych, których znałam jedynie z mediów. Michael wydawał mi się dziecinny, a nie jest taki. Jest bardzo wrażliwy, czego akurat po nim się nie spodziewałam. Zawsze myślałam, że jest tym „najtwardszym" z zespołu. Chociaż, może i jest. Przecież to, że jest wrażliwy, nic nie znaczy, prawda?

Zamknęłam zeszyt w momencie, w którym drzwi się otworzyły. Do pokoju zajrzał Ashton i cicho spytał, czy może wejść. Zgodziłam się, kiwając głową.
- Co tam, mała dziewczynko? Czemu jesteś smutna? – zapytał. Chciał rzucić się obok mnie na łóżko, ale, jako że nie było ono największych rozmiarów, blondyn przygniótł mnie swoim ciałem.
- Ashton! – krzyknęłam, spychając go na bok. – Nie jestem smutna. I mała. – podkreśliłam ostatnie zdanie, a on wybuchnął śmiechem.
Czuć było od niego alkohol. No tak, mogłam się domyślić, że nie piją tylko coli.
- Tak, rzeczywiście, jesteś bardzo duża. Ile masz wzrostu, metr pięćdziesiąt? – mówił zgrubionym głosem, czym doprowadzał nie do łez.
- Metr sześćdziesiąt – przyznałam, a on pokiwał z powagą głową.
- No to zwracam honor, jesteś niższa ode mnie o jedyne dwadzieścia pięć centymetrów. To nic.
- Nie całe Irwin, nie zapominaj, że jestem twoją fanką. Doskonale wiem, ile masz wzrostu. – nie ustępowałam. Chyba nikt nie lubi, kiedy nazywa się go małym.
- Okay, dwadzieścia trzy. Zadowolona? – wystawił mi język, co wywołało u mnie napad śmiechu.
- Jasne wielkoludzie. Widzę, że jesteś geniuszem matematycznym. – droczyłam się z nim.
- To możliwe – zastanowił się, po czym zmienił temat. – Czemu nie siedzisz z nami?
- Jestem zmęczona – przyznałam.
- Zmęczona? Czym Michael tak cię zmęczył? – zapytał, poruszając zabawnie brwiami.
- Rozmawialiśmy o jakże romantycznym związku Michaela z Luke'iem. – Na te słowa chłopak gwałtownie wstał i spojrzał na mnie.
- Czy ja o czymś nie wiem? Od lat przekonują mnie, że nic między nimi nie ma, ale zawsze uważałem, że to bzdury. Mam swoją teorię na ich temat. Może kiedyś ci ją przedstawię. Jak w moich żyłach nie będzie alkoholu. Trochę kręci mi się w głowie – skończył opadając z powrotem na materac.
- Och, naprawdę? Trzeba było nie pić. – pacnęłam go w ramię, a jego głowa opadła na moje ramię. – Kontynuując, zaraz powiesz mi, że piszesz fanfiction o Muke'u – zażartowałam, a on zadziwiająco poważnie odpowiedział:
- Myślałem nad tym. Ciekawe czy ktoś by zgadł, że to ja to piszę. – utkwił wzrok w ścianie.
- Musisz spróbować. Ciekawe jak fani by zareagowali na to, że Ashton Irwin pisze opowiadanie o zespole, w którym jest. – Podążyłam za jego wzrokiem. Wpatrywaliśmy się w jeden, nic nieznaczący punkt.
Ashton nie odpowiedział, a ja również nie psułam ciszy. O ile ciszą można nazwać przedzierającą się przez ściany pokoju muzykę. Chciałam coś powiedzieć, ale w końcu stwierdziłam, że nie ma sensu wdawać się w głębsze dyskusje z pijanym idolem, więc ostatecznie postanowiłam nie przerywać milczenia, które nas otaczało.
Powoli zaczęłam uciekać do krainy Morfeusza.

Mam nadzieję, że chociaż trochę wam się podoba.

Piszcie, czy zaczynacie czuć tą historię.

Pamiętajcie, że każda gwiazdka i komentarz sprawiają mi ogromną radość i motywują mnie do dalszego pisania.

Kocham was

Lucy

Good girls... || 5SOSWhere stories live. Discover now