Polecam najpierw przeczytać 1 część.
Wszystko zaczyna się układać.
Jednak powracają stare problemy,przyjaciele i wrogowie.
Co się stanie gdy straszna prawda wyjdzie na jaw?
Czy utracone więzi można odzyskać?
Czy odnajdą drogę do szczęścia i wolnośc...
Obudziłam się naprawdę wyspana.Przeciągnęłam się i zdałam sobie sprawę że Jace'a nie ma obok mnie.Pośpiesznie wstałam w chwili kiedy to robiłam zobaczyłam jak wychodzi z łazienki.
-Powinieneś odpoczywać-mruknęłam podchodząc do niego.Założyłam swoje ręce na jego kark.
-Czuję się świetnie-oznajmił przewracając oczami.
-Akurat ci uwierzę.Masz się położyć a ja za chwilę przyniosę ci śniadanie-dałam mu szybkiego całusa i weszłam do łazienki.Wzięłam dość szybki prysznic.Ubrałam się w zwykłą białą bluzkę na ramiączka, kwiatową spódnicę i brązowe szpilki.Do tego założyłam brązowy pasek i naszyjnik z sową.
Ups! Tento obrázek porušuje naše pokyny k obsahu. Před publikováním ho, prosím, buď odstraň, nebo nahraď jiným.
Spojrzałam na swoje odbicie.Zniknęły ślady po moim zmęczeniu, skóra odzyskała swój blask a moje włosy nareszcie zaczęły wyglądać normalnie.Wyszłam z łazienki i zobaczyłam niezadowolonego Jace'a leżącego posłusznie na łóżku.
-Coś taki nie zadowolony?-spytałam z niewinną miną.
-Każesz mi leżeć mimo że czuję się świetnie-mruknął.
-Wiem że wciąż jesteś obolały i do tego te blizny.Oczywiście mogę nadużyć swojej mocy i ci pomóc szybciej wyzdrowieć-zaproponowałam.
-Nie mam mowy.Uriel powiedział mi jakie mogą być konsekwencje takiego nadużywania mocy już wolę tu leżeć niż wiedzieć że się narażasz-oznajmił siadając.
-A wiec na ci masz ochotę?-spytałam siadając mu na kolanach.
-Na ciebie-wyszeptał tuż przy moim uchu.
Przekręciłam się tak aby siedzieć na nim okratkiem.Wpił się zachłannie w moje usta.Pocałunek był przepełniony miłością, tęsknotą i namiętnością.Jace upadł na plecy tak że leżałam na nim.Położył ręce na moich udał i zaczął po nich błądzić.Podwinął delikatnie moją spódnicę gdy nagle usłyszeliśmy pukanie do drzwi.
-Co za brak prywatności-prychnął niechętnie się ode mnie odsuwając.
Wstałam i poprawiłam swoją spódnicę.Otworzyłam drzwi i zobaczyłam Uriela.Ten to ma wyczucie.
-Wybaczcie że przerywam ale zaczęli się budzić-oznajmił po czym odszedł.
-No to idziemy-rzekł Jace chwytając mnie za dłoń.
Pośpiesznie skierowaliśmy się do skrzydła szpitalnego.Panowało tam nie małe zamieszanie.Jonathan próbował wstać ale Uriel go powstrzymywał, miał łzy w oczach.Podeszłam do niego i usiadłam obok na łóżku.
-Nic jej nie jest.Leży w innej sali-powiedziałam na co wyraźnie się uspokoił.
-Co z dziećmi?-spytała zdenerwowana Maryse.Ona także miała łzy w oczach.Kiedy o to pytała, usłyszeliśmy płacz dzieci.
-Jak pewnie słyszycie mają się świetnie-oznajmiłam z uśmiechem.
-Ale jak?-spytał mój ojciec.
-W jej krwi znalazła się trucizna zagrażająca jej i dzieciom.Jedynym sposobem aby ich uratować było przyśpieszenie ciąży.Zrobiłam wszystko co było konieczne.Była osłabiona ale musiała urodzić dlatego odpoczywa w innej sali.Dzieci są zdrowe, za jakiś czas Isabell także powinna się obudzić-powiedziałam.
-Ale już wszystko dobrze?-spytał zmartwiony Alec.
-Tak-oznajmiłam spokojnie.
Nagle poczułam coś dziwnego, spojrzałam na Uriela.
-Demon-rzekł.
-Pójdę sprawdzić-wstałam pośpiesznie i skierowałam się do wyjścia.
Wyszłam przed instytut.Od razu poszłam za budynek.Stanęłam twarzą w twarz z demonem.Nie uciekał ani nie atakował.Po chwili jednak wypluł coś ze swojej paszczy i zniknął.Obrzydzona podeszłam bliżej.Na ziemi leżała karteczka z napisem "Dorwę was".
-No kto by pomyślał-prychnęłam sama do siebie.
W szybkim tempie ruszyłam do sali chorych.Opadłam się o drzwi.To co zobaczyłam przyśpieszyło bicie mojego serca.Jonathan trzymał na rękach swojego synka a Maryse trzymała swoją wnuczkę.Ten widok był piękny.Szkoda że Isabell tego nie widzi.Wszyscy uśmiechali się na ten widok, nawet Uriel.Jace siedział na jednym z łóżek, podeszłam do niego i usiadłam na jego kolanach.Objął mnie w tali i położył podbródek na moim ramieniu.Zobaczyłam miny moich i Jace'a rodziców na co od razu się uśmiechnęłam.
Bella
Stałam w jednej z jaskiń.To tutaj spoczywa martwe ciało Jocelyn, które wcześniej wykradłam.
-Już niedługo będziesz mogła się zemścić-wyszeptałam tuż przy jej uchu.
Wiedziałam że mnie słyszy.Niebawem wróci do życia.
-I co z twoim genialnym planem?-spytał Rayan.
-Mówiłam ci żebyś mi nie przeszkadzał-warknęłam.
-Ktoś tu się denerwuje.Okres masz?-zaśmiał się.
Wyjęłam sztylet i po chwili przykładałam go do jego gardła.
-Jestem ci potrzebny nie zabijesz mnie-prychnął z uśmiechem i odszedł.
Miał rację, był mi potrzebny.Nie mogłam go zabić.Chodź bym chciała to coś mnie powstrzymywało.
Isabell
Czułam się dziwnie.Próbowałam otworzyć oczy ale nie potrafiłam.Nie wiem ile tak leżałam ale w końcu udało mi się.Otworzyłam powoli oczy.Zobaczyłam Jonathana siedzącego obok mnie.Kiedy zobaczył że się obudziłam od razu mnie przytulił.Wstałam i odwzajemniłam uścisk.Nagle zorientowałam się że nie czuję moich dzieci.Odsunęłam się pośpiesznie i dotknęłam swojego brzucha.Już chciałam coś powiedzieć ale Jonathan mnie powstrzymał.Pomógł mi wstać.Zobaczyłam że w naszej sypialni stoją dwa małe łóżeczka.Niepewnie podeszłam do nich.Łzy szczęścia zaczęły spływać po mojej twarzy.Zobaczyłam dwa śpiące maluszki.Jedno leżało w niebieskim łóżeczku a drugie w różowym.
-Chłopiec i dziewczynka-oznajmił radośnie Jonathan.
Nie wiedziałam co odpowiedzieć po prostu zabrakło mi słów.To było niesamowite.
-Jak im damy na imię?-spytał nagle.
-Ja wybiorę dla naszej córeczki a ty dla naszego synka zgoda?
-Zgoda.A więc Lucas a dla naszej małej księżniczki?-spytał obejmując mnie w tali.
-Rose-wyszeptałam.
-Są do nas bardzo podobni-oznajmił z uśmiechem.
-Jak długo byłam nieprzytomna?
-Osiem dni ale spokojnie dzieci miały dwie wspaniałe opiekunki-mruknął.
-Kogo?
-Clary i Uriela.Tego anioła który przyszedł po nas jak byliśmy w niebie-zatkało mnie na jego słowa.
-Nie wnikam-zaśmiałam się.
Po chwili nasze maluszki obudziły się i zaczęły płakać.Ostrożnie wzięłam Lucasa na ręce.Jonathan poszedł w moje ślady i po chwili trzymał Rose.Zaczęliśmy je powoli uspokajać.Nie mogłam uwierzyć w swoje szczęście.Mam wspaniałego męża i dwójkę dzieci.