Rozdział 25

1.1K 67 4
                                    

Jace

Kiedy wróciliśmy, postanowiliśmy wziąć prysznic. Coraz bardziej zaczyna mnie dziwić ilość osób jakie zna Clary. Rozumiem, że ma znajomości, ale z każdym dniem to się robi coraz dziwniejsze. Jak przez tyle lat nikt się nie zorientował kim jest Clary? Czy to komuś nie wydało się dziwne?

-Wchodzisz?-usłyszałem rozbawiony głos mojej narzeczonej.

Uśmiechnąłem się tylko zadziornie, zdjąłem ostatnią część garderoby i wszedłem pod prysznic. Ciepła woda powoli spływała po naszych ciałach. Tak jakby czas zwolnił, a nawet zatrzymał.

-Uwielbiam to-wyszeptała cicho.

-Co takiego?

-Tą chwilę spokoju-powiedziała cicho.

Objęła mnie za szyję i pocałowała.

Całowaliśmy się długo i namiętnie. Oplotłem jej szczupłą talię, przyciągając do siebie jej drobne ciało. Jęknąłem cicho gdy przycisnęła swoje biodra do moich. Poczułem jak uśmiecha się lekko. Zsunąłem jedną dłoń i przeniosłem ją na jej tyłek.

Zanim zdążyłem cokolwiek więcej zrobić usłyszałem jak ktoś dobija się do drzwi. Niechętnie odsunąłem się od niej.

-Ci to zawsze wiedzą kiedy nam przeszkodzić-mruknąłem.

-Mają idealne wyczucie czasu-zachichotała.

-Poczekaj tu na mnie.

Pocałowałem ją szybko w usta i wyszedłem spod prysznica. Owinąłem ręcznik wokół bioder i wyszedłem z łazienki. Pukanie się nasiliło. Szybko otworzyłem drzwi i zobaczyłem Jonathana. Oparłem się o ścianę i posłałem mu mordercze spojrzenie.

-Mogę w czymś pomóc?-prychnąłem.

-Clary dostała list. Mógłbyś się ubrać?

-Nie. Zaraz mam zamiar wrócić do Clary.

-No oczywiście. Tylko nie bądźcie za głośno-zaśmiał się.

Kiedy w końcu sobie poszedł, zamknąłem drzwi i wróciłem do Clary.

-Kto to był?-spytała i z powrotem oplotła moją szyję.

-Jesteś aniołem i nie wiesz?-zaśmiałem się.

-Wiem, ale wolę abyś ty to powiedział.

-Skoro tego sobie życzysz. To był Jonathan. Dostałaś jakiś list.

-Jutro go przeczytam-wymruczała.

-Wychodzimy już?

Moja narzeczona uśmiechnęła się tylko i wyszła. Poszedłem za nią. Wytarłem się ręcznikiem i założyłem czarne bokserki. Clary zakładała właśnie niebieski stanik. Zanim zdążyłem coś powiedzieć założyła moją białą koszulkę i wyszła z łazienki. Wyszedłem tuż za nią. Położyłem się obok niej i przyciągnąłem ją tak, że leżała na mnie. Zaczęła kreślić dziwne wzorki na moim torsie. Wiedziałem, że się uśmiecha.

-Mam przeczucie, że już nie długo to wszystko się skończy-oznajmił.

Nie miałem pojęcia co takiego się skończy. Spiąłem się lekko.

-Mam na myśli tę całą sprawę z Lucyferem. Coraz częściej wyczuwam jej obecność, tak jakby emocje aniołów wpływały na jej więzienie. Już nie mogę się doczekać...kiedy to wszystko się skończy.

-Ja też. Chcę jak najszybciej zobaczyć cię w sukni ślubnej, a potem jak najszybciej ją z ciebie zdjąć-wymruczałem tuż przy jej uchu.

-Uważaj bo się rozmyślę-zaśmiała się.

Nathaniel

Razem z Julie, Jonathanem i Aleciem siedzieliśmy przy stole czekając na śniadanie Isabell. Szczerze to obawiam się tego co nam przygotuje. Magnus został wezwany przez swojego znajomego, podobno w jakiejś bardzo ważnej sprawie.

-Jak myślicie to będzie zjadliwe?-spytał w końcu Alec.

-Jestem jej mężem więc powinienem powiedzieć, że tak.

-Gdzie Rose i Lucas?-zapytała nagle Julie.

-Śpią.

Po chwili do kuchni weszli Clary i Jace. Po jej minie widać była, że jest zaskoczona.

-Coś się stało?-spytałem.

-Uriel w liście zdradził mi miejsce w jakie zostanie przeniesiona dusza Katherine-powiedziała.

Byłem zszokowany. Czy ten anioł upadł na głowę? Najpierw jej niczego nie mówi, a teraz tak nagle wyjawia coś co pewnie jest wielką tajemnicą.

-Martwisz się, że to tylko kłamstwo abyś jej nie znalazła?-Julie jak zawsze wie co powiedzieć.

-Nie wiem. Powinnam wiedzieć czy to kłamstwo czy prawda. Nie mam pojęcia co się ze mną dzieje-oznajmiła i oparła się o szafkę. Jace stanął obok niej i objął ją ramieniem.

-Może za dużo osób próbuje przejąć nad tobą kontrolę-zasugerował Jonathan.

-W sumie to bardzo możliwe. Jeśli anioły i demony robią to w tym samym czasie to wyjaśnia dlaczego tak dziwnie się czuję. Na szczęście muszę wytrzymać tylko kilka dni.

-Co masz na myśli?-spytała Julie.

-Lilith szykuje swoje wojsko. Za niedługo dojdzie do ostatecznej wojny. Moim zdaniem za góra 2 tygodnie-mruknęła.

-Nie znasz dokładnej daty?

-Nie. Nawet nie wiecie jakie to koszmarne uczucie wiedząc, że jest się najpotężniejszym aniołem na świecie, a nie można przewidzieć zwykłej daty. Oni mi robią to specjalnie.

-Wykorzystują fakt, że jesteś najmłodsza i wielu rzeczy jeszcze nie wiesz-stwierdził Jace.

-Śniadanie gotowe-usłyszałem głos Isabell.

Błagam niech to coś będzie zjadliwe. Po chwili położyła przed nami wielki talerz z tostami. O dziwo wyglądały normalnie.

-Czy to nas nie zabije?-spytał Alec jakby nie mógł uwierzyć własnym oczom.

-Robiłam wszystko według wskazówek Clary-oznajmiła.

-Czyli jest zjadliwe.

Chwyciłem jednej tosta i spróbowałem go.

-I jak?-spytał Jace, na co Clary się zaśmiała.

-Są całkiem niezłe-powiedziałem.

-Od dziś gotujesz tylko ze wskazówkami Clary-zaśmiał się Jonathan.

-Kiedyś za taki tekst naprawdę was otruję.

Dary Anioła-Wieczna Miłość Część 2Where stories live. Discover now