Pomyśl życzenie

127 10 1
                                    

Obudził mnie krzyk. Na początku nie potrafiłam rozpoznać głosów ani słów, ale po chwili zrozumiałam, że to Ashton i Michael się kłócą. Cóż, to raczej Irwin krzyczał, a Clifford odpowiadał mu niezrozumiałymi mruknięciami.
Nie wiedziałam, o co chodzi, mój dopiero co rozbudzony umysł, nie zdążył się jeszcze przestawić na angielski, tym bardziej że chłopak mówił szybko i z silnym australijskim akcentem. Domyślałam się jednak, że kontynuują kłótnię z wczoraj, czyli, chcąc nie chcąc, ja też byłam w to zamieszana.
Nie chciałam włączać się w kłótnie, zwyczajnie nie miałam na to siły i ochoty, wstałam więc i skierowałam się do łazienki. Kątem oka zauważyłam, że Milly już nie ma i przez sekundę zastanowiłam się, gdzie może być, ale już po chwili myśl ta uciekła z mojej głowy, bo do uszu dobiegły słowa wypowiedziane, przez Ashtona.
- Nie uważasz, że jesteś jej winny chociaż przeprosiny? Już od jakiegoś czasu zachowujesz się jak skończony kretyn, a ona i mimo to cały czas ci pomaga. Nie powinieneś wczoraj mówić, że się całowaliście, skoro ona tego nie chciała. Była na ciebie cholernie zła, a i tak pomogła ci się położyć, bo nie byleś w stanie samodzielnie dostać się do pokoju.
- Jaką to robi różnicę, że powiedziałem? - przerwał mu Mike. - Patrzysz na nas teraz inaczej, coś się zmieniło? Nie wydaje mi się. Przecież to nie wyjdzie nigdy poza ściany tego domu.
- Jesteś pewien? Myślisz, że jak ona się teraz czuje? Miała cię za przyjaciela, a ty uważasz, że możesz się upić i wygadywać na prawo i lewo coś, co ona wolałaby zatrzymać w sekrecie. Myślisz, że tak zachowuje się przyjaciel?
- A co to za różnica? Po wakacjach i tak stracimy kontakt.
Nic, co Michael zrobił wcześniej, nie zabolało mnie tak, jak te słowa. Naprawdę tak na to patrzył? Mogłam się domyślić. Czego innego mógłby chcieć ode mnie sam Michael Clifford? Zabawić się i zapomnieć.
Nie potrafiłam powstrzymać łez, które zebrały się w kącikach moich oczu. Wyszłam na korytarz i gwałtownie otworzyłam drzwi do pokoju chłopaków.
Chciałam krzyczeć. Chciałam nawrzeszczeć na Michaela, a jedyne co zrobiłam, to złapałam Ashtona za rękę i pociągnęłam ku wyjściu.
- Daj spokój, i tak nic tym nie zdziałasz – powiedziałam.
Spojrzał na mnie zdziwiony, ale poszedł za mną. Szybko otarłam policzki wolną ręką.
- Wyjdźmy gdzieś – zaproponowałam, patrząc na blondyna.
W odpowiedzi pokiwał głową, smutno się uśmiechając.
- Jak się czujesz? - zapytał, nie spuszczając ze mnie wzroku.
- Nie rozmawiajmy o tym. - Wzruszyłam ramionami. - Chcę się czuć dobrze. Wyjdźmy gdzieś na cały dzień.
- Jasne. Pójdę się przebrać – powiedział. - Za dziesięć minut przy wyjściu?
Pokiwałam głową. Otworzyłam szafę, zastanawiając się, co na siebie włożyć. W końcu postawiłam na żółtą sukienkę i brązowe sandałki. Włosy związałam w kucyka na czubku głowy i obmyłam twarz wodą. Nie robiłam, makijażu, tylko rzęsy lekko pomalowałam tuszem. Byłam jedną z tych osób, których rzęsy były tak jasne, że bez pomocy odrobiny maskary nie widać ich w ogóle. Przejrzałam się w lustrze. Wyglądałam dobrze, pomimo opuchniętych od płaczu oczu.

Ashton czekał na mnie na ganku.
- Dokąd idziemy? - zapytał, kiedy mnie zobaczył i uśmiechnął się.
- Wszystko jedno. Chodźmy się przejść, pomyślimy w międzyczasie.
- Zgoda. - Przepuścił mnie w furtce.
Szliśmy w milczeniu. Chciałam cos powiedzieć, ale nic sensownego nie przychodziło mi do głowy. Kontynuowałam więc spacer, nie odzywając się. Rozejrzałam się dookoła i uświadomiłam sobie, że jestem w Hiszpanii już ponad trzy tygodnie, a tak naprawdę widziałam bardzo niewiele.
Byłaś zbyt zajęta uganianiem się za Michaelem. - Usłyszałam w głowie głos Milly i mimowolnie się zaśmiałam. Byłam pewna, że moja współlokatorka właśnie tak by to skomentowała.
- Może po prostu zwiedzimy Barcelonę – powiedziałam w końcu. - Wiesz, Sagrada Familia, La Ramda... Jak można być w Barcelonie o tego nie widzieć?
- Masz rację. Pamiętam, jak byliśmy tutaj z chłopakami pierwszy raz. Od razu chciałem wszystko zobaczyć. Przecież to jedno z piękniejszych miast na świecie. Nie mam pojęcia, czemu nie pokazaliśmy wam nic wcześniej.
Zaśmiałam się.
- Wiesz – kontynuował Ashton – zanim tu przyjechaliśmy, próbowałem jakoś zaplanować te dwa miesiące, żeby spędzić je jak najbardziej produktywnie, ale tutaj każdy rozszedł się na swoją stronę. Mila z Calumem, ty z Mike'em. Czułem się trochę odrzucony, myślę, że Luke też. I to nie tak, że cieszę się, że się pokłóciłaś z Michaelem, ale fajnie, że spędzasz ze mną trochę czasu – zakończył i obdarzył mnie jednym z najpiękniejszych uśmiechów świata.
- Nie chciałam, żeby tak było. Nie za bardzo potrafię rozmawiać z nowo poznanymi ludźmi, a Mike... Sama nie wiem, od razu złapaliśmy dobry kontakt. Z nikim nie dogadywałam się tak dobrze, jak z nim. Nawet z Kariną, ale jej nie nazwałabym prawdziwą przyjaciółką. Jedyną osobą, której mogłam naprawdę zaufać, jest mój brat Kuba. No i teraz myślałam, że Michael, ale jak widać, myliłam się.
- Posłuchaj. - Zatrzymał się i stanął naprzeciwko mnie. - On już taki jest. Jak wypije za dużo, mówi rzeczy, których później żałuje. Już nie raz tak było. Jestem pewien, że wcale nie myśli, że stracicie kontakt, wręcz przeciwnie, chce go utrzymywać.
- Możliwe, ale właściwie co to za wytłumaczenie? Ja też jak za dużo wypiję, to gadam głupoty. Nie raz tak miałam i później tego żałowałam. Jak myślisz, czemu teraz nie piję?
Ashton nie odpowiedział, a ja, starając się zignorować jego przeszywające spojrzenie, ominęłam go i ruszyłam przed siebie.
- Sagrada Familia?
Bez wahania pokiwałam głową.

Good girls... || 5SOSWo Geschichten leben. Entdecke jetzt