To właśnie osoba, której potrzebuje

157 15 4
                                    

Siedziałam na kanapie, w towarzystwie Milly, która i tak nie zwracała sobie mną głowy, czekając, aż Ashton przyniesie nam coś do picia, kiedy do salonu wpadł Michael. „Wpadł" to najlepsze określenie, na to, jak chłopak dostał się do pomieszczenia, ponieważ sam ledwo trzymał się na nogach, rzucając się na kanapę obok mnie. Mimo że wiedziałam, że to prędzej czy później się zdarzy, przez chwilę naprawdę musiałam się zastanowić, kto właśnie zaszczycił nas swoją obecnością. Zamroczony alkoholem Michael wyglądał nie do poznania. Tym bardziej że nie miał już czerwonych włosów.

- Emm, Mike? - zaczęłam, zwracając na siebie uwagę półprzytomnego chłopaka. - Mógłbyś powiedzieć mi, co ty, do cholery, zrobiłeś?

- Chciałem zaszaleć — wymamrotał i wtulił głowę w brązową poduszkę.

- I dlatego upiłeś się prawie do nieprzytomności i przefarbowałeś włosy na kolor folii aluminiowej?

- Daj mi spokój, A. Nie mam na to siły.

- Trzeba było tyle nie pić, nie uważasz? Musimy pogadać.

- Tak jak gadałaś z Ashtonem? Już mówiłem, Alicja, daj mi dzisiaj spokój. Nie mam ochoty rozmawiać z kimkolwiek, a szczególnie z tobą — powiedział, gwałtownie wstając i chwiejnym krokiem kierując się do kuchni. - Luke, skarbie, gdzie jesteś? Napierdolisz się ze mną? - zawołał, a ja przewróciłam oczami, kiedy rzucił się na wchodzącego do salonu chłopaka.

- Mike – westchnęłam, ale on mnie zignorował, zajęty bawieniem się włosami blondyna.

- Powinieneś je przefarbować – powiedział do wyższego chłopaka.

Mimowolnie się uśmiechnęłam, kiedy Ashton i Calum dosiedli się do nas, trzymając w rękach napoje dla siebie oraz dla mnie i Milly. Wzięłam swój od blondyna i pociągnęłam mały łyczek.

- Bez alkoholu – poinformował mnie chłopak. - Dzisiaj nie pijemy.

Podziękowałam mu uśmiechem, co wywołało pojawienie się dołeczków na jego policzkach.

- Co się dzieje Michaelowi? - zapytał, a ja w odpowiedzi wzruszyłam ramionami, tracąc humor.

Tak jak Ash samą swoją obecnością sprawiał, że się uśmiechałam, tak teraz sama myśl o Mike'u sprawiała, że czułam smutek. Ta sytuacja była dla mnie nowa, a ja z każdej chwili, na następną czułam, że go stracę. Dlaczego do cholery nie potrafię zatrzymać przy sobie kogoś na dłużej? Prędzej, czy później i tak zostaję sama.

- Ty chyba lepiej powinieneś to wiedzieć – mruknęłam i oparłam głowę o poduszki. - Przecież znasz go lepiej.

- Hej, mała, co jest? Przecież już byłaś wesoła.

- Jak mam być wesoła, Ashton? Nie mam pojęcia, co się dzieje w moim życiu, nie mam nad tym kontroli i to mnie przeraża. – Wyrzuciłam z siebie te słowa, tak, jakby sprawiały mi ból. A może tak rzeczywiście było?

- Dziś miałaś o tym nie myśleć – szepnął chłopak, łapiąc mnie za ramiona. - Jesteś pewna, że nie chcesz się napić? To naprawdę może ci pomóc.

- Nie może Ashton, uwierz, coś o tym wiem. To nie tak, że jestem grzeczną dziewczynką, która nigdy nie piła alkoholu. Po prostu przekonałam się, że on wcale nie daje ukojenia. To znaczy, owszem, daje, ale tylko na chwilę.

Zmarszczył brwi, przetrawiając moje słowa.

- Okay, jak chcesz. Co robimy? - zapytał, a ja wzruszyłam ramionami.

- Doskonale wiesz, że jeśli o mnie chodzi, to wcale nie chcę tu być. Wolałabym iść spać albo poczytać książkę.

- Albo popłakać czytając Twittera – zgadł. No cóż, muszę przyznać, że trafnie.

Good girls... || 5SOSWhere stories live. Discover now