Rozdział 24

1.1K 75 1
                                    

Clary

Kiedy tylko wróciliśmy do instytutu udaliśmy się do kuchni. Siedział tam Alec i Nathaniel.

-Gdzie Jon?-spytałam.

-Poszedł do Rose i Lucasa-odpowiedział Alec.

-Mogę wiedzieć po jaką cholerę ozdobiłaś tak tę ścianę?-spytał po chwili Nathaniel.

-Ty zawsze masz z tym problem-prychnęłam i usiadłam na krześle.

Nie trwało to jednak długo, gdyż Jace przyciągnął mnie do siebie i posadził na swoich kolanach.

-Ma trochę racji. Zawsze przesadzasz-bronił go Julie.

Spojrzałam na się i się uśmiechnęłam. Choćby nie miał racji to i tak go będzie bronić. Miłość naprawdę ją zmieniła.

-Żebym ja ci zaraz nie zaczęła wypominać niczego-prychnęłam.

-Dobra. Nie denerwuj się. Jace. strasznie nerwowa się przy tobie zrobiła. Powinieneś o nią lepiej zadbać-oznajmiła próbując zabrzmieć poważnie.

-Ani słowa-warknęłam.

Nagle usłyszałam dźwięk SMS-a. Spojrzałam na wyświetlacz i się lekko uśmiechnęłam.

-Wychodzę-mruknęłam.

-Dokąd?-spytał Jace zdziwiony.

-Niespodzianka-uśmiechnęłam się znacząco i wyszłam z kuchni.

Skierowałam się do sypialni. Podeszłam do szafy i wyciągnęłam potrzebne rzeczy. Założyłam czarno-biało-zieloną sukienkę. Do tego dobrałam czarne szpilki, torebkę oraz zieloną biżuterię.

 Do tego dobrałam czarne szpilki, torebkę oraz zieloną biżuterię

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Już miałam wychodzić kiedy do pokoju wszedł Jace.

-Jeśli chcesz iść ze mną to się przebierz. Załóż koszule i jakąś marynarkę-mruknęłam.

-Jak ty mnie dobrze znasz-zaśmiał się.

Po kilku minutach był gotowy. Wyszliśmy na korytarz. Otworzyłam portal, w który po chwili weszliśmy. Wylądowaliśmy w jednej z uliczek.

-Gdzie my właściwie jesteśmy?-spytała po chwili.

-W Mediolanie.

O nic więcej nie pytał. Po kilkunastu minutach doszliśmy do naszego celu. Mianowicie do jednego z najlepszych klubów. Przy wejściu zobaczyłam czterech ochroniarz. Wszyscy czterej byli wilkołakami. Spojrzeli na nas i posłali sobie porozumiewawcze spojrzenie. Wpuścili nas. Weszliśmy do środka. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy to wielki neonowy bar. Wszystko jednak było zachowane w ogromnej elegancji.

-Co my tu robimy? Nie wygląda mi to na zwykły klub?

-Zaraz się dowiesz-mruknęłam i złapałam go za rękę.

Pociągnęłam go w stronę wielkich kręconych schodów. Zeszliśmy po nich i znaleźliśmy się w wielkim pomieszczeniu. Wszędzie było pełno stolików i kanap. Nam jednak chodziło o coś zupełnie innego. Podeszliśmy do jednego z ochroniarzy. Wyciągnęłam z torebki niewielką kopertę i podałam ją mężczyźnie. Posłał mi szybkie spojrzenie i podszedł do jednego z luster. Położył dłoń na lustrze. Po chwili pojawiły się w tamtym miejscu drzwi. Otworzyłam je i pociągnęłam za sobą Jace'a. Znaleźliśmy się w kolejnym pomieszczeniu.

-Miło cię znowu widzieć Clarisso-odezwał się za mną kobiecy głos.

-Ciebie również Dorothy.

-Usiądźcie-powiedziała spokojnym głosem bez jakichkolwiek uczuć.

Spojrzałam na Jace i razem usiedliśmy na jednej z kanap.

-Przyznam szczerze. Kiedy doszły mnie słuchy, że znalazłaś sobie faceta byłam wręcz pewna, że to zwykłe plotki. Zwykłe kłamstwa, a jednak się myliłam. Nie sądziłam, że kiedyś będę miała taką okazję-oznajmiła.

-Zapewne nikt się tego nie spodziewał. Przechodząc do rzeczy jeden z twoich podwładnych powiadomił mnie o wykonanym zleceniu-mruknęłam.

-To prawda. Wszystko zostało wykonane zgodnie z twoją prośbą. Chociaż mogłaś się bardziej postarać. Mogłabyś czasem złożyć zamówienie osobiście.

-Doskonale wiesz, że to niemożliwe-uśmiechnęłam się.

-Jeszcze wielu rzeczy o niej nie wiesz, chłopcze-spojrzała na Jace'a i się lekko zaśmiała.

Wyszeptała jakieś słowa i przed nami pojawi się długi stół. Leżało na nim pełno broni.

Sztylety, miecze, łuki, bicze...Wszystko o co prosiłam.

-Jeśli chodzi o zbroje to zostaną przysłane do waszego instytutu. Muszę nanieść kilka poprawek-powiedziała od niechcenia.

-Nigdy nie widziałem takiej broni-rzekł Jace.

-Jesteś jeszcze młody. To najdoskonalsza broń jaka kiedykolwiek została stworzona. Moje miecze są o wiele od anielskich. Moja broń jest doskonale wyważona, lekka, precyzyjna. Po prostu same zalety. Na dodatek metal z którego jest wykonana jest najrzadziej spotykany w tym wymiarze-odpowiedziała.

-Kiedy skończysz zbroje?-spytałam i wzięłam jeden z mieczy.

Ten zdecydowanie należy do mnie. Na rękojeści miecza znajdowała się moja anielska podobizna. Metal był cienki niczym kartka papieru. Był bardzo ozdobny. Gdzieniegdzie znajdowały się niewielkie szmaragdy.

-Jeszcze w tym tygodni wyślę kogoś-mruknęła.

Dary Anioła-Wieczna Miłość Część 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz