Rozdział 5

4.4K 322 69
                                    

Your P.O.V
Powoli szłam przez ciemne uliczki w stronę umówionego miejsca spotkania. Nocne życie w tym mieście kwitło z zadziwiającą prędkością. Kiedyś byłam tu królową. Wołali na mnie "Czarna Wdowa"

Zawsze ubrana na czarno zabijająca bez wachania, ale prawie nikt nie potrafił powiedzieć jak wyglądam. Jedyne osoby, które o tym wiedziały o moim wyglądzie były albo martwe, albo pracowały ze mną lub dla mnie. Jak moja gwardia. Czterej mężczyźni i jedna kobieta. Każdy z nich miał pod sobą grupę ludzi do różnych zadań. Byli ode mnie trochę starsi, jednak podporządkowali mi się, na czym dobrze wychodzili. Zabójcza drużyna- Czarna Wdowa, Diler, Lekarz, Kuba Rozpruwacz, Chemik i Szpieg.
Każde z nich było inne i niezwykle przydatne.

Diler był naszym "sponsorem". Dzięki działalności jego podwładnych mieliśmy pieniądze na wszelkie akcje na większą skale. Załatwiał nam również broń od swoich znajomych na czarnym rynku.

Lekarz i jego ludzie byli naszym pogotowiem w razie nagłych wypadków. Potrafili zrobić wszystko od zaszycia rany po operacje serca. Jako zapłate przyjmowali narządy zabitych przez nas ludzi, które (najprawdopodobniej) sprzedawali gdzieś nielegalnie.

Grupa Kuby Rozpruwacza stanowiła naszych speców od brudnej roboty. Zlecając im morderstwo można było być pewnym, że zostanie wykonane w ciągu kilku dni.

Chemik był specjalistą od wszelkich trucizn. Zgromadził pod sobą ludzi, którzy potrafili stworzyć niemal każdy rodzaj zabójczej substancji. Bardzo przydatne by sprzątnąć kogoś bez zbędnego hałasu.

Szpieg prowadziła naszą grupę informacyjną. Mogli wślizgnąć się wszędzie i podsłuchać niemal wszystkich. Służyli też jako czujki podczas większych akcji.

Wszyscy czekali na mnie w opuszczonym sklepie z zabawkami. Była to nasza ulubiona kryjówka, głównie ze względu na to, że mogliśmy zostawić tu broń i nikt by się nie zdziwił. Na wystawie jak i w głębi sklepu pełno było pseudo-broni dla małych dzieci.

Podeszłam do wystawy i wzięłam z niej mój ukochany pistolet- H&K P30 (zdjęcie w mediach). Nie chciałam zabierać go ze sobą do więzienia, bo z pewnością by mi go odebrali. A on jest dla mnie cenny. Bardzo cenny.
- Czarna Wdowa, nareszcie.- odezwał się Chemik
- Było tu zajebiście nudno bez ciebie- dopowiedziała Szpieg.
- Nie sądzę, że przyszłaś się z nami tylko przywitać. Co mamy zrobić?- spytał Kuba Rozpruwacz
- Rzeczywiście, nie jestem tu dla zabawy.-Mówiąc to wyciągnęłam z pieszeni torby zdjęcie Koro-senseia- Macie go śledzić, na tyle ile to możliwe. Podłożyłam mu kamerę do jego wiecznej szaty nauczuciela. Zawsze ktoś ma siedzieć na komputerze i sprawdzać co się dzieje. Jeśli chcecie możecie śledzić go osobiście, ale wtedy macie zakaz atakowania, jasne? Zresztą i tak nic byście nie wskórali. Donoście mi o wszystkim co wyda wam się ważne. Przyjdę tutaj za parę dni i sprawdzę czy wszystko jest w porządku.
Odwróciłam się i udałam się w stronę drzwi. W połowie drogi rzuciłam przez ramię:
-A i miło mi was widzieć.
Mimo, że tego nie widziałam, miałam wrażenie, że na ich twarzach zagościł uśmiech. Sama też uśmiechnęłam się sama do siebie chowając K&H P30 do torby.
Mimo wszystko miło było znów ich zobaczyć.

[Time skip]
To chyba jakiś żart. Mam się uczyć do egzaminów? Niby uczę się po każdym koszmarze (czyli właściwie codziennie), ale uczę się nowych rzeczy. Zmuszanie mnie do powtarzania tej dziecinady, która miała być na sprawdzianie to chamstwo.
Koro-sensei chyba ma coś poważnie z głową, jeśli myśli, że tego potrzebuję. Do tego grozi, że jeśli wszyscy nie będziemy w pierwszej pięćdziesiątce to odejdzie z klasy.

Moim zdaniem nie byłby do tego zdolny. Za bardzo się do nas przywiązał. To w sumie nie było trudne. Choć zwykle nie zaprzyjaźniam się szybko z ludźmi, to w tej klasie ludzie byli tak mili, że trudno było ich nie polubić. Może to dlatego, że wszyscy płynęliśmy na jednej łódzce? Bo każdy z nas wiedział jak to jest być odlutkiem? Bo mięliśmy wspólną misje zabicia naszego nauczuciela? A może po prostu ci ludzie czuli się na tyle wolni, że zachowywali się bardziej szczerze niż inni? Cokolwiek to było trudno było ich nie lubić.

Bo wspomnienia tak cholernie bolą!Where stories live. Discover now